Cieszy też na pewno strzelanie, które, jak dla mnie jest zrobione bardzo dobrze. Feeling, zachowanie broni, odrzut, dźwięk pocisków – jest naprawdę w porządku. Arsenał jest też na tyle duży, że każdy powinien znaleźć coś dla siebie, a wówczas likwidowanie kosmicznych pokrak, czy przeciwników z konkurencyjnych frakcji, sprawia naprawdę mnóstwo przyjemności. Broń można też modyfikować, o czym wspominałem, a w ten sposób dopasowujemy ją jeszcze lepiej do własnych preferencji. Nie rozumiem natomiast po kiego czorta jest tu tyle rodzajów amunicji. Nie liczyłem w sumie, ale jest tego kilkanaście rodzajów. Każdy to jakieś dziwne oznaczenie kalibru, tudzież modelu i trzeba to wszystko spamiętać, odwiedzając handlarza. Jak dla mnie, niepotrzebnie skomplikowano rzecz, która mogła być znacznie prostsza. Naboje można było podzielić na trzy/cztery kategorie i tyle. Czemu akurat ten element tak rozbudowano? Nie mam pojęcia.
Zbliżając się powoli ku końcowi niniejszej recenzji, kilka zdań chciałbym poświęcić oprawie audio-wizualnej, która – szczególnie w przypadku grafiki – jest dość nierówna. Udźwiękowienie nie wzbudza żadnych zastrzeżeń. Dialogi, choć czasem lekko sztywne, najczęściej brzmią bardzo dobrze. Muzyka została świetnie wpasowana w akcję, wydarzenia na ekranie oraz obszary, które w danym momencie zwiedzamy. Efekty specjalne także są w porządku, szczególnie jeśli dysponujecie porządnymi głośnikami lub słuchawkami. W przypadku dźwięku jest w większości bardzo dobrze i tyle.
Nasza platforma testowa:
- Płyta główna: ASUS TUF Gaming x570-Plus;
- Procesor: AMD Ryzen 7 5800X3D;
- Pamięć RAM: 32 GB DDR4;
- Karta graficzna: Radeon RX 6900 XT (referencyjny);
- Monitory: Philips 27M1F5800/01 oraz PHILIPS Evnia 8000 34M2C8600;
- Dysk: SSD Samsung Evo 970 Pro oraz WD_BLACK SN850X 1TB;
- Głośniki: Sonos Era 300.
Grafika to natomiast inna kwestia, albowiem Starfield potrafi wyglądać naprawdę przeciętnie oraz naprawdę świetnie. Nowa Atlantyda na ten przykład jest przedstawicielem przeciętności. Tekstury są takie sobie, architektura dziwna, a lokacje mocno sterylne i mało porywające. Co kawałek są też ekrany ładowania, gdy przechodzimy pomiędzy poszczególnymi dzielnicami. Neon, czyli stolica Volii Alfa, to lokacja po przeciwnej stronie spektrum. Wygląda świetnie. Pełno w niej efektownego oświetlenia, odbijających się w kałużach neonów oraz poruszających się mieszkańców. Widać, że Starfield może wyglądać bardzo dobrze… że jego silnik graficzny – choć niemłody – na to pozwala. Często jednak szaleństwa nie ma i ciężko powiedzieć co jest tego przyczyną. Brak pomysłu? Brak czasu? Nie mam pojęcia, bo umiejętności grafikom na pewno nie brakuje.
Jeśli chodzi o optymalizację, bawiłem się na komputerze stacjonarnym oraz laptopie. Stacjonarka wyposażona była w procesor Ryzen 7 5800X3D, kartę graficzną Radeon RX 6900 XT oraz 32 GB pamięci RAM. Starfield działał na niej bez problemów w najwyższych możliwych detalach oraz w rozdzielczości 3440x1440px. Gra śmigała wówczas z płynnością około 70-90 klatek na sekundę i praktycznie nie zauważałem spadków poniżej 60 FPS. Jeśli chodzi o laptop, był on wyposażony w procesor Intel 12. generacji, a konkretnie Core i7-12650H oraz kartę graficzną GeForce RTX 3060. W tym przypadku bawiłem się w 1080p, ale konieczne okazało się lekkie obniżenie detali. Na ultra zdarzały się niestety spadki płynności do około 25 klatek na sekundę, przy średniej w okolicach 35 FPS. Wsparcia DLSS nie ma, więc koniecznością okazało się obniżenie detali. Dopiero gdy wybrałem preset ze średnimi detalami, dało się grać całkiem płynnie, a liczba klatek oscylowała w granicach 60, z okazyjnymi spadkami do 50. Wniosek z tego taki, że optymalizacja, mam wrażenie, mogłaby być odrobinę lepsza – szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że pod względem jakości grafiki szaleństwa najczęściej nie ma. Mimo to Starfield działa całkiem w porządku i nawet na sprzęcie ze środkowej półki powinniście się bawić komfortowo oraz przy co najmniej średnich detalach. Na wsparciu FSR 2 na pewno dodatkowo skorzystają właściciele kart z rodziny Radeon, na których gra działa po prostu lepiej.
Podsumowując, Starfield to gra, którą ocenić mi niełatwo. Z jednej strony widać, że deweloperzy poświęcili mnóstwo czasu na to, by ją przygotować. Z drugiej, wiele elementów nie jest tu zrobionych tak, jak zapowiadano. Nic nie jest next-genowe i przełomowe, a szkoda. Grafika jest mocno nierówna, choć potrafi zachwycić. Zadania są czasem świetne, a czasem strasznie nudne i schematyczne. Ciągle obserwujemy ekrany ładowania, które pojawiają się przy każdej możliwej okazji. Nie ma mapy. Wiele systemów rozpracowujemy na własną rękę i dopiero po wielu godzinach zabawy. Miała być rewolucja w gatunku kosmicznych RPG, a jest co najwyżej dobrze. Nie mówię, że bawiłem się źle. Mimo że przy niektórych zadaniach przysypiałem, to ogólnie bawiłem się całkiem w porządku. Liczyłem jednak na coś więcej, szczególnie po zapowiedziach, które serwowała nam przez lata Bethesda.
Dobra |
Grafika: Dałbym oczko wyżej, ale zbyt dużo obszarów wygląda mocno przeciętnie. Nie porywają też sztywne dialogi. |
Świetny |
Dźwięk: Wszystko brzmi bardzo dobrze, począwszy od dialogów, przez efekty, na muzyce skończywszy. |
Dobra |
Grywalność: Początki są trudne, ale im dalej, tym lepiej. Do końca przeszkadzają natomiast ekrany ładowania i schematycznie wykonane misje. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Crafting, rozwój postaci, rozwój statku, budowanie osad... jest tego naprawdę sporo. Dużo rzeczy wygląda jednak tak, że wymagają ingerencji moderów. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Fizyka jest raczej przeciętna, choć całkiem fajnie się strzela. Nie przepadałem natomiast za bojami w przestrzeni kosmicznej. |
Słowo na koniec: Starfield miało potencjał na coś znacznie większego, ale finalnie nic nie wykracza tu ponad standardy... Rewolucji się tu niestety nie doszukacie. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler