Co chciałbym zobaczyć w Assassin's Creed: Victory
Jako że Assassin’s Creed: Unity nie było ideałem, na jaki wszyscy czekali, postanowiłem spisać kilka elementów, które chciałbym aby dodano lub poprawiono w części kolejnej. Jestem świadom, że każdy ma inne wyobrażenie doskonałej gry o asasynach, a w związku z tym poniższa lista to tylko moje typy. Jeśli macie własne, dajcie znać w komentarzach poniżej. Może kiedyś, któreś z naszych pomysłów zostaną wcielone w życie. Może nawet część trafi do Assassin’s Creed: Victory, które winno trafić do sklepów tegorocznej jesieni.
Więcej skradania, chcę być prawdziwym asasynem!
Już od pierwszej części Assassin’s Creed, seria ma pewien problem, jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki. Z jednej strony, jesteśmy cichym mordercą, którego zadaniem jest bezszelestne eliminowanie określonych celów. Z drugiej jednak, przez długi czas nie mieliśmy nawet możliwości przykucnięcia, czy skrywania się za zasłonami. W Assassin’s Creed: Unity rozwinięto lekko system cichych zabójstw, ale trzeba uczciwie przyznać, że nadal nie działa on tak, jak powinien. Po pierwsze, samo skradanie to zbyt mało, kiedy nie ma różnicy czy przebywamy na otwartym terenie, czy w mroku. Wypadałoby jednak wreszcie dać grającemu opcję przyczajenia się w cieniu, czyż nie? Nie mówię, że protagonista ma być całkowicie niewidoczny, ale jednak aby trudniej było go dostrzec kiedy jest w mroku. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że można przemknąć metr nad głową strażnika, bo nas nie zauważy, ale natomiast dostrzega nas w całkowitej ciemności. Prócz tego, nowy system skrywania się za zasłonami nie działa tak, jak można by tego oczekiwać. Arno – główny bohater Unity – ma spore problemy z przyklejaniem się do ścian: czasem się do nich przytula, a czasem nie. Często też nie da się powiedzieć, czy jest on w ukryciu (np. przyczajony za stołem), czy nie. Działa to wszystko kulawo, utrudniając, miast ułatwiania, przekradanie się.
Chcę grać, a nie przełączać się pomiędzy aplikacjami!
Aplikacja towarzysząca dla Assassin’s Creed IV: Black Flag była całkiem niezła. Twórcom udało się przygotować coś, co zapewniało pewną frajdę i można było szarpać w przerwie pomiędzy rozgrywką właściwą. Niestety w Unity deweloperzy oszaleli, bo inaczej nie da się tego określić. Podczas wędrowania po wspaniale wymodelowanym Paryżu bezustannie bombardowani jesteśmy komunikatami o tym, że jakaś skrzynka albo element gry wymaga od nas odpalenia dodatkowej aplikacji. Czasem musimy odwiedzić specjalną witrynę (Initiates) i zbierać na niej doświadczenie, a czasem musimy włączyć apkę towarzyszącą na tablecie i postępować wedle tamtejszych wskazówek. Zamiast po prostu grać, bezustannie odrywamy się od zabawy, by wykonywać mechaniczne, całkowicie zbędne czynności. W Assassin’s Creed IV: Black Flag apka dla tabletów była dodatkiem, z którego nie trzeba było w ogóle korzystać. W Assassin’s Creed: Unity wielu elementów gry nie da się otworzyć lub odblokować, jeśli nie chcemy poświęcać czasu na coś, co deweloper wciska nam na siłę. Bardzo bym chciał, aby w kolejnej odsłonie z tego zrezygnowano. Koncepcja jest nietrafiona, irytująca i całkowicie psuje immersję. Jeśli Ubisoft koniecznie chce klepać aplikacje dodatkowe dla swoich gier, niechaj robi je tak, aby granie w nie było dodatkową rozrywką, a nie wymogiem, uszczęśliwiającym nas na siłę.
Nie mikrotransakcjom, więcej uczciwości.
Mikrotransakcje są od pewnego czasu reklamowane jako alternatywa dla normalnego zdobywania doświadczenia w grach. Deweloperzy twierdzą, że jeśli ktoś nie ma czasu, lub wytrwałości do tego, aby gromadzić pieniądze, tudzież doświadczenie, może po prostu skorzystać ze specjalnego sklepiku i kupić wszystko, co mu/jej potrzebne. I byłoby to prawdą, gdyby nie fakt, że w momencie wprowadzenia mikrotransakcji czas potrzebny na pozyskanie pieniędzy, tudzież innych punkcików, istotnie wzrasta. W poprzednich odsłonach Assassin’s Creed gromadzenie funduszy nie było szczególnie kłopotliwe. Wystarczyło wykonywać zadania, zebrać garść skrzynek, a nasze przychody dość szybko zaczynały rosnąć. W rezultacie, w pewnym momencie gry dało się kupić najlepsze uzbrojenie i cieszyć się odpicowanym asasynem. W Assassin’s Creed: Unity kasa przychodzi niebywale topornie, a ceny podpięte do niektórych części garderoby są wręcz niedorzeczne. Za najlepsze uzbrojenie, tudzież wdzianka trzeba niejednokrotnie zapłacić ponad sto tysięcy franków, a zebranie takiej sumy wymaga niebywałych nakładów pracy. Trzeba wielokrotnie realizować te same misje, a i wtedy obawiam się, że może być problem z zebraniem kasy na wszystko. Zleceń i skrzynek na pewno - wcześniej, czy później - zabraknie, pozostanie więc bieganie po ulicach i ubijanie przeciwników. Każdy niesie ze sobą – przykładowo – 10 franków, a więc, aby zebrać na coś kosztującego 100 tysięcy, trzeba zatłuc 10 tysięcy przeciwników. Każdy wymaga powiedzmy 10-15 sekund czasu, co daje nam średnio od około 28 do 41 godzin czasu, na jednego grata. Wyobraźcie sobie, że takich przedmiotów jest np. 10. Wątpię czy ktoś będzie chciał poświęcić kilkaset godzin, aby odblokować inwentarz. W żadnej poprzedniej odsłonie serii nie było tak czasochłonnych przedsięwzięć. Miałbym więc prośbę, aby w kolejnym Assassin’s Creed przestano nas skubać z pieniędzy i oddano w nasze ręce dopracowaną, pełną grę, pozwalającą na odblokowanie wszystkiego po zainwestowaniu w miarę rozsądnej ilości wolnego czasu. Nie popadajmy w skrajności, Panie i Panowie!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler