Batman: Arkham Origins - 10 lat po premierze
Zmarnowany potencjał i masa problemów...
Batman: Arkham Origins niestety nie zdołało wykorzystać tego w czym notabene miało największe szanse zabłysnąć, tj. walk z bossami. Już po pierwszych kilkunastu minutach dowiemy się o 8 przeciwnikach czyhających na nasze życie, z których wielu to postaci kultowe, więc można się spodziewać, że spotkania z nimi zostały przygotowane należycie, nieprawdaż? Cóż, sukces jest połowiczny, bo choć znajdziecie tu parę ciekawych pojedynków ze złolami, większość z nich będzie zwyczajnie nudna i schematyczna na zasadzie klasycznego - unik, atak, odskok i powtarzaj do czasu, aż nie pojawi się jakieś QTE. Nie jest co prawda tragicznie, bo mamy co najmniej 3 naprawdę dobrze zrealizowane konfrontacje z szefami, a jak na standardy serii - jest to całkiem niezły wynik, nadal szkoda jednak, że nie poświęcono im więcej czasu i nie przygotowano większej ilości pomysłów.
Audiowizualnie to praktycznie Arkham City na sterydach, co nawet w 2023 nie prezentuje się najgorzej (pomimo facjat NPC-ów, które w każdej grze z serii wg mnie wyglądają co najmniej niepokojąco), acz ze względu na użycie tych samych modeli budynków, niekiedy przestępców czy lokacji co tych z AC, nie da się nie ulec wrażeniu, że gdzieś to wszystko człowiek już widział.
Batmana poza światem gier i kilkoma filmami raczej nie śledzę, jednak nie mogę nie wspomnieć o tym, że za udźwiękowienie dialogów Bruce'a nie jest odpowiedzialny Kevin Conroy, a nowy aktor - Roger Craig Smith. Jestem w stanie zrozumieć chęć uczynienia głosu tego herosa młodszym, w końcu mówimy tu o początkach jego działalności, natomiast ten wybór mimo upływu lat zwyczajnie mi nie odpowiada. Jest coś w manierze głosu Gacka w Arkham Origins, co zwyczajnie mnie wytrąca z immersji, chociaż sam w sobie Smith wykonuje dobrą robotę, podobnie zresztą, jak inni aktorzy biorący udział w przedsięwzięciu.
To co absolutnie dołuje to liczba i częstotliwość błędów, jakie będziemy napotykać. Migające tekstury, teleportujący się wrogowie, niewidzialne ściany, spadki klatek, drobne przycinki tu i tam (szczególnie irytujące w czasie szybowania przez miasto), czy przycinające się linie dialogowe w czasie wypowiedzi postaci, to tylko niektóre z problemów z jakimi zmaga się produkcja. Żaden nie psuje doświadczenia na tyle, by całość była niegrywalna, ale ich nagromadzenie potrafi zirytować niezależnie od tego jak mocnego PC-ta macie. Podejrzewam, że na konsolach występują podobne problemy, chociaż jest szansa, że Xbox Series X|S dzięki funkcji FPS Boost potrafi poprawić co nieco.
...ale zabawa jest przednia.
Batman: Arkham Origins to gra niepozbawiona wad oraz pokładów zmarnowanego potencjału, ale mimo wszystko jest naprawdę solidna. Przedstawia ona ciekawą, wciągającą historię, a do znanych mechanik dokłada parę nowości i przede wszystkim świetny element dedukcji oraz śledztw, który czyni z Mrocznego Rycerza prawdziwego detektywa. Walka nadal jest niesamowicie miodna, a na wyższym poziomie trudności potrafi stanowić wyzwanie, zaś bossowie, chociaż wielu miało potencjał na coś więcej, nadal są wykonani lepiej niż w Asylum czy Knight.
Czy warto więc powrócić do Arkham Origins na przygodę wigilijną nocą? Moim zdaniem zdecydowanie tak. Pomimo problemów, gra się bardzo dobrze, wątek główny intryguje, a w Gotham jest co robić. Niezależnie czy jesteście fanami cyklu czy nowicjuszami (dla tych drugich szczególnie) cyklu Arkham, to produkcja WB Montreal może dostarczyć Wam naprawdę wiele frajdy.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler