Batman: Arkham Origins - 10 lat po premierze


zubal22 @ 10:53 26.10.2023
Filip "zubal22" Sudoł

Zmarnowany potencjał i masa problemów...


Batman: Arkham Origins niestety nie zdołało wykorzystać tego w czym notabene miało największe szanse zabłysnąć, tj. walk z bossami. Już po pierwszych kilkunastu minutach dowiemy się o 8 przeciwnikach czyhających na nasze życie, z których wielu to postaci kultowe, więc można się spodziewać, że spotkania z nimi zostały przygotowane należycie, nieprawdaż? Cóż, sukces jest połowiczny, bo choć znajdziecie tu parę ciekawych pojedynków ze złolami, większość z nich będzie zwyczajnie nudna i schematyczna na zasadzie klasycznego - unik, atak, odskok i powtarzaj do czasu, aż nie pojawi się jakieś QTE. Nie jest co prawda tragicznie, bo mamy co najmniej 3 naprawdę dobrze zrealizowane konfrontacje z szefami, a jak na standardy serii - jest to całkiem niezły wynik, nadal szkoda jednak, że nie poświęcono im więcej czasu i nie przygotowano większej ilości pomysłów.

Audiowizualnie to praktycznie Arkham City na sterydach, co nawet w 2023 nie prezentuje się najgorzej (pomimo facjat NPC-ów, które w każdej grze z serii wg mnie wyglądają co najmniej niepokojąco), acz ze względu na użycie tych samych modeli budynków, niekiedy przestępców czy lokacji co tych z AC, nie da się nie ulec wrażeniu, że gdzieś to wszystko człowiek już widział.

Batmana poza światem gier i kilkoma filmami raczej nie śledzę, jednak nie mogę nie wspomnieć o tym, że za udźwiękowienie dialogów Bruce'a nie jest odpowiedzialny Kevin Conroy, a nowy aktor - Roger Craig Smith. Jestem w stanie zrozumieć chęć uczynienia głosu tego herosa młodszym, w końcu mówimy tu o początkach jego działalności, natomiast ten wybór mimo upływu lat zwyczajnie mi nie odpowiada. Jest coś w manierze głosu Gacka w Arkham Origins, co zwyczajnie mnie wytrąca z immersji, chociaż sam w sobie Smith wykonuje dobrą robotę, podobnie zresztą, jak inni aktorzy biorący udział w przedsięwzięciu.

To co absolutnie dołuje to liczba i częstotliwość błędów, jakie będziemy napotykać. Migające tekstury, teleportujący się wrogowie, niewidzialne ściany, spadki klatek, drobne przycinki tu i tam (szczególnie irytujące w czasie szybowania przez miasto), czy przycinające się linie dialogowe w czasie wypowiedzi postaci, to tylko niektóre z problemów z jakimi zmaga się produkcja. Żaden nie psuje doświadczenia na tyle, by całość była niegrywalna, ale ich nagromadzenie potrafi zirytować niezależnie od tego jak mocnego PC-ta macie. Podejrzewam, że na konsolach występują podobne problemy, chociaż jest szansa, że Xbox Series X|S dzięki funkcji FPS Boost potrafi poprawić co nieco.

...ale zabawa jest przednia.


Batman: Arkham Origins to gra niepozbawiona wad oraz pokładów zmarnowanego potencjału, ale mimo wszystko jest naprawdę solidna. Przedstawia ona ciekawą, wciągającą historię, a do znanych mechanik dokłada parę nowości i przede wszystkim świetny element dedukcji oraz śledztw, który czyni z Mrocznego Rycerza prawdziwego detektywa. Walka nadal jest niesamowicie miodna, a na wyższym poziomie trudności potrafi stanowić wyzwanie, zaś bossowie, chociaż wielu miało potencjał na coś więcej, nadal są wykonani lepiej niż w Asylum czy Knight.

Czy warto więc powrócić do Arkham Origins na przygodę wigilijną nocą? Moim zdaniem zdecydowanie tak. Pomimo problemów, gra się bardzo dobrze, wątek główny intryguje, a w Gotham jest co robić. Niezależnie czy jesteście fanami cyklu czy nowicjuszami (dla tych drugich szczególnie) cyklu Arkham, to produkcja WB Montreal może dostarczyć Wam naprawdę wiele frajdy.

Sprawdź także:

Batman: Arkham Origins

Premiera: 25 października 2013
PC, PS3, XBOX 360, WIIU, MOB

Batman: Arkham Origins to kolejna część z serii Batman: Arkham, w której gracz wciela się w tytułowego Batmana i musi stawić czoła wielu przeciwnościom, czy to w postaci ...

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosDirian   @   17:42, 26.10.2023
Trochę niedoceniona część, ale trudno się dziwić - po Arkham City poprzeczka została zawieszona szalenie wysoko. Jakiś czas temu ściągnąłem sobie Origins na Steam Decka i tak powoli sobie przechodzę - gra śmiga tutaj perfekcyjnie (choć oficjalnie nie jest wspierana wg Valve).
0 kudosGuilder   @   18:57, 26.10.2023
Arkham City, z perspektywy czasu, jest dla mnie najlepszą częścią ze wszystkich czterech. Tym bardziej uznaję więc, z jak dużymi oczekiwaniami mierzyli się twórcy Origins.
A tak naprawdę stworzyli bardzo solidny produkt. Tak jak we wszystkich częściach, tutaj też mamy sporo antagonistów - ta różnorodność była zawsze mocnym punktem ostatnich gier o Batmanie. Fabuła mnie wciągnęła, podobało mi się umiejscowienie akcji tak wcześnie, gdy Gordon jeszcze traktował protagonistę jak wroga, a samo Gotham nie było pewne, czy to nie jest tylko miejska legenda.
Te powyższe, jak i brak nerwowych momentów (takich jak Killer Croc czy Scarecrow z Arkham Asylum albo walki Batmobilem ze świdrem Knighta albo prawie-niezniszczalnym czołgiem Deathstroke-a z Arkham Knight) sprawiają, że jeśli nachodzi mnie ochota na powrót do którejś z gier tej serii, Origins jest moim drugim wyborem po City.
0 kudosDirian   @   20:35, 26.10.2023
Cytat: Guilder
walki Batmobilem


Prawdę mówiąc to mnie ten Batmobil skuteczni zniechęcił do dalszej rozgrywki w Arkham Knight i odpadłem gdzieś po 10h, bo tak mnie irytowało jeżdżenie nim. Ale w sumie... dam jeszcze jedną szansę jak się trochę odgruzuję z obecnych premier - może po kilku latach przerwy nie będzie tak irytować... Dumny
0 kudosIgI123   @   20:29, 28.10.2023
Ja pie*dole, 10 lat... A ja przecież ledwo wczoraj byłem w technikum i wyczekiwałem tej gry po tym jak Arkham City mnie absolutnie oczarowało. Pamiętam jak w dniu premiery poleciałem z samego rana kupić, chyba nawet wtedy do szkoły nie poszedłem. Ten trailer który został wstawiony do tekstu, obejrzałem go chyba z miliard razy (do dzisiaj jest fenomenalny). Hype miałem jak nie z tej ziemi...
Okazał się że Origins rozczarowało, ale głównie mechanicznie i przez brak nowości. Była to kalka Arkham City, tylko że gorzej zrobiona. Historię z perspektywy czasu doceniłem, twist fabularny przy tym z Arkham Knighta to niebo a ziemia. No i relacja Bruce'a i Alfreda to mocny punkt, coś czego reszta gier z tej serii nawet nie tknęła.
Walka wręcz wyszła słabo, znacznie gorzej niż w AC czy AK. Powiecie że to to samo, ale według mnie, czyli wariata który każdą grę z serii wymaksował dwa razy, postacią steruje się znacznie gorzej, przez co robienie wyzwań było katorgą. Normalny gracz tego nie zauważy, ale mnie bolało. Tryb łowcy z kolei może spieprzony nie został, ale nie zaoferował kompletnie nic nowego względem poprzedniej części. No, poza linką Deathstroke'a, która tak spłyca rozgrywkę że aż boli.
Bossów z czasem też bardziej doceniłem, zwłaszcza po tym co zaoferował w tej kwestii Arkham Knight. Najlepszym w serii wciąż oczywiście pozostaje Mr Freeze, ale Deathstroke, Bane czy w szczególności Copperhead nie są daleko za nim.
To co mnie jeszcze wkurza, to to że słabo zrealizowano poruszanie się po mieście, co trochę na szczęście ratowała szybka podróż. Nie zmieniono pod tym kątem nic względem Arkham City, a Origins było większe w pionie i w poziomie - przez to co w przypadku miasta z AC działało świetnie, w AO już było do dupy. Do tego wszechobecne niewidzialne ściany. AK zastosował garść nowych mechanik, i chociaż w nim miasto było jeszcze większe i brak było szybkiej podróży, to poruszanie się po nim było czystą przyjemnością.
Grzechem byłoby gdybym nie wspomniał o multi, bo było naprawdę mega, a autor tekstu nic o nim nie napisał. Najwięcej frajdy sprawiało mi granie teamem bohaterów. Granie nimi wymagało mega skilla i kombinowania. Z czasem zaczęło iść mi naprawdę dobrze, momenty gdy gracze bandytów przestawali walczyć między sobą, a zaczynali panicznie rozglądać się na wszystkie strony i obserwować wyżej położone punkty w poszukiwaniu nietoperka... Umówmy się, prawdziwy człowiek to znacznie większe wyzwanie niż przewidywalny bot, i jeśli którakolwiek gra w serii miała sprawić bym czuł się jak Batman, to multi Arkham Origins czyniło to najlepiej.
Szkoda że zdechło, i nawet wydaje mi się że wiem dlaczego. W większości przypadków walczyły ze sobą dwie grupy bandytów, a bohaterowie sprawiali najwyżej lekką irytację. Jeśli chciało się nimi wygrywać, to nie można było zgonować, bo zabierało to punkty. No, trzeba było mieć skilla. Granie jako zbir było spoko, ale spoko to za mało by się utrzymać na rynku. Największe emocje były dopiero wtedy jak wiedziałem że w meczu działa sprawny team herosów, wtedy emocji było co nie miara, paranoja narastała, bo za rogiem mógł czekać potwór... Ale zdarzało się to najwyżej raz na parę meczy. Najczęściej były to ameby wchodzące wprost pod lufę. Najlepsze było gdy jeden z bohaterów grał dobrze i nabijał punkty, to drugi co chwila padał czym tracił to co wypracował ten pierwszy, w grze jako hero bolało to najbardziej. Bez DOBREJ trzeciej drużyny bohaterów, była to tylko strzelanina 3vs3, co było okej, ale tak jak napisałem i wszyscy wiemy, okej to za mało. Generalnie bawiłem się jednak przy multi bardzo dobrze... Cóż, śpij słodko aniołku [*].
Z perspektywy czasu stwierdzam że Origins i Knight są dla mnie na jednej pozycji. Obie gry są fajne, obie zawiodły i udały się na różnych płaszczyznach. Obie w dniu premiery technicznie w dniu premiery były koncertowo spie*dolone. Powiedziałbym że Origins ma w sobie więcej serca, z kolei Knight to lepsza gra overall. Arkham City to mój wciąż niedościgniony ideał. Arkham Asylum lubię najmniej, ale hej, to na jego barkach stoi reszta serii.
Skończę swój wywód dygresją, mam tradycję iż Origins wracam sobie co roku na święta. Ma wtedy super klimat, jeżeli ktoś chce zagrać po raz pierwszy albo sobie odświeżyć, to właśnie wtedy. Chyba tylko na ostatnie Boże Narodzenie jakoś nie miałem okazji, ale jak w tym roku wypadło dziesięciolecie, to trzeba będzie koniecznie.