Assassin's Creed: Mirage (XBOX X/S)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

Assassin's Creed: Mirage (XBOX X/S) - recenzja gry


@ 04.10.2023, 13:09
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Twórcy Assassin's Creed: Mirage obiecywali powrót do korzeni, że stworzą grę, która spodoba się wieloletnim i oddanym fanom marki wykreowanej przez Ubisoft. Co finalnie z tego wyszło? Był to kolejny rozdział czczych przechwałek, czy może faktycznie udało się wreszcie stworzyć coś, co nie jest nastawione na kilkuletnie wsparcie i monetyzację poprzez szereg dodatków czy opcjonalnych strojów?

Assassin's Creed: Mirage stanowi swego rodzaju powrót do korzeni - a przynajmniej takim sloganem posługują się marketingowcy i sami deweloperzy z firmy Ubisoft. I o ile, zanim nie zagrałem w nowego "Assassina", byłem przekonany, że to tylko czcze gadanie i granie na sentymencie wieloletnich fanów marki, tak - już po ukończeniu Mirage - mogę śmiało stwierdzić, że nie był to haczyk!

Warto zacząć od truizmu, ale chyba potrzebnego (zwłaszcza dla graczy mniej obytych w tym uniwersum): Assassin's Creed: Mirage to nie jest przygoda na 100 godzin z okładem! To bardzo zwięzła, kompaktowa opowieść, zamknięta jak to drzewiej w tej serii bywało, w ramach jednego miasta (i z drobnymi terenami przyległymi dookoła niego). I takie też wrażenie miałem po ukończeniu głównego wątku (z wynikiem 19 godzin i 19 minut) - jest zgrabnie, jest czysto, jest elegancko!

Trafiamy do miasta Bagdad, dzisiejszej stolicy Iraku, wówczas państwa dynastii Abbasydów. Mamy rok 861 naszej ery. Jesteśmy 12 lat przed startem AC: Valhalla i niespełna 300 lat przed wydarzeniami z pierwszej odsłony Assassin’s Creed. Wcielamy się w postać znaną graczom wspomnianej Valhalli, gdyż chodzi o Basima - jedną z pobocznych sylwetek występujących obok głównego bohatera nordyckiej sagi.

Tym razem jednak zdobywa on samodzielne przygody opisujące młodość, dorastanie i życie nie tylko wśród bagdadzkiej biedoty jako uliczny złodziejaszek, ale także jako przede wszystkim początkujący Ukryty, dopiero zdobywający fach skrytobójcy. W trakcie historii poznajemy nie tylko wydarzenia, które pchnęły Basima na ścieżkę związaną z tą tajemniczą organizacją, ale przede wszystkim obserwujemy kształtowanie się jego charakteru rzutującego później na motywacje i żądze napędzające go w trakcie przygód po Skandynawii (i później Anglii). I choć Mirage stanowi osobną całość i do zrozumienia fabuły nie potrzebujemy przechodzić poprzedniczki, to myślę, że najwięcej wyciągną osoby zaznajomione z przygodami Eivor.

Sam scenariusz jest bardzo dobry! Dzięki rozmiarom gry transformacja głównego bohatera przebiega niezwykle gładko, a dłuższe luki, które w AC osadzonym w otwartym świecie zostałyby skrzętnie zapełnione dodatkową aktywnością, tutaj reprezentowane są przez krótkie scenki przerywnikowe. I w drugą stronę: kończąc Mirage nie czułem, że czegoś mi w opowiadanej historii zabrakło. Choć co prawda porywający i nie bez emocjonalnego twista finał mógłby nieco więcej światła rzucić zwłaszcza na... Ach, naprawdę trudno wyartykułować myśl bez potężnych spoilerów. Wystarczy powiedzieć, że mógłby rzucić nieco więcej światła na współczesny wątek dosłownie minimalnie obecny w tej grze.


Screeny z Assassin's Creed: Mirage (XBOX X/S)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudoswojteklog   @   07:27, 08.10.2023
A jeszcze Valhalla nie ograna, a jeszcze nawet PS5 nie kupione... Szczęśliwy
0 kudosBarbarella.   @   08:45, 08.10.2023
Cytat: wojteklog
A jeszcze Valhalla nie ograna,

Oj tam. Ja dopiero przed AC III jestem. Zawstydzony