RetroStrefa - Doom


guy_fawkes @ 18:47 17.10.2013
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk



Poza konwencjonalną bronią gracz korzystał z power-upów, dających mu np. częściową niewidzialność czy nieśmiertelność. Postać używała ich automatycznie po zebraniu, co nie pozwalało ich zachomikować na czarną godzinę tudzież starcie z bossem wieńczącym dany epizod – taka funkcjonalność pojawiła się w grach id Software dopiero w drugim Quake’u. Mimo to rozgrywka na domyślnym poziomie trudności, tj. „Hurt Me Plenty”, nie powinna sprawić nikomu problemów – wystarczy pamiętać, by oszczędzać najmocniejsze żelastwo i potem odsyłać bossów z kwitkiem po kilkudziesięciu sekundach walki. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by zakosztować prawdziwego piekła na wyższych, łącznie z „Nightmare”, który dostarcza atmosfery prawdziwej beznadziei towarzyszącej apokalipsie – wtedy melancholijna muzyka (stworzona przez Roberta Prince’a), przygnębiająca w bliskich finałowi etapach dodatkowo pogłębia klimat. Obecnie na korzyść graczy działa powszechność myszek – gdy Doom pojawił się na rynku, gryzoń stanowił jeszcze fanaberię, więc przechodziło się go na samej klawiaturze. Z drugiej strony nie dajmy się zwariować – klikadełko pozwala tylko sprawniej reagować, bo z uwagi na brak mouse looka (oczywiście w wersji bez modów) nie wniesie nowej jakości. Zresztą lokacje skonstruowano w taki sposób, by nie musieć zmieniać ustawienia kamery w pionie. Wraz z brakiem skoku prowadzi to również do niemal całkowitego braku elementów platformowych – czasem jedynie trzeba się nieco rozpędzić, a większość zagadek polega na znalezieniu odpowiednich kluczy do drzwi. Pomimo takiej konstrukcji miejscówek udało się w nich upchnąć mnóstwo sekretów, a ich znalezienie bywa znacznie trudniejsze, niż w młodszym Duke Nukem 3D, gdzie czasem gra dostarcza odpowiednich wskazówek.



Ogólnie lokacje to mocna strona Dooma, a zrzuty ekranu z podręcznej mapki dziś często wykorzystuje się w celu wyśmiania obecnego level designu shooterów, skoncentrowanego na liniowych korytarzach z checkpointami w postaci cut-scenek. id Software postawiło na różnorodność i stąd po zlokalizowanej na Marsie placówce badawczej korporacji UAC Gdzie Coś Poszło Nie Tak™ trafiamy nawet do siedziby zła, usiłującego zniszczyć znany nam świat. Im dalej w las, tym więcej pojawia się motywów okultystycznych, satanistycznych, aczkolwiek zdrowy na umyśle człowiek wie, że tutaj się z nimi walczy, a nie wyznaje, toteż ogrom kontrowersji, jakie zrodził ten kultowy tytuł staje się niczym innym, jak dowodem na poszukiwanie taniej sensacji i próbę udowodnienia szkodliwości elektronicznej rozrywki. Naturalnie uzupełniała to niespotykana brutalność, ale nie oszukujemy się - ówczesne możliwości techniczne, generujące pikselowe flaki ginęły w starciu z emitowanymi w telewizji horrorami, głównie klasy B. Wracając do przystanków w wycieczce do uratowania ludzkości – popularna wtedy epizodyczna budowa gier (często pierwszy udostępniano za darmo, by zachęcić klientów do zakupu) wytyczyła wyraźne granice pomiędzy charakterem lokacji, a także ich jakością. Bazowe 3 części przygody to sama słodycz – każdy wieńczył nowy boss, a mapki imponowały przemyślaną konstrukcją. Natomiast wchodzący w skład Ultimate Dooma epizod czwarty to całkowity recykling znanych demonów i pomysłów, nawet w postaci widzianego już szefuńcia. Z biegiem czasu nieco podnosił loty, ale generalnie sprawiał wrażenie czegoś, co dopiero stanowiło zarys dodatku i miało trafić do dalszej obróbki. Co ciekawe, ukazał się już po premierze sequela jako bonus do edycji kolekcjonerskiej, zaś jego twórczą mizerność próbowano zamaskować mocno podkręconym poziomem trudności – Thy Flesh Consumed rzeczywiście dawało w kość!



Doom to jednak nie tylko postęp w grafice czy kolejny krok do zdefiniowania obrazu FPS-a – to również kamień milowy w dziedzinie rozgrywek sieciowych. id Software zaimplementowało co-opa oraz możliwość wzajemnego eksterminowania się „doomguyów” w ramach sieci, co stało się zmorą chociażby uniwersyteckich pracowni informatycznych. Prosty deathmatch wystarczył, by zapomnieć o edukacyjnej roli maszyny liczącej na długie godziny. Mało Wam dowodów pionierskości? To jeszcze wspomnijmy o otwarciu na fanowskie modyfikacje, dzięki czemu zdolni amatorzy stworzyli m.in. przygody w… uniwersum Pogromców duchów. To zaledwie samotny przykład z wielu tysięcy, ale podkreśla, jak genialnym ficzerem jest modowalność. A co dziś zostało z tych atutów? Doom wciąż cieszy miodną, ponadczasową rozgrywką i choć o multi trzeba już zapomnieć (za wyjątkiem wersji na XBL), o ile ktoś nie ma chęci na majstrowanie w plikach gry, warto wydać na tę legendę kilka euro, jeśli jeszcze jej nie macie. Na Steamie znajdziecie wszystkie części, ja sam zaś bazowałem na wydaniu pochodzącym z kompilacji Doom 3 BFG Edition. Ta wersja nie ma w sobie nic nadzwyczajnego – ot, wszystkie 4 epizody i wsparcie dla pada (zabrakło natomiast pełnej obsługi rozdzielczości panoramicznych – gra wyświetla czarne pasy po bokach ekranu), a zespolenie jej w jednym pliku wykonywalnym z sequelem i trójką raczej nie czyni jej podatnej na mody. Innymi słowy to dobry środek na odświeżenie pamięci, ale kiepski do eksperymentowania.



Trudno sobie wyobrazić ewolucję pierwszoosobowych strzelanek bez Dooma. Ten kultowy tytuł wraz z Wolfensteinem 3D (i oczywiście Catacombs 3-D) legł u podstaw gatunku, stając się wzorcem i drogowskazem dla deweloperów. Ja osobiście skłaniam się ku opinii, że Zagłada po prostu musiała nastąpić - jeśli nie za przyczyną id Software, zmajstrowałby ją ktoś inny. To trochę jak z obiema Amerykami – kiedyś zwyczajnie musiały się pojawić na mapie świata. Prawda, że Ameryki nie odkryłem? ;)

Sprawdź także:

Doom

Premiera: 15 czerwca 1993
PC, GBA, XBOX 360

Doom jest grą FPP rozgrywającą się w niedalekiej przyszłości. Otóż gatunkowi ludzkiemu udało się skolonizować planetę Mars, oraz jej dwa księżyce: Phobosa i Deimosa. W ba...

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudospetrucci109   @   10:19, 18.10.2013
Dooma można lubić albo nie ale nie można zaprzeczyć, że jest to juz po prostu klasyk Uśmiech
0 kudosIgI123   @   15:13, 18.10.2013
Hehe, właśnie jestem w trakcie przechodzenia Dooma w szkolnej pracowni komputerowej. Gra się naprawdę świetnie, pikseloza nie przeszkadza w ogóle, a BFG jest kozacki! Chyba nawet kupię sobie BFG Edition, bo ze smutkiem stwierdzam że w życiu swoim w Dooma nie grałem.
0 kudosguy_fawkes   @   23:44, 18.10.2013
UP: Doom 3 BFG to całkiem niezły pomysł, ale nie posiada dodatków Final Doom oraz Masters Levels do Dooma II, co jest dość rozczarowujące. Niemniej jednak na początek przygody, jeśli znajdziesz w niskiej cenie (pudełkowe, zagraniczne wersje dało się kupić na Allegro jakiś czas temu już za 35 zł!) - bierz.
0 kudosmikhail01   @   01:27, 19.10.2013
Totalna masakra. Przechodziłem jedynkę i dwójkę na psx, sterowanie było całkiem spoko. Była trudna. Chwilami wydawała mi się nie do przejścia. A fakt, że nie było save'ów, tylko kody nie ułatwiał rozgrywki.