Słów kilka o tym, dlaczego w 2015 roku nie ukończyłem większości gier


Dirian @ 11:21 07.01.2016
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Idąc dalej, próbowałem grać w Pillars of Eternity. Tak zachwalany tytuł, zebrał tyle ochów i achów. Tylko czy to na pewno aż tak fajna gra? Sam nie mogę się do niej przekonać. Zachwycają mnie pieczołowicie przygotowane lokacje, jest w tym tytule coś, co jednak przyciąga do ekranu. Ale wkurza toporny i pozbawiony dynamizmu system walki, opierający się na ciągłym stopklatkowaniu i korzystaniu z mało intuicyjnych menusów. Nie mogę wciągnąć się w wątek fabularny, oparty na jakichś bóstwach, duchach, zwidach i cholera wie czym. Wszystko to jest jakieś wyniosłe, mało realne i zbyt pokręcone dla kogoś, kto próbuje wejść w to uniwersum. A jak coś mnie nie wciąga przez pierwsze godziny i nie widzę światełka w tunelu na poprawę sytuacji, to czy jest sens, bym ciągnął to dalej?

Pewien problem mam również z Metal Gear Solid V: The Phantom Pain. Tutaj akurat nie mam żadnych większych zastrzeżeń, bo zupełnie nie wiedziałem na co się nastawiać - nie jestem i nigdy nie byłem fanem twórczości Kojimy, a to głównie dlatego, że od zawsze stałem po stronie PeCetów. Zupełnie nie rozumiałem więc dziwnego prologu, gdzie ewakuowaliśmy się ze szpitala. Jakieś duchy, palące się pokraki i jeden Kojima wie co. Pomyślałem sobie, no ok, to Japończycy, ich gry są dziwne. Dalej było lepiej - trafiłem do Afganistanu i wszystko stało się bardziej oczywiste. Choć dalej pojawiały się jakieś zjawy i inne dziwadła, to reszta przypominała klasyczną grę akcji. Tyle że znów coś mi tu nie pasowało - mechanika zdawała mi się mocno skomplikowana, wciąż przytłacza mnie nadmiar opcji oferowanych przez The Phantom Pain. Mało co było tu tak oczywiste, jak w europejskich grach, ale mimo wszystko dam tej produkcji jeszcze co najmniej kilka szans, bo jest inna, dla mnie nawet nieco egzotyczna, przez co z kolei ciekawa.

Nie skończyłem też rodzimego Dying Light. Dzieło Techlandu zachwycało mnie przez pierwszych kilkanaście godzin, ale jakoś nagle, zdaje się przed samym finałem, poczułem się bardzo zmęczony rozgrywką i przede wszystkim - niezwykle mizerną fabułą. Ostatnio, po półrocznej przerwie, wróciłem jednak do masakrowania zombiaków. Muszę przyznać, że znów mnie to bawi i wciąż twierdzę, że to jedna z najlepszych (bo znów unikatowych gameplayowo) produkcji ostatnich lat. Gdyby tylko scenariusza nie napisano na kolanie, pewnie skończyłbym ją za jednym zamachem w ciągu kilku dni. Fajnie, że niedługo wyjdzie dodatek The Following - na pewno spędzę tu kolejnych kilkanaście godzin, nawet jeśli historia znów będzie nabazgrana na poczekaniu. Być może ponownie konieczna będzie kilkumiesięczna przerwa, ale liczy się to, że każda godzina spędzona w Harran i jego okolicach będzie dla mnie frajdą.

W co tu jeszcze grałem... A, w Mad Maksa. Na tę grę czekałem chyba bardziej, niż na Just Cause 3. Zapowiadała się ciekawie i pod niektórymi względami była fajna, ale zbyt wiele rzeczy nie wypaliło. Niezły klimat, efektownie wykreowane Pustkowie (pomijając powtarzalne twierdze) i niezły system walki to trochę za mało, by mnie przyciągnąć. Kulała znów fabuła, bezbarwnie wykreowane postaci poboczne oraz samego Maksa, który nijak miał się do postaci filmowej, zagranej (ostatnio) przez Toma Hardy'ego. Szybko zanudziło mnie zbieractwo, choć nie było ono aż tak irytujące jak w Falloucie, bo gromadziliśmy ogólnie pojęty złom, a nie setkę różnych, pojedynczych elementów zapychających limitowany plecak bohatera. Gra była ciekawa przez pierwszych kilka godzin, ale im dłużej w nią grałem, tym bardziej miałem jej dość.

Studio Avalanche podobne błędy popełniło przy Just Cause 3 - słaba fabuła, kiepskie postacie, powtarzalna rozgrywka. Tyle że tutaj samo robienie zadymy i dewastowanie kolejnych baz, okraszone potężnymi wybuchami, wywołuje mimowolnego banana na twarzy. To nie jest produkcja na dłuższe sesje, ale tak na godzinkę rozpierduchy dziennie, jest idealna. Mapa jest tak ogromna i bogata w posterunki do zdobycia, że ukończenie całej kampanii zajmie mi pewnie kolejne miesiące. A jest też możliwe, że nigdy tego nie zrobię, bo opowiadana przez twórców historia nie zachęca do ujrzenia napisów końcowych.

Jak to podsumować? Cóż, z jednej strony, odnoszę wrażenie, że ostatnio gry mi się chyba nieco przejadły. Mając na dysku większość największych premier 2015 roku, nie jestem w stanie usiąść do jednego tytułu i go ukończyć, nie robiąc przy tym dłuższych przerw. Z drugiej, przykłady Wiedźmina i Grand Theft Auto V uświadamiają mi, że to nie do końca moja wina. Jeśli twórcy chcą, to potrafią stworzyć tytuły, w które zagrywam się z wypiekami na twarzy. Gdy jednak zasiadam do kolejnej, w sumie dobrej, ale niewyróżniającej się spośród tego, w co już grałem, produkcji, to po prostu nie chce mi się w nią grać. Dlatego życzę sobie i Wam, aby ten rok obfitował w mniej klepanych na jeden schemat tytułów. Tylko czy to w ogóle jest jeszcze możliwe?

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosDirian   @   20:02, 07.01.2016
Cytat: felek111
Paryż był przytłaczający i szczerze mówiąc z czasem męczący i nudny. Czy to przez przedrewolucyjną atmosferę, czy ogólnie przesadzili. Nie wiem nie wnikam. Dla mnie Londyn bije na głowę Paryż.

Mnie trochę męczyło poruszanie się po ulicach przez te tłumy w Unity, dlatego częściej skakałem po dachach. Ale samo miasto wg mnie było dużo ciekawsze i bogatsze w interesujące miejsca historyczne czy po prostu ciekawe lokacje. Ale to już osobiste preferencje - mnie po prostu od dawna ciekawi okres francuskiej rewolucji, zaś historia Anglii, po czasach średniowiecza, jakoś nigdy nie wzbudzała we mnie większego zainteresowania.

Inna sprawa, że Unity było po prostu pierwsza grą z tak świetnie odwzorowanym miastem, zaś Syndicate już tego wrażenia z uwagi na brak "pierwszeństwa" nie robiło.
0 kudosfelek111   @   20:42, 07.01.2016
Cytat: Dirian
Ale to już osobiste preferencje - mnie po prostu od dawna ciekawi okres francuskiej rewolucji, zaś historia Anglii, po czasach średniowiecza, jakoś nigdy nie wzbudzała we mnie większego zainteresowania.


Zapewne tak jest. Ja akurat mam odwrotnie. Francja i jej historia nie jest dla mnie zbyć interesująca. Z wyjątkiem okresu wojen i podbojów Napoleona. I tylko tyle.
Tak, że klimat Londynu zdecydowanie bardziej mi odpowiada niż Paryża. Uśmiech

Na marginesie ciekawe gdzie wylądujemy w następnym Assasynie i w jakim okresie. Czyżby I wojna ? Osobiście wolałbym nie. Jak już, to np Japonia z okresu samurajów.
0 kudosdabi132   @   21:11, 07.01.2016
Cytat: felek111
Na marginesie ciekawe gdzie wylądujemy w następnym Assasynie i w jakim okresie. Czyżby I wojna ? Osobiście wolałbym nie. Jak już, to np Japonia z okresu samurajów.

Według plotek ma to być starożytny Egipt
0 kudosgeass   @   21:56, 07.01.2016
Cytat: Dirian
Cóż, z jednej strony, odnoszę wrażenie, że ostatnio gry mi się chyba nieco przejadły.

Zmęczenie materiału. Gry są jak filmy i wszystko inne. Jak za dużo grasz zaczynasz widzieć schematy, które mają być efektowne, a Ty ziewasz, bo już to widziałeś. Ja tam mam praktycznie z każdą grą Szczęśliwy
Najłatwiej podać przykłady filmowe ze stajni Marvela. Wszystko na jedno kopyto tylko inne postaci. Zawsze jest gość który ma jakieś moce, umiejętności, a ten zły dziwnym trafem ma praktycznie identyczne. Patrzcie np. Iron man któryś tam gdzie ten zły miał swoją wersję czy nawet ostatnio Ant-man jeden się robił maciupki i nagle drugi też potrafił. Zawsze jest to samo w tych filmach od Marvela, ale ludzie się jarają bo wow, jaki to będzie film, postaci itd. A ja mogę go nie oglądać, i tak będę wiedział co i jak Dumny
0 kudosdenilson   @   22:20, 07.01.2016
Domyślam się czemu MGS V nie podszedł Ci Dirian. Jest bardzo japoński jak to wspomniałeś i mechaniką przypomina staroszkolne jrpg-i. Dla mnie bólem jako fana jest to, że został na siłę rozciągnięty i to jest wielki minus.
0 kudosfelek111   @   23:38, 07.01.2016
Cytat: dabi132
Cytat: felek111
Na marginesie ciekawe gdzie wylądujemy w następnym Assasynie i w jakim okresie. Czyżby I wojna ? Osobiście wolałbym nie. Jak już, to np Japonia z okresu samurajów.

Według plotek ma to być starożytny Egipt


Oby. Bo szczerze mówiąc nie za bardzo wyobrażam sobie Assasyna w czasach współczesnych.
0 kudosshuwar   @   07:55, 08.01.2016
Cytat: geass
Zmęczenie materiału. Gry są jak filmy i wszystko inne. Jak za dużo grasz zaczynasz widzieć schematy, które mają być efektowne, a Ty ziewasz, bo już to widziałeś.
- Słuszna uwaga, może warto by zrobić dłuższą przerwę? Rok? Uśmiech
0 kudosguy_fawkes   @   09:01, 09.01.2016
MGS to specyficzna saga i nie podejdzie każdemu, zwłaszcza jeśli średnio lubi japońskie dziwactwa - a ta seria aż kipi od przegadania, WTF-ów i kampy. Mnie pewnie TPP wciągnie na długie godziny, bo uwielbiam ten cykl.
Tym niemniej trzeba przyznać, że gracz, który widział już wiele, częściej będzie spotykać się z problemem opisanym w felietonie. Sam też tego doświadczam, choćby teraz w Unity - lubię tę serię i przechodzę od A do Z każdą odsłonę, ale drażni mnie już ilość pobocznych, nieistotnych popierdółek, których nie mogę tak po prostu, bo mi szkoda zostawić coś na mapie. Tęsknię za czasami, kiedy w AC panowała równowaga między głównymi misjami, a pobocznymi, zaś sama fabuła lepiej trzymała w napięciu, co trapi dziś przede wszystkim wątek współczesny.
Rok 2015 to dla mnie przede wszystkim rok doceniania zamkniętych, krótszych gier, bo przy pracy zawodowej te przynajmniej udawało mi się ogarniać względnie szybko. Poza tym kupiłem XO i czerpię profity z wstecznej kompatybilności, więc w 2016 gier mi tym bardziej nie zabraknie.
A że wciągnęły mnie jak ruchome piaski Gearsy, to zapewne niedługo zasiądę do "trójki". I troiki. ;)
0 kudosfebra1976   @   13:15, 09.01.2016
Ugh! Problem z graniem!? Z skąd to znam :-). Moja biblioteka np. steam robi się coraz bogatsza, nie wspominając o grach kupionych na konsolę lub PC, bo tanie były itp. Następnie okazuje się że nie przeszedłem nawet prologu/ samouczka, bo czasu brakuje, bo człowiek zmęczony po pracy. Najgorszy jest jednak syndrom DS, czyli wszystko fajne ale to nie Dark Souls Uśmiech
Drian ogrywa niektóre tytuły z redaktorskiego obowiązku, ja nie. Gra musi mnie urzec przedstawioną historią czy gameplay'em, niestety nie daję im na to szans, no i koło się zamyka. Na to jest tylko jeden sposób, zrobienie sobie dłuższego odpoczynku. Po pół roku bez gania wszystko będzie "smakować" inaczej.
0 kudosDirian   @   13:50, 09.01.2016
Cytat: febra1976
Najgorszy jest jednak syndrom DS, czyli wszystko fajne ale to nie Dark Souls Uśmiech

Ten syndrom doskonale znam, bardzo długo po ukończeniu DS mi towarzyszył. Przeszło mi nieco gdy zagrałem w DS II, które okazało się sporo słabsze i jakoś magia prysnęła. Ale coś czuję, że trójka znów pozamiata Cool
3 kudossebogothic   @   13:52, 09.01.2016
Powiedzmy sobie szczerze: współczesne gry nie szanują czasu gracza. Teraz modne stały się ogromne otwarte światy, a że nie każdy umie je sensownie je wypełnić to inna sprawa. Kończy się na rozmieszczeniu setek wykrzykników, znaków zapytania i tryliona innych znajdziek. Twórcy chwalą się czasem rozgrywki. 100 godzin? 200 godzin? A może 1000h? Wolę grę na 25 godzin, ale taką, która nie oferuje bezsensownych i powtarzalnych aktywności, jak w Mad Max, Asasynach, Fallout 4, Wiedźminie 3, Just Cause 3, z lat wcześniejszych choćby Dragon Age: Inkwizycja, Shadow of Mordor. Do tego dochodzi pewna makietowość świata. Mamy niby otwarty świat, ale w ogólnie nie czuć, że żyje. Takie stareńkie Gothiki nadal miażdżą pod tym względem wiele współczesnych produkcji. Tam NPCe reagowali na nasze poczynania, komentowali je, zajmowali się swoimi sprawami, co potęgowało klimat. Dodajmy do tego cykl pogodowy i dobowy (co nawet dziś nie jest standardem) oraz brak wypełnienia świata losowym contentem, a otrzymamy grę do której chce się wracać, choćby dla samego klimatu, i która nie nudzi (przynajmniej mnie) nawet przy kilkunastym podejściu. Do Gothiców powracam jak do ulubionej książki czy filmu, wiem też, że nie pochłoną mi setek godzin, ani, że nie będę musiał zbierać tysiąca znajdziek.
Taki Wiedźmin 3, owszem rewelacyjną grą jest, ale czy będę do niej regularnie wracać? Raczej nie. Głównie przez to, że zawartością przytłacza (nie mówię już tutaj o tych znakach zapytania, bo pierwsze co zrobiłem to je wyłączyłem, ale zadania poboczne opierają się głównie na wiedźmińskich zmysłach), a mechanika oparta na poziomowaniu wszystkiego jest taka sobie. Co z tego, że świat jest otwarty skoro sugerowane poziomy misji prowadzą mnie przez niego? I nie będę mógł zacząć sobie poszukiwania Ciri od Skellige?
Takim pozytywnym przedstawicielami sandboksów są gry od Rockstara, bo nie ma tam bezsensownych czynności rozmieszczonych bez ładu i składu, wszystko jest dopracowane i dopieszczone do maksimum. Świat też nie sprawia wrażenia makiety, bo twórcy przywiązują uwagę do masy detali.
Teraz częściej niż w nowe produkcje grywam w starsze gry w które gram po raz pierwszy albo wracam by jeszcze raz świetnie się bawić. Fajne w tym jest to, że kiedyś twórcy nie traktowali gracza jak idioty, gry były pewnym wyzwaniem, trzeba im było poświęcić nieco więcej pomyślunku i czasu, bo nie pchały nam rozwiązania na siłę. Stąd i satysfakcja większa z popychania fabuły naprzód.

Cytat: febra1976
Najgorszy jest jednak syndrom DS, czyli wszystko fajne ale to nie Dark Souls Uśmiech

W sumie syndrom Gothica jest podobny: wszystko fajnie, ale to nie Gothic. Dumny
0 kudosGuilder   @   15:45, 09.01.2016
Cytat: sebogothic
W sumie syndrom Gothica jest podobny: wszystko fajnie, ale to nie Gothic.
No ja to już chyba do śmierci będę miał. Puszcza oko A z resztą Twojej wypowiedzi zgadzam się całkowicie. Ale tak to jest, jak w jakiś rynek wchodzi duża kasa. Ambicja schodzi na bok, a na czoło wysuwa się zysk.
0 kudosJackieR3   @   17:36, 09.01.2016
No tak.Chodzi o to żeby dotrzeć do odbiorcy masowego.A po uśrednieniu wychodzi że to dobrze zarabiający yuppie który dobrze zapłaci za trochę mało wymagającej rozrywki.
Całe szczęście że ja z moimi zarobkami się do tego grona nie zaliczam.
0 kudosfebra1976   @   17:57, 09.01.2016
Cytat: Dirian
Ale coś czuję, że trójka znów pozamiata
Alleluja i niech słowo ciałem się stanie.
0 kudosnovy13   @   17:33, 10.01.2016
Podobnie mam z grami zeszłego roku. Zadowolony z gry Wiedźmin 3 ją ukończyłem ale z Pillars of Eternity już też mi jakoś nie poszło, a z Falloutem 4 również mi jakoś nie idzie mimo że fajna ale jakoś mnie drażni długo wgrywające się lokacje, po 20 godz. gry jestem zmęczony tym. Ostatnio po aktualizacjach Heroes VII już da się w tą grę grać i aktualnie ona mnie wkręciła co prawda nie ma wielkiego łał ale ok.
Dodaj Odpowiedź