Alan Wake (PC)

ObserwujMam (217)Gram (38)Ukończone (114)Kupię (11)

Recenzja gracza - Alan Wake (PC)


sebogothic @ 23:56 20.07.2013
"sebogothic"

Wreszcie kończę tą koszmarną przygodę i to nie ze względu na straszny klimat. Zastanawiam się co jest w Alanie Wake'u takiego czym wszyscy się zachwycają a czego ja nie dostrzegam? "Miłe złego początki" Historia rozpoczyna się dość klimatycznie.



Wreszcie kończę tą koszmarną przygodę i to nie ze względu na straszny klimat. Zastanawiam się co jest w Alanie Wake'u takiego czym wszyscy się zachwycają a czego ja nie dostrzegam?

"Miłe złego początki"
Historia rozpoczyna się dość klimatycznie. Wprowadzenie jest iście filmowe i wprowadza nas w klimat amerykańskiej mieściny na prowincji do której udaje się Alan Wake. Chce on odzyskać wenę, bo od dawna nie napisał żadnej książki. Ten wyjazd dość szybko zamienia się w koszmar. O fabule rozpisywać się nie będę, bo powiedziano i napisano na ten temat już niemal wszystko. Napiszę jedynie, że z biegiem czasu staje się coraz bardziej pokręcona i przekombinowana. Czasem nie wiemy jaki jest cel tego co zamierza zrobić Wake albo o czym mówią postacie. Chętnie przeczytałbym książkę opartą na grze albo obejrzał film. No cóż, to bardzo w stylu Kinga do którego twórczości gra jest przyrównywana. Grunt, że intrygująca historia to główny atut gry. Oczekiwałem na jak najwięcej tych momentów w których chodzimy w świetle dnia. Jest ich jednak naprawdę mało, chociaż to one robią klimat.

"Radosław: umiem wymusić okup, ściągnąć haracz, jeb*ąć ze łba.
Alan: umiem...nic nie umiem"
Główny bohater to najbardziej nieudolna postać w jaką miałem nieprzyjemność się wcielić. Walka w tej grze to jakiś koszmar. A to dość poważny zarzut, bo stanowi jakieś 80% gry. Twórcy szalenie lubią stawiać nas w sytuacji bez wyjścia. Często zrzucają nam przeciwników tak by nas otoczyli a wtedy jesteśmy w ciemnej dupie. Wake nie potrafi dobrze strzelać, uciekać też nie. Broń przeładowuje koszmarnie długo, a to robi różnicę kiedy atakuje nas co najmniej trzech przeciwników. Jednak aby zastrzelić takiego ludzika trzeba go najpierw oświetlić a dopiero później poczęstować kulkami. Oświetlanie przeciwnika też trwa dość długo, a przynajmniej na tyle by jego kupel zaszedł nas od tyłu i zarżnął jak świnię. Bohater bowiem nie posiada żadnego ataku wręcz: czy to za pomocą broni białej której w grze nie ma (nie mogli dać miecza Jedi? Poszłoby jak po maśle), czy też zwykłego odepchnięcia. Niestety nic takiego nie uświadczymy, a że Alan to chłopak słabej kondycji po pięciosekundowym sprincie biegnie jakby miał kołek w dupie. Takiego wycieńczonego pisarczyka dopadają zombiaki (?) i dokańczają jego mizerny żywot siekierami, maczetami, tudzież piłą mechaniczną. Wygląda to dość sadystycznie i w takich chwilach myślałem: "To jest chore!". Tak samo jak niektórzy przeciwnicy wciskający nam jakieś bezsensowne teksty typu: "Bieganie jest dobre dla zdrowia". Skoki Wake'a też są jakieś pokraczne i niewymierzalne. Skacze on jakoś pod skos, co oczywiście nie pomaga. Unik i sprint mamy pod jednym klawiszem, co jest fatalnym rozwiązaniem, bo postać robi dokładnie to czego akurat nie chcemy.
Wracając do latarki, która jest głównym narzędziem bohatera w walce to nie rozumiałem tego, że po wymianie baterii (co robi się bardzo często; cóż za zanieczyszczanie środowiska!) mamy latarkę naładowaną w połowie... No i trzeba dodać, że te baterie wyczerpują się w ekspresowym tempie, a naświetlanie takiego zwykłego delikwenta trwa na tyle długo by inni mogli się do nas zbliżyć.
Klasyczni przeciwnicy dzielą się na trzy rodzaje: zwykły, szybki, wielki. Szybki biega w kółko jak popie**ony a my musimy "złapać" go latarką i pozbyć się mroku. Po takim naświetleniu koleś wraca do normalności. Wielki to wiadomo w czym rzecz: więcej tłuszczu, a więc więcej naświetlania i kulek.
Żebyśmy nie czuli się tacy samotni twórcy wprowadzili jeszcze stado ptaków, które wlatuje w nas znikąd oraz ożywione przedmioty, które też walą w nas z całym impetem. Tych przeciwników wystarczy jedynie naświetlić, tyle tylko, że tego stada praktycznie nie można zlokalizować, bo często są dwa takie, albo pojawiają się na w spół ze zwykłymi przeciwnikami.
Ożywione przedmioty były chyba pretekstem by jeszcze bardziej poniżyć gracza. Nie ma to jak dostać wpie**l od opony albo jakiegoś kartonu. Niby trzeba je tylko naświetlić, ale to jak już wspomniałem, strasznie długo trwa, więc za nim naświetlimy "takie cuś" to to już w nas dawno wleci, a o ucieczce znając zdolności Alana często nie ma mowy.
Są też bossowie: koparki, buldożery i inne tego typu cuda.
Gameplay jest nudny i frustrujący jednocześnie. To strzelanie znudziło mi się już w połowie drugiego odcinka. A twórcy zrobią wszystko byśmy jak najwięcej strzelali. Już cieszymy się, że mamy towarzysza, "nie tak szybko!" zdają się mówić błyskawicznie nas z nim rozdzielając. Wrogowie w niektórych miejscach się respawnują, co raczej zniechęca do eksploracji, bo amunicji jest tutaj mało.
Przez całą grę robimy praktycznie to samo, co szczerze mówiąc, może się znudzić. Nie ma żadnego elementu zaskoczenia, a spadające wagony nie robią na nas żadnego wrażenia. Owszem zdarzają się fajne sekwencje jak jazda samochodem, czy ucieczka przed Falą Mroku, w końcowym etapie gry, jest to jednak kropla w morzu potrzeb. W Remedy zabrakło najwyraźniej jakiejś inspiracji, bo wszystkie rozdziały są zrobione na jedno kopyto.

"Audiowizualna uczta"
Grę ratuje, oprócz fabuły, oprawa audiowizualna gry. Grafika jest świetna, zdarza się nam zatrzymać, by popodziwiać jakiś widoczek. Fajnie wygląda gra światłocieni, cut-scenki zrealizowano w filmowy sposób a aktorzy spisali się na medal. Muzyka, która nam towarzyszy pozwala nam wczuć się w klimat gry, chociaż całą tą brudną robotę odwalają licencjonowane kawałki. Oryginalny soundtrack już tak świetny nie jest i jakoś nie zapada w pamięć. Jeśli już przy klimacie jesteśmy to audycje radiowe, czy programy telewizyjne mogą sprawić, że poczujemy ciarki na plecach. Zwłaszcza programy z cyku "Night Springs" są niepokojące.

"Odjazd"
Czy tego oczekiwałem od gry? Myślę, że byłem nastawiony na coś znacznie lepszego. Fabuła, grafika, udźwiękowienie stoją tutaj na najwyższym poziomie. W grze jednak najważniejszy jest gameplay, który tutaj sprawia wrażenie dodanego na siłę i niepasującego do klimatu gry. Widocznie panom z Remedy zabrakło pomysłu na gameplay. Jeśli Alan Wake 2 miałby tak wyglądać, to ja podziękuję. Mam jednak nadzieję, że twórcy pójdą po rozum do głowy i sprawią w końcu, że rozgrywka miast frustrować i wzbudzać napady bezsilnego śmiechu, będzie bawić, a przy tym sprawi, że wczujemy się w klimat gry.

oceny graczy
Genialna Grafika:
Grafika jest bardzo ładna. Szczególnie gra świateł zwraca uwagę, jako, że akcja gry dzieje się głównie w nocy. Trochę szkoda, że nie ma więcej etapów dziennych, a w nocy praktycznie cały czas poruszamy się po lasach co potrafi znudzić.
Świetny Dźwięk:
Licencjonowane piosenki które słyszymy w radiu i na końcu każdego odcinka są świetne. Dużo gorzej prezentuje się oficjalny soundtrack który jest pozbawiony charakteru i kompletnie nie zapada w pamięć. Aktorzy w swoich rolach sprawdzają się bardzo dobrze.
Dobra Grywalność:
Gameplayowo gra nie zachwyca. Twórcy zbytnio się nie wysilili. Jedyny nowy element to oświetlanie przeciwników, które bardziej irytuje niż ratuje gameplay, a poza tym to praktycznie kalka z Maxa Payne'a. Grę ratują klimatyczne etapy dzienne, szkoda, że jest ich tak mało...
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z Alan Wake (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?