Batman: Arkham Origins - 10 lat po premierze
Batman: Arkham Origins z 2013 roku stanowi prequel wydarzeń z Arkham Asylum, który opowiada o wydarzeniach z wczesnego okresu działalności Zamaskowanego Mściciela. Jedynym naszym sojusznikiem (przynajmniej na początku) jest Alfred. James Gordon jeszcze nam nie ufa, a dla wielu mieszkańców Gotham i kryminalistów Gacek to w zasadzie miejska legenda. Warto tu zaznaczyć, że za produkcję nie odpowiada studio Rocksteady, które po stworzeniu Arkham City wzięło się za opracowywanie zwieńczenia trylogii, które miało powstawać już na 8. generację konsol. Do Origins oddelegowano w tym czasie WB Games Montreal, którego zadaniem było stworzenie gry o Batmanie, która wypełniłaby pustkę pomiędzy Arkham City, a Arkham Knight.
Przyjęcie Arkham Origins było nierówne. Gra nie zebrała złych ocen, a wiele osób doceniło między innymi ciekawe podejście do fabuły, postawienie na Batmana, który faktycznie używa swoich zdolności detektywistycznych w toku historii oraz wciąż znakomitą walkę, ale z drugiej strony dostaliśmy produkcję nierówną technicznie, z kiepską optymalizacją, słabo wyeksponowanymi głównymi złymi, ze zbyt małą ilością nowości oraz sporą liczbą bugów. Rezultatem jest najgorzej oceniany tytuł w cyklu, z ocenami na poziomie 74/100 w serwisie Metacritic.
Czy oceny i krytyka jaką otrzymała ta gra były słuszne? Czy warto dać tej produkcji szansę mimo 10 lat na karku? Po odpowiedzi na te i inne pytania, zapraszam poniżej.
Fabuła i rozgrywka
Jak to w grach z tej serii bywa, akcja Arkham Origins ma miejsce na przestrzeni pojedynczej nocy. Tym razem natomiast przypada ona w Wigilię Bożego Narodzenia, gdy Batman próbuje powstrzymać Czarną Maskę przed przeprowadzeniem napadu. Dosyć szybko okazuje się, że przestępca wydał swoisty list gończy na Mrocznego Rycerza, a osoba, która zdoła go schwytać/zabić/pokonać zdobędzie nagrodę w wysokości 50 milionów dolarów. Oczywiście nasz superbohater ma zamiar pokrzyżować plany złoczyńcy i poznać zamiary Czarnej Maski.
Trzeba przy okazji przyznać, że historia w Arkham Origins jest naprawdę niezła. Nie stoi może na tym samym poziomie co w pozostałych grach z serii, ale wciąż jest dobrze opowiedziana, wciąga, ma garść interesujących zadań pobocznych, zaś wielu przestępców ma tu czas na pokazanie się i "zabłyśnięcie". Nie zabrakło ponadto miejsca na ciekawy, acz trochę przewidywalny twist fabularny, który jednak powinien wywołać uśmiech na twarzy każdego fana Gacka. Zdecydowanie fabuła nie zestarzała się tu w żadnym stopniu i dalej może się podobać.
Podobnie rzecz ma się z rozgrywką, a przede wszystkim z walką. Jak zwykle jest ona wręcz znakomita. Rytmiczne starcia, polegające na zręczności, płynnym łączeniu kombosów oraz gadżetów, w których napakowany facet w lateksowym kostiumie obija pyski nawet 20 typom na raz, to czysta przyjemność. Nowości jest tu raczej niewiele, zaledwie parę nowych akcesoriów, których użyteczność w starciach jest znikoma, ale rdzeń zabawy jest wciąż bardzo dobry. Odniosłem nawet wrażenie, że walka tu jest nieco trudniejsza niż w innych grach z cyklu. Jakby wszystko było delikatnie szybsze lub mniejsze jest okienko na popełnianie błędów.
Eksploracja otwartego świata, poruszanie się i same lokacje to praktycznie kalka z Arkham City. I jest to jeden z moich głównych zarzutów wobec Origins, bo przez to gra sprawia wrażenie bardziej rozbudowanego DLC, aniżeli pełnoprawnej nowej produkcji. Na ulicach Gotham znajdziemy tylko przestępców, non stop pada śnieg, a przemierzanie miasta nieraz ciągnie się w nieskończoność. Nie pomagają nawet całkiem niezłe misje poboczne oraz mini-questy, wymagające pacyfikowania przestępców. Szkoda, że deweloperzy nie przygotowali czegoś więcej i przede wszystkim czegoś nowego.
To co mi się niezmiernie podobało w Arkham Origins to fakt, że z Batmana w końcu zrobiono detektywa z prawdziwego zdarzenia. Asylum i Origins do całego tematu śledczego podeszło zbyt płytko. W Origins Mroczny Rycerz analizuje swoje otoczenie, skanuje dowody, zbiera poszlaki i łączy wnioski, dzięki czemu potrafi wydedukować jakie zdarzenie miało miejsce w danym miejscu oraz jakie trzeba podjąć dalsze kroki. Element ten jako jedyny powraca później w stworzonym przez Rocksteady Arkham Knight (nie licząć easter eggów), co potwierdza to, jak bardzo ta część gameplayu udała się WB Montreal.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler