Słów kilka o Hitmanie - dlaczego będzie to najlepsza odsłona serii?
Niemniej clou jest jedno – ciągłe wsparcie dystrybuowanych epizodów. Załóżmy, że już otrzymujemy Prolog wraz z Paryżem. Deweloperzy zapewniają rozgrywkę do kwietnia, w związku z otrzymaną zawartością możemy czuć się usatysfakcjonowani. Oczywiście prócz wyzwań i pozostałych aktywność (które już tam są), twórcy zaserwują nam nieustannie rotujące kontrakty, cele w trybie eskalacji i warunki zwycięstwa w „niechwytnych celach”. Nowy Hitman próbuje imitować hub dla całej machiny rankingów, walki ze znajomymi i pokonywania nieliniowych lokacji penetrując wszystkie dziury. Odnoszę wrażenie też, że taka wizja od początku przyświecała duetowi IO-Interactive – Square Enix, lecz nie do końca porozumiał się on w kwestii biznesowej, przez co negatywne emocje spotęgował zamęt wśród graczy.
I niestety mamy tego skutki. Zamęt odstraszył (i będzie wciąż to robił) zarówno niedzielnych fanów gier wideo, a także konsumentów popkultury, którzy gdzieś tam słyszeli o sylwetce Agenta 47, ale nigdy nie przykładali do tego sporej wagi. Choć uważam, że takie rozprowadzanie Hitmana jest bardzo korzystne, to niespecjalnie trafia do „casuali” – ja to wiem i Wy to wiecie, bo razem dowiadujemy się odpowiednich informacji. Jednak student Adam niekoniecznie. Czyniąc długą historię krótką – na „szóstce” można będzie dużo zyskać, ale też i stracić.
Moje obawy kieruję również w stronę aktywności samej społeczności w życiu i procesie popremierowej produkcji gry. Rozgrzeszenie pozwalało na tworzenie własnych kontraktów na losowe postacie zgromadzone na mapie, co oferowało zabawę na naprawdę nieszablonowe sposoby – kombinacje strojów, giwer i okoliczności, jakie musiały być spełnione przyprawiały o zawrót głowy. Lekiem na to mają być wspomniane rankingi, aczkolwiek też „deweloperskie” zlecenia – zarówno stałe, ale i czasowe. Mimo wszystko aspekt społecznościowy był dość solidnym filarem poprzedniczki i żałuję, że w tej odsłonie zaniknie praktycznie całkowicie.
IO-Interactive postanowiło totalnie odejść od uproszczeń i postawić na realizm (w „growym” tego słowa znaczeniu) w duchu pierwszych części Agenta 47. Na misję zabierzemy ze sobą tylko pewną część uzbrojenia (pojemność kieszeni garnituru jest ograniczona), zaś ewentualne większe pukawki zlecimy pozostawić kurierom w konkretnych miejscach na mapie. Oprócz tego deweloperzy zapowiedzieli usprawnienie sztucznej inteligencji przeciwników oraz zniwelowanie skutków działania trybu instynktu – specjalnego „detektywistycznego” filtra podświetlającego najważniejsze elementy otoczenia. W Rozgrzeszeniu byliśmy świadkami pełnej jego funkcjonalności, zaś tutaj zostanie ona ostro spłycona.
Wszystko wygląda na to, że najnowszy Hitman rysuje się jako hołd złożony idei skrytobójstwa, najznamienitszym częściom serii oraz oddanym fanom. Twórcy niespecjalnie przyznają się, że chcą stworzyć tytuł „przystępny zarówno dla świeżych graczy, ale również zaawansowany dla weteranów” (klasyczny PR-owy dialekt), a wprost celują w tę drugą grupę. Co mnie – jako sympatyka – niezwykle cieszy. Kolejne przygody „czterdziestki siódemki” wzbudzają we mnie pewne obawy, ale zobaczymy po premierze – ta nastąpi już jutro!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler