
Red Dead Redemption II trafiło do sklepów w zeszłym miesiącu. Z naszą recenzją dość długo zwlekaliśmy ze względu na to, iż chcieliśmy projekt sprawdzić naprawdę dokładnie. Często jest bowiem tak, że przebrnięcie przez główny wątek fabularny zapewnia inne doznania niż ukończenie gry na 100%. Wiecie jednak co? W przypadku Red Dead Redemption II nie ma większej różnicy, choć nie jest też tak, że dostaliśmy dzieło idealne, diament pozbawiony wad. Otóż nie. Jest garść elementów, które deweloperzy mogli zrealizować nieco inaczej.
Głównym bohaterem Red Dead Redemption II jest bandzior o imieniu Arthur Morgan. Wydarzenia, jakie przyjdzie nam obserwować rozgrywają się przed fabułą „jedynki”. Mamy rok 1899 (12 lat przed tym, co działo się w pierwszej części), czyli czas wielkich zmian. Obserwujemy powolną transformację i powolne chylenie się ku końcowi tzw. Dzikiego Zachodu. W jego miejsce wkracza kapitalizm, nowoczesne maszyny oraz grube pieniądze. W takim świecie nie ma już miejsca dla bandziorów, przynajmniej dla tych pokroju Arthura Morgana oraz Johna Marstona – głównego bohatera „pierwszego” Red Dead Redemption.
Jako że ze scenariusza nie chciałbym zdradzać zbyt wiele, wiedzcie jedynie, że, jak na Rockstar Games przystało, został on poprowadzony wybornie. Zaczynamy od krótkiego prologu, w którym nasz bohater, jako członek gangu Dutcha, brnie przez pokryte grubym śniegiem szczyty. Celem jest miasto Valentine, a konkretniej jego okolice. Na miejscu naszym zadaniem jest dbanie nie tylko o siebie, ale także o pobratymców. Musimy więc pomagać im, gdy mają tarapaty, zapewniać pożywienie, kiedy przyciśnie ich głód itd. Nasze postępy ilustruje między innymi narastający dobrobyt w obozie, a także ciągle rosnący budżet na mniejsze i większe wydatki.
Fabuła w Red Dead Redemption II przedstawiana jest za sprawą wyśmienicie wyreżyserowanych scenek przerywnikowych. Mimo że jest ich sporo (na szczęście deweloperzy nie przesadzili), każdą ogląda się z ogromnym zaangażowaniem. Dzieje się tak ze względu na wyśmienitą grę aktorską oraz nietypowe podejście studia Rockstar do zatrudnianych aktorów. Deweloper nie chce żadnych znanych imion i nazwisk, albowiem tylko dzięki unikatowym głosom – nierozpoznawalnym – możliwe jest osiągnięcie pełnej imersji. Odpowiednie „czucie” budują też najazdy kamery, zmiany kadrów i inne sztuczki charakterystyczne dla kinematografii.
Pomimo tego że przerywniki są podstawową metodą prezentacji opowieści w grze, twórcy tak skonstruowali otaczający nas wirtualny świat, że również w nim jest wiele różnych interesujących informacji. Czasem może to być jakiś dziennik, innym razem mocno wygadany przechodzień próbujący zaczepić nas w trakcie podróży. Ogólnie warto z NPC’ami rozmawiać. Wielu z nich chętnie dzieli się bowiem interesującymi detalami, czasem nawet związanymi z jakimś łupem, tudzież skarbem. Niektórym można pomóc, a inni będą próbowali nas wykorzystać. Świat RDR2 autentycznie żyje i bezustannie zaskakuje.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler