Słów kilka o tym, dlaczego w 2015 roku nie ukończyłem większości gier

Mam ostatnio pewien problem z grami - błyskawicznie mnie nudzą. W zeszłym roku ograłem większość najważniejszych produkcji - część na potrzeby recenzji, inne z własnej inicjatywy, napędzanej ogólnym hype'em czy też po prostu ciekawością spowodowaną danym tytułem. Gdy tak, po Nowym Roku, usiadłem i przejrzałem "swojego" Steama, uświadomiłem sobie, jak wielu gier w ogóle nie skończyłem. Ba, były chyba tylko dwa tytuły, które przeszedłem praktycznie od A do Z: Wiedźmin 3: Dziki Gon i Grand Theft Auto V.
Przy rodzimej produkcji bawiłem się doskonale, choć nie była to gra idealna. Miała garść ułomności, jak chociażby nieposłuszną Płotkę, dość nudnawy - na dłuższą metę - system walki czy sporo pomniejszych bugów, także takich, które nie pozwalały kończyć niektórych misji (na szczęście - głównie pobocznych). Jednocześnie piekielnie wciągała wątkiem fabularnym, rewelacyjnie napisanymi i zagranymi bohaterami, kreacją świata oraz unikatowym klimatem, o który ostatnio coraz trudniej w grach wideo. Spędziłem tu około 70 godzin, a na kolejnych 15 wciągnął mnie rewelacyjny, może nawet lepszy od podstawki dodatek Serca z Kamienia.
Z nieco innych powodów skończyłem Grand Theft Auto V na PC. Pomijając kwestię recenzji wersji blaszakowej, którą dla Was przygotowałem, gra zachwycała, wręcz oszałamiała jakością wykonania. Grając czuło się, że Rockstar wpakował w ten tytuł nie tylko kupę forsy, ale także serca. Produkt ten stworzyli ludzie z pasją, nie muszący klepać kodu na szybko, byleby tylko wyrobić się w terminie. W tej produkcji było niemal wszystko - świetnie wykreowane postaci, ogromny i chyba najbardziej szczegółowy świat, jaki kiedykolwiek stworzono na potrzeby gier wideo, a przede wszystkim angażująca rozgrywka, niepozwalająca oderwać się od ekranu. I choć pod względem gameplay'u nie wniesiono tu niczego nowego, to sama mechanika okazała się na tyle przyjemna, że nawet po 50 godzinach rozgrywki nie czułem monotonii, a po dotarciu do napisów końcowych regularnie wracam, czy to by pograć w tenisa, czy by pośmigać sobie po Los Santos i jego okolicach.
Z innymi grami było już jednak gorzej. Jako wielki fan Assassin's Creed, który mimo powtarzalności ogrywał każdą kolejną odsłonę, nie zdołałem przekonać się do Syndicate. Ubisoft po raz n-ty zaproponowało tę samą mechanikę, identyczny gameplay, więc w końcu musiałem powiedzieć dość. Na liczniku mam około 12 godzin, ale nie powiem, bym przez ten czas bawił się świetnie. Było to raczej granie na zasadzie - "eh, może się rozkręci". Nic takiego jednak nie miało miejsca. Ciągłe likwidowanie tych samych modeli postaci, irytujące pościgi powozami, identycznie wyglądające misje, polegające na odbijaniu dzielnic oraz masa zabugowanych animacji skutecznie odpychały mnie od rozgrywki. Nie do końca spodobał mi się też sam Londyn - mimo swojego ogromu, nie robi takiego wrażenia, jak pieczołowicie wykreowany Paryż z Unity. Szkoda, że prawdopodobnie nie skończę tej gry, bo chciałbym poznać dalsze losy Jacoba i przede wszystkim świetnej Evie Frye (to obok Ezio i Edwarda najlepsza postać w serii), ale po prostu nie mam już siły w to grać.
Wcale nie lepiej było jednak z innymi głośnymi hiciorami. Z wypiekami na twarzy kupowałem w okolicach premiery Fallout 4. Zachwycił mnie świetnie zrealizowany początek gry, cały czas podoba mi się otoczenie, jakie wykreowała Bethesda, no i sam klimat. Ale jest tu zbyt wiele rzeczy, które irytują. Pomijając już system dialogów, który, mimo swojej prostoty, jakoś mocno mi nie przeszkadza, mechanika strzelania i - przede wszystkim - praca kamery doprowadzają mnie zbyt często do stanu, w którym muszę wyłączyć grę. Na liczniku mam ledwie 20 godzin i mimo że chcę dalej w to grać, to każda kolejna sesja kończy się tak samo - szalejąca kamera w trakcie walki (której jest tu wg mnie za dużo) oraz dialogów nie pozwala mi czerpać frajdy z rozgrywki. Nie podoba mi się też ciągłe zbieranie śmieci i wiecznie przeciążony ekwipunek, bo nigdy nie wiadomo, co będzie potrzebne, wkurza mnie system rozbudowy bazy, który jest bardzo upierdliwy i niewygodny. O bugach nawet nie wspominam, bo akurat ich się spodziewałem.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler