Słów kilka o tym, dlaczego w 2015 roku nie ukończyłem większości gier


Dirian @ 11:21 07.01.2016
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Rok 2015 obfitował w wiele ciekawych tytułów, ale nie udało mi się ukończyć większości z nich. Chyba już wiem dlaczego.

Mam ostatnio pewien problem z grami - błyskawicznie mnie nudzą. W zeszłym roku ograłem większość najważniejszych produkcji - część na potrzeby recenzji, inne z własnej inicjatywy, napędzanej ogólnym hype'em czy też po prostu ciekawością spowodowaną danym tytułem. Gdy tak, po Nowym Roku, usiadłem i przejrzałem "swojego" Steama, uświadomiłem sobie, jak wielu gier w ogóle nie skończyłem. Ba, były chyba tylko dwa tytuły, które przeszedłem praktycznie od A do Z: Wiedźmin 3: Dziki Gon i Grand Theft Auto V.

Przy rodzimej produkcji bawiłem się doskonale, choć nie była to gra idealna. Miała garść ułomności, jak chociażby nieposłuszną Płotkę, dość nudnawy - na dłuższą metę - system walki czy sporo pomniejszych bugów, także takich, które nie pozwalały kończyć niektórych misji (na szczęście - głównie pobocznych). Jednocześnie piekielnie wciągała wątkiem fabularnym, rewelacyjnie napisanymi i zagranymi bohaterami, kreacją świata oraz unikatowym klimatem, o który ostatnio coraz trudniej w grach wideo. Spędziłem tu około 70 godzin, a na kolejnych 15 wciągnął mnie rewelacyjny, może nawet lepszy od podstawki dodatek Serca z Kamienia.

Z nieco innych powodów skończyłem Grand Theft Auto V na PC. Pomijając kwestię recenzji wersji blaszakowej, którą dla Was przygotowałem, gra zachwycała, wręcz oszałamiała jakością wykonania. Grając czuło się, że Rockstar wpakował w ten tytuł nie tylko kupę forsy, ale także serca. Produkt ten stworzyli ludzie z pasją, nie muszący klepać kodu na szybko, byleby tylko wyrobić się w terminie. W tej produkcji było niemal wszystko - świetnie wykreowane postaci, ogromny i chyba najbardziej szczegółowy świat, jaki kiedykolwiek stworzono na potrzeby gier wideo, a przede wszystkim angażująca rozgrywka, niepozwalająca oderwać się od ekranu. I choć pod względem gameplay'u nie wniesiono tu niczego nowego, to sama mechanika okazała się na tyle przyjemna, że nawet po 50 godzinach rozgrywki nie czułem monotonii, a po dotarciu do napisów końcowych regularnie wracam, czy to by pograć w tenisa, czy by pośmigać sobie po Los Santos i jego okolicach.

Z innymi grami było już jednak gorzej. Jako wielki fan Assassin's Creed, który mimo powtarzalności ogrywał każdą kolejną odsłonę, nie zdołałem przekonać się do Syndicate. Ubisoft po raz n-ty zaproponowało tę samą mechanikę, identyczny gameplay, więc w końcu musiałem powiedzieć dość. Na liczniku mam około 12 godzin, ale nie powiem, bym przez ten czas bawił się świetnie. Było to raczej granie na zasadzie - "eh, może się rozkręci". Nic takiego jednak nie miało miejsca. Ciągłe likwidowanie tych samych modeli postaci, irytujące pościgi powozami, identycznie wyglądające misje, polegające na odbijaniu dzielnic oraz masa zabugowanych animacji skutecznie odpychały mnie od rozgrywki. Nie do końca spodobał mi się też sam Londyn - mimo swojego ogromu, nie robi takiego wrażenia, jak pieczołowicie wykreowany Paryż z Unity. Szkoda, że prawdopodobnie nie skończę tej gry, bo chciałbym poznać dalsze losy Jacoba i przede wszystkim świetnej Evie Frye (to obok Ezio i Edwarda najlepsza postać w serii), ale po prostu nie mam już siły w to grać.

Wcale nie lepiej było jednak z innymi głośnymi hiciorami. Z wypiekami na twarzy kupowałem w okolicach premiery Fallout 4. Zachwycił mnie świetnie zrealizowany początek gry, cały czas podoba mi się otoczenie, jakie wykreowała Bethesda, no i sam klimat. Ale jest tu zbyt wiele rzeczy, które irytują. Pomijając już system dialogów, który, mimo swojej prostoty, jakoś mocno mi nie przeszkadza, mechanika strzelania i - przede wszystkim - praca kamery doprowadzają mnie zbyt często do stanu, w którym muszę wyłączyć grę. Na liczniku mam ledwie 20 godzin i mimo że chcę dalej w to grać, to każda kolejna sesja kończy się tak samo - szalejąca kamera w trakcie walki (której jest tu wg mnie za dużo) oraz dialogów nie pozwala mi czerpać frajdy z rozgrywki. Nie podoba mi się też ciągłe zbieranie śmieci i wiecznie przeciążony ekwipunek, bo nigdy nie wiadomo, co będzie potrzebne, wkurza mnie system rozbudowy bazy, który jest bardzo upierdliwy i niewygodny. O bugach nawet nie wspominam, bo akurat ich się spodziewałem.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosDirian   @   20:02, 07.01.2016
Cytat: felek111
Paryż był przytłaczający i szczerze mówiąc z czasem męczący i nudny. Czy to przez przedrewolucyjną atmosferę, czy ogólnie przesadzili. Nie wiem nie wnikam. Dla mnie Londyn bije na głowę Paryż.

Mnie trochę męczyło poruszanie się po ulicach przez te tłumy w Unity, dlatego częściej skakałem po dachach. Ale samo miasto wg mnie było dużo ciekawsze i bogatsze w interesujące miejsca historyczne czy po prostu ciekawe lokacje. Ale to już osobiste preferencje - mnie po prostu od dawna ciekawi okres francuskiej rewolucji, zaś historia Anglii, po czasach średniowiecza, jakoś nigdy nie wzbudzała we mnie większego zainteresowania.

Inna sprawa, że Unity było po prostu pierwsza grą z tak świetnie odwzorowanym miastem, zaś Syndicate już tego wrażenia z uwagi na brak "pierwszeństwa" nie robiło.
0 kudosfelek111   @   20:42, 07.01.2016
Cytat: Dirian
Ale to już osobiste preferencje - mnie po prostu od dawna ciekawi okres francuskiej rewolucji, zaś historia Anglii, po czasach średniowiecza, jakoś nigdy nie wzbudzała we mnie większego zainteresowania.


Zapewne tak jest. Ja akurat mam odwrotnie. Francja i jej historia nie jest dla mnie zbyć interesująca. Z wyjątkiem okresu wojen i podbojów Napoleona. I tylko tyle.
Tak, że klimat Londynu zdecydowanie bardziej mi odpowiada niż Paryża. Uśmiech

Na marginesie ciekawe gdzie wylądujemy w następnym Assasynie i w jakim okresie. Czyżby I wojna ? Osobiście wolałbym nie. Jak już, to np Japonia z okresu samurajów.
0 kudosdabi132   @   21:11, 07.01.2016
Cytat: felek111
Na marginesie ciekawe gdzie wylądujemy w następnym Assasynie i w jakim okresie. Czyżby I wojna ? Osobiście wolałbym nie. Jak już, to np Japonia z okresu samurajów.

Według plotek ma to być starożytny Egipt
0 kudosgeass   @   21:56, 07.01.2016
Cytat: Dirian
Cóż, z jednej strony, odnoszę wrażenie, że ostatnio gry mi się chyba nieco przejadły.

Zmęczenie materiału. Gry są jak filmy i wszystko inne. Jak za dużo grasz zaczynasz widzieć schematy, które mają być efektowne, a Ty ziewasz, bo już to widziałeś. Ja tam mam praktycznie z każdą grą Szczęśliwy
Najłatwiej podać przykłady filmowe ze stajni Marvela. Wszystko na jedno kopyto tylko inne postaci. Zawsze jest gość który ma jakieś moce, umiejętności, a ten zły dziwnym trafem ma praktycznie identyczne. Patrzcie np. Iron man któryś tam gdzie ten zły miał swoją wersję czy nawet ostatnio Ant-man jeden się robił maciupki i nagle drugi też potrafił. Zawsze jest to samo w tych filmach od Marvela, ale ludzie się jarają bo wow, jaki to będzie film, postaci itd. A ja mogę go nie oglądać, i tak będę wiedział co i jak Dumny
0 kudosdenilson   @   22:20, 07.01.2016
Domyślam się czemu MGS V nie podszedł Ci Dirian. Jest bardzo japoński jak to wspomniałeś i mechaniką przypomina staroszkolne jrpg-i. Dla mnie bólem jako fana jest to, że został na siłę rozciągnięty i to jest wielki minus.
0 kudosfelek111   @   23:38, 07.01.2016
Cytat: dabi132
Cytat: felek111
Na marginesie ciekawe gdzie wylądujemy w następnym Assasynie i w jakim okresie. Czyżby I wojna ? Osobiście wolałbym nie. Jak już, to np Japonia z okresu samurajów.

Według plotek ma to być starożytny Egipt


Oby. Bo szczerze mówiąc nie za bardzo wyobrażam sobie Assasyna w czasach współczesnych.
0 kudosshuwar   @   07:55, 08.01.2016
Cytat: geass
Zmęczenie materiału. Gry są jak filmy i wszystko inne. Jak za dużo grasz zaczynasz widzieć schematy, które mają być efektowne, a Ty ziewasz, bo już to widziałeś.
- Słuszna uwaga, może warto by zrobić dłuższą przerwę? Rok? Uśmiech
0 kudosguy_fawkes   @   09:01, 09.01.2016
MGS to specyficzna saga i nie podejdzie każdemu, zwłaszcza jeśli średnio lubi japońskie dziwactwa - a ta seria aż kipi od przegadania, WTF-ów i kampy. Mnie pewnie TPP wciągnie na długie godziny, bo uwielbiam ten cykl.
Tym niemniej trzeba przyznać, że gracz, który widział już wiele, częściej będzie spotykać się z problemem opisanym w felietonie. Sam też tego doświadczam, choćby teraz w Unity - lubię tę serię i przechodzę od A do Z każdą odsłonę, ale drażni mnie już ilość pobocznych, nieistotnych popierdółek, których nie mogę tak po prostu, bo mi szkoda zostawić coś na mapie. Tęsknię za czasami, kiedy w AC panowała równowaga między głównymi misjami, a pobocznymi, zaś sama fabuła lepiej trzymała w napięciu, co trapi dziś przede wszystkim wątek współczesny.
Rok 2015 to dla mnie przede wszystkim rok doceniania zamkniętych, krótszych gier, bo przy pracy zawodowej te przynajmniej udawało mi się ogarniać względnie szybko. Poza tym kupiłem XO i czerpię profity z wstecznej kompatybilności, więc w 2016 gier mi tym bardziej nie zabraknie.
A że wciągnęły mnie jak ruchome piaski Gearsy, to zapewne niedługo zasiądę do "trójki". I troiki. ;)
0 kudosfebra1976   @   13:15, 09.01.2016
Ugh! Problem z graniem!? Z skąd to znam :-). Moja biblioteka np. steam robi się coraz bogatsza, nie wspominając o grach kupionych na konsolę lub PC, bo tanie były itp. Następnie okazuje się że nie przeszedłem nawet prologu/ samouczka, bo czasu brakuje, bo człowiek zmęczony po pracy. Najgorszy jest jednak syndrom DS, czyli wszystko fajne ale to nie Dark Souls Uśmiech
Drian ogrywa niektóre tytuły z redaktorskiego obowiązku, ja nie. Gra musi mnie urzec przedstawioną historią czy gameplay'em, niestety nie daję im na to szans, no i koło się zamyka. Na to jest tylko jeden sposób, zrobienie sobie dłuższego odpoczynku. Po pół roku bez gania wszystko będzie "smakować" inaczej.
0 kudosDirian   @   13:50, 09.01.2016
Cytat: febra1976
Najgorszy jest jednak syndrom DS, czyli wszystko fajne ale to nie Dark Souls Uśmiech

Ten syndrom doskonale znam, bardzo długo po ukończeniu DS mi towarzyszył. Przeszło mi nieco gdy zagrałem w DS II, które okazało się sporo słabsze i jakoś magia prysnęła. Ale coś czuję, że trójka znów pozamiata Cool
3 kudossebogothic   @   13:52, 09.01.2016
Powiedzmy sobie szczerze: współczesne gry nie szanują czasu gracza. Teraz modne stały się ogromne otwarte światy, a że nie każdy umie je sensownie je wypełnić to inna sprawa. Kończy się na rozmieszczeniu setek wykrzykników, znaków zapytania i tryliona innych znajdziek. Twórcy chwalą się czasem rozgrywki. 100 godzin? 200 godzin? A może 1000h? Wolę grę na 25 godzin, ale taką, która nie oferuje bezsensownych i powtarzalnych aktywności, jak w Mad Max, Asasynach, Fallout 4, Wiedźminie 3, Just Cause 3, z lat wcześniejszych choćby Dragon Age: Inkwizycja, Shadow of Mordor. Do tego dochodzi pewna makietowość świata. Mamy niby otwarty świat, ale w ogólnie nie czuć, że żyje. Takie stareńkie Gothiki nadal miażdżą pod tym względem wiele współczesnych produkcji. Tam NPCe reagowali na nasze poczynania, komentowali je, zajmowali się swoimi sprawami, co potęgowało klimat. Dodajmy do tego cykl pogodowy i dobowy (co nawet dziś nie jest standardem) oraz brak wypełnienia świata losowym contentem, a otrzymamy grę do której chce się wracać, choćby dla samego klimatu, i która nie nudzi (przynajmniej mnie) nawet przy kilkunastym podejściu. Do Gothiców powracam jak do ulubionej książki czy filmu, wiem też, że nie pochłoną mi setek godzin, ani, że nie będę musiał zbierać tysiąca znajdziek.
Taki Wiedźmin 3, owszem rewelacyjną grą jest, ale czy będę do niej regularnie wracać? Raczej nie. Głównie przez to, że zawartością przytłacza (nie mówię już tutaj o tych znakach zapytania, bo pierwsze co zrobiłem to je wyłączyłem, ale zadania poboczne opierają się głównie na wiedźmińskich zmysłach), a mechanika oparta na poziomowaniu wszystkiego jest taka sobie. Co z tego, że świat jest otwarty skoro sugerowane poziomy misji prowadzą mnie przez niego? I nie będę mógł zacząć sobie poszukiwania Ciri od Skellige?
Takim pozytywnym przedstawicielami sandboksów są gry od Rockstara, bo nie ma tam bezsensownych czynności rozmieszczonych bez ładu i składu, wszystko jest dopracowane i dopieszczone do maksimum. Świat też nie sprawia wrażenia makiety, bo twórcy przywiązują uwagę do masy detali.
Teraz częściej niż w nowe produkcje grywam w starsze gry w które gram po raz pierwszy albo wracam by jeszcze raz świetnie się bawić. Fajne w tym jest to, że kiedyś twórcy nie traktowali gracza jak idioty, gry były pewnym wyzwaniem, trzeba im było poświęcić nieco więcej pomyślunku i czasu, bo nie pchały nam rozwiązania na siłę. Stąd i satysfakcja większa z popychania fabuły naprzód.

Cytat: febra1976
Najgorszy jest jednak syndrom DS, czyli wszystko fajne ale to nie Dark Souls Uśmiech

W sumie syndrom Gothica jest podobny: wszystko fajnie, ale to nie Gothic. Dumny
0 kudosGuilder   @   15:45, 09.01.2016
Cytat: sebogothic
W sumie syndrom Gothica jest podobny: wszystko fajnie, ale to nie Gothic.
No ja to już chyba do śmierci będę miał. Puszcza oko A z resztą Twojej wypowiedzi zgadzam się całkowicie. Ale tak to jest, jak w jakiś rynek wchodzi duża kasa. Ambicja schodzi na bok, a na czoło wysuwa się zysk.
0 kudosJackieR3   @   17:36, 09.01.2016
No tak.Chodzi o to żeby dotrzeć do odbiorcy masowego.A po uśrednieniu wychodzi że to dobrze zarabiający yuppie który dobrze zapłaci za trochę mało wymagającej rozrywki.
Całe szczęście że ja z moimi zarobkami się do tego grona nie zaliczam.
0 kudosfebra1976   @   17:57, 09.01.2016
Cytat: Dirian
Ale coś czuję, że trójka znów pozamiata
Alleluja i niech słowo ciałem się stanie.
0 kudosnovy13   @   17:33, 10.01.2016
Podobnie mam z grami zeszłego roku. Zadowolony z gry Wiedźmin 3 ją ukończyłem ale z Pillars of Eternity już też mi jakoś nie poszło, a z Falloutem 4 również mi jakoś nie idzie mimo że fajna ale jakoś mnie drażni długo wgrywające się lokacje, po 20 godz. gry jestem zmęczony tym. Ostatnio po aktualizacjach Heroes VII już da się w tą grę grać i aktualnie ona mnie wkręciła co prawda nie ma wielkiego łał ale ok.
Dodaj Odpowiedź