Grand Theft Auto IV (PC)

ObserwujMam (1145)Gram (647)Ukończone (375)Kupię (351)

Recenzja gracza - Grand Theft Auto IV (PC)


sebogothic @ 23:02 23.06.2014
"sebogothic"

O "GTA IV" przed premierą jak i po było głośno. Zachwycano się poważną fabułą, wielkim i szczegółowym miastem oraz oprawą audiowizualną. Można powiedzieć, że "czwórka" była swego rodzaju przełomem. Później nastąpiło rozczarowanie w postaci słabego portu na PC. Czy po kilku latach gra nadal potrafi obronić się sama, a nie tylko tytułem znanej na całym świecie marki?



Liberty City. To tutaj trafia Niko, weteran wojny na Bałkanach. Za namową kuzyna Romana postanowił on uciec od dawnego życia, w którym parał się brudną robotą. Ma też swój cel w LC związany z przeszłością i szuka dawnych przyjaciół. By ich odnaleźć musi zdobyć kontakty w światku przestępczym co jest idealnym pretekstem do wykonania kilkudziesięciu misji, składających się na wątek główny. Niko tradycyjnie dla serii zabija, kradnie i cudzołoży. Robi to przeważnie dla ludzi, którymi gardzi i którymi się brzydzi. Różni się on od dotychczasowych bohaterów, nie sprawiło to jednak, że bardziej go polubiłem. Mimo, iż często ma wątpliwości nie waha się by kogoś zabić, przez co trochę przeczy sam sobie. Kilka razy w grze mamy wybór czy kogoś zabić, czy oszczędzić. Najczęściej darowanie życia niedoszłej ofierze sprawia, że otrzymujemy dostęp do misji pobocznych. Muszę przyznać, że pojawia się w "czwórce" kilka dylematów nad którymi musiałem się dłużej zastanowić. Fabuła w "czwórce" jest o wiele bardziej dojrzała i poważna, pozbawiona jest misji nieco bardziej odjechanych mających po prostu dawać frajdę. Z początku myślałem, że ich brak wyjdzie grze jak najbardziej na plus. Wszystko w "czwórce" stara się trzymać realizmu czego konsekwencją są powtarzalne i niezbyt zapadające w pamięć misje. Na palcach jednej ręki można policzyć zadania w których siadamy za sterami motorówki, helikoptera czy motocykla. Nawet słynny napad na bank mnie jakoś nie urzekł. Ot, bardziej rozbudowana misja, ale nic poza tym. O wiele lepsza była seria misji związana z napadem na kasyno w GTA: SA.

Utarło się, że w każdej grze Rockstara spotykamy barwne i zapadające w pamięć postacie. Jest tak i w "czwórce", takich osobowości jak Brucie, Little Jacob i Packie nie można ominąć obojętnie i z przyjemnością przechodziłem związane z nimi zadania. O dziwo, pojawiają się oni na początku, przez co w drugiej połowie gry musimy się męczyć z niezbyt interesującymi postaciami. Cut-scenki wyreżyserowane są dobrze, choć bez rewelacji. Jakoś bardziej podobały mi się te występujące w drugiej i trzeciej odsłonie Saint's Row. Tam przerywniki filmowe były znacznie bardziej efektowniejsze, bardziej różnorodne i dynamiczne. Odchodziły od typowego dialogu dwóch postaci w jakimś pomieszczeniu. Trzeba jednak przyznać, że dialogi w GTA IV to najwyższa liga. Całościowo fabuła jest na plus, choć nie mogę się powstrzymać od myśli, że mogło być lepiej. Nie ma zbyt wyraźnie zaznaczonego głównego wątku, przez co po jakimś czasie o nim zapominamy i wykonujemy po prostu kolejne zlecenia. Niko jako bohater też często mnie rozczarowywał.

Tak naprawdę prawdziwym bohaterem GTA IV jest Liberty City. Tego miasta nie można porównać z niczym co widzieliśmy dotąd w grach. Jest olbrzymie i wypełnione całą masą najdrobniejszych detali. To arcydzieło samo w sobie, które wręcz przytłacza swoją złożonością. Nie ma za bardzo szans by poznać dokładnie każdy jego zakamarek, chyba, że spędzimy w grze kilkadziesiąt albo kilkaset godzin na samym tylko zwiedzaniu miasta. Jest w nim kilka atrakcji m.in. kręgle, bilard, klub nocny czy rzutki. Oprócz tego możemy wykonywać misje poboczne dla niektórych znajomych. Dla Bruciego możemy kraść wybrane auta, załatwi on nam też udział w wyścigu. Little Jacob też ma kilka zadań.

Ze znajomymi wiąże się jeszcze jeden aspekt. Otóż co chwilę ktoś dzwoni by wybrać się z nimi na kręgle czy panienki. Gdy odmówimy dostajemy u nich minusa. Naprawdę przeszkadza fakt, że każdego trzeba tutaj adorować niczym zazdrosną panienkę. Gdy się zgodzimy musimy pędzić po nich na drugi koniec miasta i mamy na to góra dwie godziny w świecie GTA. U nas są to dwie minuty, więc zawsze narzekają, że się spóźniliśmy. A gdy już się zabawimy trzeba odwieźć kolegę, co też przypadkiem, wysyła nas na drugi koniec miasta. Same aktywności są za rzadko rozsiane w tak dużym mieście. Ot, większość lokali i usług znajdziemy w liczbie 2-4, co jak na tak ogromne miasto to tyle co nic.

Za kółkiem spędzamy mnóstwo czasu i jest to czas spędzony dobrze, gdyż model jazdy wg mnie jest świetny. Auta prowadzą się dość ciężko, mają miękkie zawieszenie, dlatego trzeba uważać by nie wpaść w poślizg. Czuć, że prowadzimy ważące kilkaset kilogramów auta a nie jakieś kartonowe pudełka. Mi się to podobało, bo gra dzięki temu staje się bardziej wymagająca. Podczas jazdy trzeba myśleć a nie tępo wciskać gaz do dechy i pokonywać zakręty przy pełnej prędkości. Tutaj nie ma szans łatwo wyhamować z dużej prędkości, przy takim manewrze najpewniej wpadniemy w poślizg a samo auto będzie potrzebowało kilkudziesięciu metrów by się zatrzymać. System zniszczeń jest bardzo rozbudowany i robi wrażenie.

Sporo razy giniemy albo psujemy misję praktycznie bez powodu. A to coś nam wpadnie pod koła odbijemy się i gdzieś wpadniemy, a to ktoś nam wyjedzie. To wkurza i irytuje. Koszmarem jest dla mnie brak checkpointów podczas misji. Naprawdę Rockstar nie może wpaść na to, że nie jest zbyt fajne wykonywać tę samą misję kilka razy?! Zniechęca to do tego by przechodzić grę, bo za którymś razem ma się jej kompletnie dość. Do wyładowania frustracji z powodu niewykonania misji najlepiej sprawdza się totalna rozwałka w stylu Saint's Row. Daje naprawdę dużo frajdy i pozwala oczyścić się z negatywnych emocji poprzez masakrę cywilów.

Strzelanie stało się o wiele przyjemniejsze i bardziej satysfakcjonujące niż w poprzednich częściach. Mamy wreszcie system osłon, który jednak nie jest zrealizowany zbyt dobrze. Dostępny w grze arsenał też jest bez zarzutu. To najbardziej typowy zestaw jaki można sobie wyobrazić: pistolety, strzelby, granaty, karabiny maszynowe i snajperskie. Największe trudności podczas walk sprawia sterowanie postacią. Domyślne tempo poruszania się Niko to chód, gdy naciśniemy lewy shift będzie sprintować. A gdzie trucht? Przez to nieraz strasznie ciężko steruje się bohaterem. Jest on ciężki i trochę bezładny, brakuje większej precyzji i kontroli nad nim. Dobrze sprawdza się system obrażeń, który wpływa na to jak zachowuje się postać po postrzale w konkretną część ciała. Gdy strzelamy w nogi postacie upadają, a gdy wstaną to kuleją; seria w brzuch powoduje, że zginają się w pół a headshoot zabija klientów na miejscu.
Fajnie to wygląda i naprawdę urozmaica to rozgrywkę. Gdy później grałem w grę w którym nie zastosowano tego systemu (choćby w Mafię II) czułem, że czegoś mi tutaj brakuje.

Kilkanaście stacji radiowych sprawia, że jest czego słuchać. Każdy powinien znaleźć tutaj coś dla siebie. Jakoś nic konkretnie mnie nie przekonało, skakałem, więc po różnych stacjach. W San Andreas niemal wszystkie radia i utwory przypadły mi do gustu, słuchałem ich z dużą przyjemnością. W "czwórce" pod tym względem jest gorzej. Oprawa graficzna jest nadal bez zarzutu i nie ma się do czego przyczepić. Otoczenie jest ładne i szczegółowe, animacje płynne. Ogromną robotę wykonuje silnik fizyczny Ephoria, który odpowiada m.in. za model jazdy, system obrażeń, animacje i masę innych rzeczy. Dzięki niemu świat GTA IV jest złożony jak żaden inny. Każda osoba, pojazd czy przedmiot ma własną masę co widać w grze.

GTA IV to dla mnie małe rozczarowanie. Może za dużo oczekiwałem od tej gry, no, ale czytając zewsząd zachwyty recenzentów myślałem, że historia naprawdę powala, a jest "tylko" bardzo dobrze. Mimo to bawiłem się nieźle i jeszcze do Liberty City powrócę.

oceny graczy
Świetna Grafika:
Oprawa graficzna jest nadal bez zarzutu i nie ma się do czego przyczepić. Otoczenie jest ładne i szczegółowe, animacje płynne. Ogromną robotę wykonuje silnik fizyczny Ephoria, który odpowiada m.in. za model jazdy, system obrażeń, animacje i masę innych rzeczy. Dzięki niemu świat GTA IV jest złożony jak żaden inny. Każda osoba, pojazd czy przedmiot ma własną masę co widać w grze.
Genialny Dźwięk:
Kilkanaście stacji radiowych sprawia, że jest czego słuchać. Każdy powinien znaleźć tutaj coś dla siebie. Jakoś nic konkretnie mnie nie przekonało, skakałem, więc po różnych stacjach. W San Andreas niemal wszystkie radia i utwory przypadły mi do gustu, słuchałem ich z dużą przyjemnością. W "czwórce" pod tym względem jest gorzej. Jeśli chodzi o voice-acting, to, jak chyba w każdym GTA, jest świetny.
Świetna Grywalność:
GTA IV to dla mnie małe rozczarowanie. Może za dużo oczekiwałem od tej gry, no, ale czytając zewsząd zachwyty recenzentów myślałem, że historia naprawdę powala, a jest "tylko" bardzo dobrze. Mimo to bawiłem się nieźle i jeszcze do Liberty City powrócę.
Werdykt - Świetna gra!
Screeny z Grand Theft Auto IV (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?