bigboy177 @ 20.11.2014, 01:14
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
Po zeszłorocznej premierze GTA V na konsolach poprzedniej generacji, szybko pojawiły się plotki na temat edycji przeznaczonej dla konsol next-genowych. Rockstar i Take-Two przez pewien czas zwodziły fanów, ale finalnie obie firmy przyznały, że najnowsze Grand Theft Auto zadebiutuje także na PlayStation 4 oraz Xboksie One (nieco później także na PeCetach).
Po zeszłorocznej premierze GTA V na konsolach poprzedniej generacji, szybko pojawiły się plotki na temat edycji przeznaczonej dla konsol next-genowych. Rockstar i Take-Two przez pewien czas zwodziły fanów, ale finalnie obie firmy przyznały, że najnowsze Grand Theft Auto zadebiutuje także na PlayStation 4 oraz Xboksie One (nieco później także na PeCetach). Czekać na ten moment musieliśmy mniej więcej rok czasu. Wreszcie jednak grę można nabyć, pozostaje zatem odpowiedź czy warto to zrobić.
Na temat ogólnych założeń produkcji nie będę się rozpisywał, zrobił to wyśmienicie Łukasz, kiedy rok temu spłodził materiał dotyczący wydania dla Xboksa 360. W niniejszym materiale skupię się więc tylko na tym, co deweloperzy dorzucili do wersji dedykowanej najnowszej platformie firmy Sony. Zmian nie ma, co prawda, zbyt wiele, ale nie sposób napisać, że nie są mile widziane. Każda jest przemyślana, a ich realizacja to najwyższa klasa, z czego zresztą RockStar słynie i chyba nie jest to żadnym zaskoczeniem.
Pierwszą, powiedziałbym najważniejszą nowością w next-genowym GTA V jest, oczywiście, perspektywa pierwszoosobowa. Po jej odpaleniu nie oglądamy wirtualnego świata z kamery umieszczonej za plecami protagonisty, a zamiast tego zerkamy przez jego oczy. Aby całość działała należycie deweloperzy byli zmuszeni do nagrania tysięcy nowych animacji oraz przebudowania części już istniejących. Dlatego też gra się wyśmienicie, niezależnie od tego, z jakiego widoku korzystamy. Po włączeniu FPP widzimy przed sobą broń, ręce protagonisty, a czasem także część sylwetki, kiedy np. wspinamy się ponad jakąś przeszkodą, albo wykonujemy ewolucje kaskaderskie. Nie jest po prostu tak, że twórcy zmienili miejsce usytuowania kamery. Dużo elementów uległo zmianie, dzięki czemu dostajemy tak naprawdę świetnie przygotowaną strzelankę. Oczywiście nie szykujcie się na konkurencję dla Call of Duty, bo wiadomo, że strzelanie w GTA nie jest aż tak perfekcyjnie odwzorowane, ale nie bardzo jest też na co narzekać. Aby dogodzić wszystkim, deweloper przygotował nawet cztery stopnie automatycznego celowania – takie ułatwienie (lub utrudnienie – zależy jak patrzeć), dla chętnych.
Nowy widok sprawia, że miasto nabiera rumieńców. Już wcześniej było imponujące, ale kiedy gramy widząc samego siebie na ekranie, nie jesteśmy w pełni zżyci z wirtualnym herosem. Teraz immersja jest znacznie większa. Wiemy, że to my uczestniczymy we wszystkich, często bardzo niebezpiecznych i kontrowersyjnych wydarzeniach. Wiemy, że to my ponosimy za nie odpowiedzialność, a kiedy coś skopiemy, to nas gonią gliniarze i federalni. Jakby tego było mało, wszystkie wieżowce są jakby większe, bardziej przytłaczające ze względu na to, że patrzymy na nie z innej perspektywy i z wykorzystaniem odpowiednio zmodyfikowanego pola widzenia. Rockstar nie chciał iść w ślady typowych shooterów FPP i dlatego zdecydowano się na bardziej panoramiczne pole widzenia, szersze, obejmujące dość spory wycinek terenu. Początkowo trochę ciężko się do tego przyzwyczaić, ale po kilkudziesięciu minutach jest już ok.
Mimo że tryb FPP w GTA V jest przygotowany bardzo dobrze, ma on pewne wady. Po pierwsze, niektóre rodzaje broni wyglądają dość dziwnie, są jakby nieco zbyt krótkie i pozbawione detali. Po drugie, zakręty podczas biegu są nienaturalne. Postać przez pewien czas nie skręca prawie w ogóle, by nagle zrobić dość mocny zwrot. Ten sam zarzut mam do prowadzenia samochodów. Nieco trudno było mi z początku opanować kierownicę, a nie mogłem też zmniejszyć „czułości” gałki analogowej, ze względu na to, że wpłynęłoby to na ruchy podczas spacerów. Ostatnia dyskusyjna sprawa, to jakość tekstur. Niby deweloperzy praktycznie wszystkie z nich poprawili, zarówno pod względem ostrości, jak i rozdzielczości, ale mimo to trafiają się miejsca, w których „naklejki” na modelach nie porywają. Jest to zdecydowanie mocniej widoczne w FPP, aniżeli w TPP. Niestety, nie zostaje nic innego, jak przełknąć i grać dalej, a pocieszeniem niechaj będzie fakt, że problem ten nie występuje nadzwyczaj często i zawsze można też z powrotem włączyć widok trzecioosobowy.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler