W CIENIU GRZECHOCZĄCYCH KOŚCI
PAPIEROWA MAGIA
Kto nie słyszał o tej kultowej grze planszowej, która za czasów Polski Rzeczpospolitej Ludowej biła wszelkie rekordy popularności. Były to czasy, w których nikt nie musiał przejmować się prawami autorskimi i licencjami. Jeśli ktoś miał ochotę wydać jakąś grę, którą kupił na zachodzie mógł to robić bez przeszkód. W ten właśnie uroczy sposób na naszym rynku pojawił się prawdziwy hit planszowego fantasy. Pamiętam jak dziś...
Magia i Miecz była czymś absolutnie wyjątkowym jak na tamte czasy. Pięknie wydana, w solidnym pudełku, z porządną planszą i równo wyciętymi kartami. Zupełnie odbiegała od gier z głupimi zasadami, błędami drukarskimi - omg - i te kolory, których pełno było w sklepach z zabawkami i składnicach harcerskich. Wszyscy obchodzili się z nią jak z jajkiem. Właściwie to nie gra a niebezpieczna przygoda rozgrywająca się w fantastycznym świecie magii i potworów. W trakcie której gracze snują bohaterski epos o odważnych czynach i awanturniczych potyczkach. O skarbach, stoczonych bitwach, czasem o przegranych, acz wciąż stanowiących kanwę wciągających i urzekających opowieści.
To była prawdziwa legenda! Nie było wtedy kilkudziesięciu programów telewizyjnych, nie było komputerów w każdym domu, a w kinie wyświetlano głównie mało interesujace filmy. To były powody, dla których Magia i Miecz była genialną alternatywą spędzania wolnego czasu i przynosiła wiele frajdy. Pamiętam jak całymi dniami graliśmy z grupką ludzi wymyślając nowe zasady i karty. Przez pewien czas graliśmy nawet w coś, co można przyrównać do dzisiejszych gier bitewnych. Stworzyliśmy także grę ekonomiczną i klona współczesnych gier fabularnych. I to wszystko przy użyciu naszej ukochanej planszówki.
Z dużą radością, ale i niepokojem przyjęłam do wiadomości informację o nowej edycji Magii i Miecza. To, że miała zostać wydana po polsku oczywiście bardzo mnie ucieszyło, ale mając w pamięci starą grę wydaną pod koślawym tytułem "Magiczny Miecz", aż mną wstrząsnęło. Ktoś kiedyś stworzył grę, która wołała o pomstę do nieba. Paskudna plansza i karty zawierały nieporadne grafiki i jeszcze gorsze kolory. Na szczęście potwierdzono ostatecznie, że Talisman: Magia i Miecz będzie wierną kopią anglojęzycznego wydania. I tak też się stało. Krakowskie wydawnictwo Galakta wypuściło na rynek produkt bardzo dobry. Wydany jest identycznie jak zachodni pierwowzór. Solidne i estetyczne pudełko zawiera porządne karty, figurki, żetony, pionki i twardą, rozkładaną planszę. Gdy to wszystko się rozłoży aż się człowiekowi „micha cieszy”. Wracają dawne wspomnienia, które jednocześnie uatrakcyjnia wizja urokliwej nowej edycji. Niestety gra tania nie jest, ale z uwagi na fakt, że może w nią grać od 2 do 6 osób (nawet i więcej), a wydanie, oprócz pięknej oprawy pozwala mieć nadzieję, że będzie nas bawić przez wiele miesięcy a nawet lat, to można podjąć taki wydatek.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler