Dirian @ 30.05.2012, 12:12
Chwalmy Słońce!
Adam "Dirian" Weber
Na pecetowego Alana Wake'a czekaliśmy długo. Pierwsza zapowiedź gry pojawiła się bodajże na targach E3 2005, głosząc o innowacyjnej grze z otwartym światem.
Na pecetowego Alana Wake'a czekaliśmy długo. Pierwsza zapowiedź gry pojawiła się bodajże na targach E3 2005, głosząc o innowacyjnej grze z otwartym światem. Miał to być projekt multiplatformowy, a wszyscy dobrze wiemy jak się skończyło – dostaliśmy bardzo liniową grę, która początkowo trafiła jedynie na Xboksa 360. W lutym bieżącego roku Alan wylądował w końcu na blaszakach, a całkiem niedawno zadebiutował w pudełkowej wersji na polskim rynku. Z tej okazji warto skrobnąć słów kilka na temat pecetowej edycji.
Zacząć chciałbym nietypowo, bo od krótkiego opisu polskiego wydania gry. Dzieło Remedy debiutowało na konsolach dość dawno, bo 2 lata temu. Jak na grę, to dość spory czasu, dlatego na sklepowe półki w naszym kraju tytuł powędrował w specjalnej, niższej cenie. Za podstawową edycję z grą i instrukcją na pokładzie zapłacimy 49.99 zł, a dokładając drugie pięć dyszek wyrwiemy bogatą Edycję Specjalną. W jej skład wchodzi, naturalnie, sama gra, książka Alan Wake Akta (na ładnym śliskim papierze, z kolorowymi fotkami), 2 płytki z bonusami i jedna z soundtrackiem, parę dobrych jakościowo pocztówek i to, co podoba mi się osobiście najbardziej, czyli bardzo efektowne, tekturowe opakowanie (świetnie wygląda na półce). Czy warto? Zapraszam do lektury.
Alan Wake opowiada historię tytułowego pisarza, który od 2 lat cierpi na niemoc twórczą. Autor świetnych opowieści nagle zatracił wenę i od dłuższego czasu nie może wykrztusić z siebie nawet jednego sensownego zdania, które przelałby na papier. Jego żona, Alice, postanawia zabrać męża na wakacje, które mają być sposobem na odblokowanie się Alana. W tym celu małżeństwo wybiera się do położonego gdzieś wśród waszyngtońskich lasów miasteczka Bright Falls. Początkowo nieco tajemnicza i raczej niezbyt wyróżniająca się mieścina szybko staje się największym koszmarem państwa Wake. Już chwilę po przybyciu mieszkańcy rozpoznają pisarza, co wcale mu się nie podoba, a on sam wraz z małżonką trafia do starej drewnianej chaty, położonej na tajemniczej wysepce na jeziorze. Alan w tym momencie jeszcze nie wie, że z tą samą masą wody związana jest przerażająca historia, która przekazywana jest z pokolenia na pokolenie wśród mieszkańców leśnej mieściny.
Gdy państwo Wake rozpakują już manatki, dochodzi do kłótni pomiędzy Alanem i Alice, wywołanej maszyną do pisania, którą małżonka przytachała dla męża, aby ten w świętym spokoju i na łonie natury rozpoczął nową opowieść. Pisarzowi wyraźnie nie spodobał się ten ruch i z trzaskiem drzwi opuścił drewnianą chatę, udając się na pobliski pomost. I nagle, z niespodziewanych przyczyn w domu zgasło światło, po czym nastąpił mrok, którego Alice panicznie się lęka. Alan, słysząc krzyk żony pobiegł do chaty, ale gdy już tam dotarł, tajemnicza siła wciągnęła ją do jeziora. Facet szybko dał nura w wodną otchłań, lecz po jakimś czasie obudził się w zupełnie odosobnionym miejscu, z guzem na czole i dziurą w pamięci sięgającą ostatniego tygodnia. Wake wyrusza na poszukiwanie żony, ku swojemu zdziwieniu znajdując po drodze porozrzucane kartki, które wydają się składać na jego kolejną powieść. On sam nie przypomina sobie jednak, by kiedykolwiek ją napisał. Co najbardziej kuriozalne, facet szybko dochodzi do wniosku, że przedstawione na kartach wydarzenia nie są zwykłą fikcją, ale przeobrażają się w przerażającą rzeczywistość, w której on sam czynnie uczestniczy.
Znajdywane fragmenty to zaś bardzo ciekawy sposób na przedstawianie fabuły, z pewnością jeden z najbardziej oryginalnych w historii gamingu. Zdecydowanie warto je czytać, bo czasami dowiadujemy się tego, co może wydarzyć się za chwilę, czy dopiero za jakiś czas. W innym przypadku fragmenty powieści opisują dogłębnie daną sytuację, rzucając światło na mroczne tajemnice Bright Falls. Scenariusz potrafi trzymać w napięciu i jest jednym z mocniejszych aspektów dzieła studia Remedy. Całość dzieli się na sześć epizodów, z których każdy jest ze sobą powiązany i jak w każdym dobrym serialu, urywa wątek w ważnym momencie (serwując tzw. cliffhanger), byśmy jak najszybciej zabrali się za kolejny odcinek. Nie brakuje także powrotów do przyszłości bohatera, z których dowiadujemy się kilku ciekawostek na jego temat. Do tego dołóżmy nawiązania do twórczości Stephena Kinga (sam Alan cytuje wspomnianego pisarza), H.P. Lovecrafta czy cenionego serialu Twin Peaks, co daje nam mieszankę nietuzinkowego i oryginalnego wątku fabularnego.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler