Deathloop (PS5)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

Deathloop (PS5) - recenzja gry


@ 18.09.2021, 11:17
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Deathloop to, jak dla mnie, największe zaskoczenie ostatnich lat. Z materiałów promocyjnych nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać. Finalny produkt okazał się czymś, czego mi ostatnio brakowało - a o tym nie wiedziałem! Szczegóły w recenzji.

Strasznie lubię projekty studia Arkane. Nie licząc cyklu BioShock od Irrational Games, dzieła francuskiego dewelopera są prawdopodobnie na szczycie listy moich ulubionych gier akcji. Nieważne czy mówimy o serii Dishonored (którego druga osłona to arcydzieło!) czy o Prey, w które można grać tygodniami i kompletnie się nie nudzić. Przy czymkolwiek bym nie zasiadł, zawsze bawię się wyśmienicie i wydaje mi się, ze to kwestia tego, iż za każdym razem mam wybór. Mogę zdecydować, jak podejść do napotkanych problemów. Twórcy ponadto nie traktują graczy jak bezmyślnych istot, potrafiących korzystać tylko z dwóch lub trzech przycisków oraz jednej mechaniki. Raduje mnie to, że filozofia ta przyświeca deweloperom do tej pory, a ich nowa produkcja, Deathloop, jest dla mnie największym zaskoczeniem ostatnich lat.

Pierwsze zapowiedzi nowego dzieła Arkane nie zdradzały zbyt wielu szczegółów. Ze zwiastunów oraz informacji prasowych wynikało, że Francuzi przygotowują coś nietypowego. Mógł to być tytuł nastawiony na tryb współpracy, ale także taki, w którym istotną rolę odgrywa multiplayer. Finalnie wiele z pierwotnych domysłów okazało się jedynie domysłami - i bardzo dobrze. Deathloop to gra bardzo charakterystyczna dla Arkane, pełna rozwiązań i naleciałości z innych ich produkcji. Rozgrywka jest skomplikowana, fabuła - zakręcona, a bohaterowie oraz postacie niezależne naprawdę wyśmienicie napisani! Nie jest oczywiście tak, że wszystko się tu spina w ideał, zdecydowanie nie.

Akcja Deathloop przenosi nas do miejsca zwanego Blackreef. To wyspa, na której prowadzone są przedziwne eksperymenty, a w ich centrum znajduje się główny bohater, Colt. Mężczyzna budzi się pewnego dnia na plaży, a głos Julianny – początkowo nieznanej mu postaci – informuje go o tym, że ma, kolokwialnie pisząc, przerąbane. Trafił do pętli czasoprzestrzennej, z której niestety nie jest się w stanie wyrwać. Każdego dnia budzi się na plaży, a następnie stara się pętlę przerwać, by ponownie trafić na plażę. Cykl powtarza się od nie wiadomo jak dawna, a nadzieją na jakąkolwiek szansę powodzenia misji jest – gracze. Wskakujemy więc w buty Colta i ruszamy do boju.

Pierwsze kilkadziesiąt minut jest dość trudne do ogarnięcia. Dzieje się dużo, a my nie bardzo kumamy dlaczego i w jaki sposób. Nie przejmujcie się tym zbytnio. Grajcie, wykonujcie poszczególne wątki prologu, a w miarę upływu czasu wszystko stanie się jasne. Zrozumiecie, że Deathloop to dość łagodna wersja rogalika, w którym śmierć poniekąd resetuje nasze osiągnięcia i musimy zaczynać od nowa. Poniekąd, albowiem w rzeczywistości wcale tak nie jest. Każda iteracja sprawia, że uczymy się czegoś nowego. Poznajemy nowe tropy i poszlaki, a w efekcie wreszcie jesteśmy w stanie pętlę przerwać. Droga ta wymaga mniej więcej 20 godzin wolnego czasu. Każda kolejna – po tym, jak opanujemy postawy – to zabawa przez duże „Z”! Serio, serio!

Jak wspomniałem, celem Colta jest przerwanie pętli i wyrwanie się z Blackreef. Aby to zrobić, protagonista musi dokładnie zbadać kilka tropów, a także cztery dość unikatowe dzielnice. W każdej mieszka kilku tzw. wizjonerów i to właśnie ich likwidacja związana jest z przerwaniem pętli. Sytuację komplikuje to, że wszystkich wizjonerów sprzątnąć musimy podczas pojedynczego dnia. Jeśli nam się to nie uda, wszystko się resetuje i musimy spróbować ponownie. Podróż pomiędzy dzielnicami zmienia porę dnia. Zaczynamy o poranku, a następnie mamy południe, popołudnie oraz wieczór. Progresji nie da się zatrzymać, co znaczy, że wszystkie działania musimy odpowiednio rozplanować. Cztery dzielnice, cztery pory dnia oraz ośmiu wizjonerów. To droga do sukcesu. Receptę trzeba natomiast skomponować na własną rękę.

Deathloop - recenzjaDeathloop - recenzjaDeathloop - recenzja

Mimo że Deathloop jest przedstawicielem gatunku roguelike, twórcy nie chcieli zabawy na siłę utrudniać. Celem było przygotować czegoś unikatowego, a jednocześnie na tyle przystępnego, by możliwie jak najwięcej osób mogło zagrać. Efektem finalnym jest całkiem trudna, ale niefrustrująca gra. W miarę postępów dość szybko znajdujemy informacje o surowcu zwanym rezyduum – to dziwna materia, dzięki której jesteśmy w stanie nasycić posiadany ekwipunek, a dzięki temu go zachować na kolejne iteracje. Nasyconego wyposażenia, medalionów, tudzież tabliczek nie tracimy gdy dzień dobiega końca. Zaczynamy z nimi kolejną pętlę, co – rzecz jasna – daje nam dodatkową motywację do kontynuowania działań.


Screeny z Deathloop (PS5)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosshuwar   @   08:26, 19.09.2021
Mam wrażenie, że wystarczy przeczytać reckę, by wiedzieć czy grać Uśmiech

Ja zamierzam wpierw zapoznać się z Dishonored (bo podobno jakieś podobieństwo jest). I przewrotnie pyknę dwójeczkę. A na loopa poczekam.
0 kudosMaterdea   @   09:12, 19.09.2021
Cytat: wojteklog
Gramy czy nie gramy w to?
Zdecydowanie - gramy!
0 kudosbalic87   @   10:42, 19.09.2021
Cytat: shuwar
Mam wrażenie, że wystarczy przeczytać reckę, by wiedzieć czy grać Uśmiech

Ja zamierzam wpierw zapoznać się z Dishonored (bo podobno jakieś podobieństwo jest). I przewrotnie pyknę dwójeczkę. A na loopa poczekam.
Zdecydowanie polecam cala serie !

Spore podobienstwa mozna dostrzec juz na pierwszy rzut oka ;)
1 kudosGuilder   @   12:16, 19.09.2021
Cytat: shuwar
Ja zamierzam wpierw zapoznać się z Dishonored (bo podobno jakieś podobieństwo jest). I przewrotnie pyknę dwójeczkę. A na loopa poczekam.
Najpierw idź do kąta na pięć minut, że jeszcze z tą wspaniałą serią się nie zaznajomiłeś. Puszcza oko
A potem jednak zacznij od jedynki. Cała seria jest mocno powiązania fabularnie, sporo stracisz zaczynając ją od środka. Grafika we wszystkich częściach jest nieco komiksowa, więc nie powinno Ci to przeszkadzać.
Gdyby Ci podeszło, to nie omijaj dodatków do jedynki (a konkretnie dwóch fabularnych: Knife of Dunwall i Brigmore Witches), bo bez nich dwójka i Death of the Outsider mogą być znacznie mniej zrozumiałe.
0 kudosBarbarella.   @   12:51, 19.09.2021
Cytat: Guilder
Najpierw idź do kąta na pięć minut,
Na grochu ma klęczeć ? Zadziorny
Cytat: Guilder
A potem jednak zacznij od jedynki
Ja ciągle mam wyrzuty sumienia że od tej Jedynki się odbiłam . Nie potrafiłam tego ogarnąć , czuję że za szybko się poddałam .Teraz trzeba wrócić bo wiem że gra jest tego warta.
0 kudosDirian   @   13:17, 19.09.2021
Pierwsze Dishonored było świetne, mnie do dziś urzeka klimat jaki tam się udało twórcom stworzyć. Te brudne uliczki, biegajace wszędzie szczury, powszechna szarość. Tawerny, wyprawy na wieloryby, lejący się wszędzie tran... Mega.

Dishonored II większość tego uroku niestety straciło, było za kolorowo i jakoś tak, no nie wiem, zbyt nowocześnie? Choć sama gra bardziej rozbudowana, plansze lepiej zaprojektowane.

Deathloop wygląda spoko, chociaż nie wiem czy ta powtarzalność nie byłaby dla mnie zbyt monotonna. Trzeba zaczekać na jakieś promocje i wtedy spróbować Puszcza oko
1 kudosBubtownik   @   14:13, 19.09.2021
A mnie gry Arkane nigdy nie kupowały. Stylistycznie mnie niesamowicie odpychają, a jak się przekonałem to zagrałem w pierwsze Dishonored i po kilku godzinach zakończyłem rozgrywkę nigdy nie wracając. Ich gry to totalnie nie moja bajka. Nie pasują mi i tyle. Trochę żałuję bo Prey wygląda ciekawie ale wiem, że nawet nie dotrwam do połowy. Dlatego taki Deathloop mnie totalnie nie grzeje. Pomimo iż mogę każdą grę Arkane pobrać na Xbox'a z GP to nawet nie chce mi się ich pobierać. Tak, tak musiałem sobie trochę pomarudzić Dumny
0 kudosDirian   @   14:21, 19.09.2021
Cytat: Bubtownik
Trochę żałuję bo Prey wygląda ciekawie ale wiem, że nawet nie dotrwam do połowy.
Prey jest bardzo specyficzne. Miałem chyba z 4-5 podejść i jakoś nie udało mi się wciągnąć. Nie wiem w sumie czemu, gra ma fajny klimat i jest bardzo dobrze wykonana, ale coś mi tam nie pasuje. Z drugiej strony gra jest teraz do dorwania za grosze, to może warto spróbować? Mimo wszystko wygląda inaczej niż Dishonored, to może się wciągniesz Cool
0 kudosGuilder   @   14:26, 19.09.2021
Cytat: Barbarella.
Ja ciągle mam wyrzuty sumienia że od tej Jedynki się odbiłam . Nie potrafiłam tego ogarnąć , czuję że za szybko się poddałam
A w jakim sensie "ogarnąć"? Fabuły, czy było za trudno? Może po prostu nie warto się szczypać i ustawić sobie bardzo łatwy poziom trudności?
0 kudosBubtownik   @   14:30, 19.09.2021
Być może kiedyś spróbuje, zobaczymy. Teraz jestem w trakcie ogrywania The Outer Worlds więc może sobie pobiorę po tym.

A teraz sobie też przypomniałem, że z Dishonored była ta historia z wysokim chaosem bo jak się wyżynało wszystkich to dostawało się "złe zakończenie". Popraw mnie jak się mylę. A ja lubiłem wpadać na rambo i wszystkich ciachać Uśmiech
1 kudosshuwar   @   20:13, 19.09.2021
Cytat: Guilder
Najpierw idź do kąta na pięć minut,
Przepraszam, już się poprawiam. Kupiłem właśnie Dishonored nr 1 Uśmiech
0 kudosBarbarella.   @   20:30, 19.09.2021
Cytat: Guilder
A w jakim sensie "ogarnąć"? Fabuły, czy było za trudno?

Po przejściu prologu gdzie gra prowadziła za rączkę znalazłam się w otwartym świecie. Poczułam się trochę zdezorientowana , za bardzo nie wiedziałam co i jak robić takie to skomplikowane mi się wydało. Niby wiem że trzeba trochę cierpliwości żeby zgłębić tajniki niektórych gier i się wciągnąć a jednak dałam sobie spokój . Nie wiem , może miałam zły dzień , wiesz jak to z babami .Teraz gdy Shuwar zamierza się zdyshonorować i to dwuczęściowo to mi się gra przypomniała A ten początek który przeszłam był fajny .
0 kudospetrucci109   @   08:44, 20.09.2021
Mi Dishonored nie podeszło. Przeszedłem jedynkę ale bez zachwytu, jakoś nie wkręciłem się w ten klimat... Póki co innych gier Arkane nie ogrywałem.
0 kudosGuilder   @   09:31, 20.09.2021
Cytat: Dirian
Pierwsze Dishonored było świetne, mnie do dziś urzeka klimat jaki tam się udało twórcom stworzyć. Te brudne uliczki, biegajace wszędzie szczury, powszechna szarość. Tawerny, wyprawy na wieloryby, lejący się wszędzie tran... Mega.

Dishonored II większość tego uroku niestety straciło, było za kolorowo i jakoś tak, no nie wiem, zbyt nowocześnie? Choć sama gra bardziej rozbudowana, plansze lepiej zaprojektowane.
Karnaca w fabularnych założeniach jest dla Dunwall mniej więcej tym, czym dla Londynu byłby np. Gibraltar, żeby trzymać się terenów kontrolowanych przez koronę. Musiało być słoneczniej, bo inaczej mówilibyśmy, że Arkane poszło na łatwiznę i zastosowało recykling.
Oczywiście wszystko jest rzeczą gustu, ale uważam, że całkiem zgrabnie sobie Francuzi poradzili. Zamiast szczurów mamy krwiogzy, które lepiej niż szczury wpisują się w nasze wyobrażenia o tego typu zagrożeniach w cieplejszych regionach świata. Zaś posiadłość Jindosha i dwór Stiltona to chyba najlepiej zaprojektowane poziomy całej serii. Do tego klimatyczne, jeśli wkręcisz się w fabułę.
Cytat: Bubtownik
A teraz sobie też przypomniałem, że z Dishonored była ta historia z wysokim chaosem bo jak się wyżynało wszystkich to dostawało się "złe zakończenie". Popraw mnie jak się mylę. A ja lubiłem wpadać na rambo i wszystkich ciachać Uśmiech
Myślę, że właśnie tutaj jest pies pogrzebany. Co by nie mówić, Dishonored jest jednak skradanką. Niezbyt wiele gier z tego gatunku pozwala tak swobodnie operować w otwarcie agresywny sposób, ale projektowana była przede wszystkim w kierunku cichego przemieszczania się.
I tak, zabijanie zamiast ogłuszania zwiększało chaos. Większy chaos oznaczał więcej szczurów, więcej zakażonych, więcej strażników i negatywne zakończenie na koniec.
Cytat: shuwar
Przepraszam, już się poprawiam. Kupiłem właśnie Dishonored nr 1 Uśmiech
Dobra decyzja. Uśmiech Fabuła może nie jest szczytem wszech czasów, ale ja wsiąknąłem i zdecydowanie lepiej mi się dzięki temu skradało, wiedząc dokładnie do kogo i dlaczego to robię.
Cytat: Barbarella.
Po przejściu prologu gdzie gra prowadziła za rączkę znalazłam się w otwartym świecie. Poczułam się trochę zdezorientowana , za bardzo nie wiedziałam co i jak robić takie to skomplikowane mi się wydało.
A dostałaś już wtedy taki jeden artefakt z serca? Pamiętam, że bardzo pomagał w odnalezieniu się, gdy człowiek zgubił drogę. Plus wskaźniki jednak dosyć szczegółowo wyjaśniają sprawę, zwłaszcza jeśli nie przewija się scenek dialogowych. Powiem tak: nie każdemu może podejść typ rozgrywki, ale nie wierzę, by była dla Ciebie zbyt skomplikowana. Polecam rozważyć ponowne podejście, jeśli piszesz, że początek Ci się podobał. Uśmiech
1 kudosBarbarella.   @   11:36, 20.09.2021
Cytat: Guilder
Polecam rozważyć ponowne podejście, jeśli piszesz, że początek Ci się podobał.

Właściwie to już rozważyłam i jestem za . Uśmiech
Dodaj Odpowiedź