Quo vadis, Mafio?
I tak, macie rację – opisane przeze mnie zabiegi miały mieć miejsce w Mafii II, lecz liczne cięcia i decyzje wydawcy spowodowały, że ostatecznie zredukowano ich liczbę. Dzięki temu (choć jednocześnie gra padła tego ofiarą) uzyskaliśmy dzieło, które okrakiem siedziało na płocie – po jednej stronie była swoboda działania, zaś po drugiej filmowość i zamknięta struktura. To właśnie dzięki temu druga Mafia zyskała tak unikalny charakter. Brakowało szlifu i uniknięcia kilku błędnych decyzji, a byłaby to niezwykle potężna konkurentka do wielu tytułów w 2010 roku.
Koniec końców postanowiono zlikwidować wszelkie dokonania 2K Czech na rzecz autorskich rozwiązań Hangar 13. Porzucono zatem zmienne pory dnia oraz roku w kolejnych zadaniach tworzących osobne rozdziały, rozdzielone ekranami ładowania. Otrzymujemy żyjącą metropolię i jednym (ale czy jedynym?) z jej wyróżników jest indywidualny algorytm, zajmujący się realistycznym zachowaniem przechodniów. Cywile będą żyli swoimi obowiązkami, dzięki czemu, zwiedzając fikcyjne miasto wzorowane na Nowym Orleanie, nie poczujemy się wyobcowani.
Mafia III tuż po opublikowaniu pierwszego zapisu z rozgrywki wzbudziła niemałe kontrowersje. Oprócz oczywistych porównań do GTA V, na zaprezentowanym filmiku w oczy rzucał się tzw. placeholder, czyli element tymczasowy, mający za zadanie imitować finalny efekt. Chodziło o niemal identyczną minimapę z trzema paskami (jeden z nich był „mocą specjalną” bohaterów piątego Grand Theft Auto) nad nią. W wyjaśnianie bezpodstawności porównań, których nie dało się uniknąć, interweniował sam prezes koncernu Take-Two! A gdy osoba na takim korporacyjnym szczeblu zajmuje się PR-owym zadaniem, należy mieć na uwadze, że coś było na rzeczy. Oczywiście zaprzeczono „wymianie technologii i rozwiązań” pomiędzy Rockstarem, a Hangar 13, lecz wnioskując po widocznym w sieci wideo śmiem mieć wątpliwości.
Wszystko wskazuje też na to, że najnowsza część czeskiej serii utraci kinematograficzny sznyt opowieści, która od zarania dziejów była jej znakiem firmowym. Brak jasnego podziału na akty/rozdziały, przejście do konwencji otwartego świata z mnóstwem aktywności pobocznych – to największe bolączki „trójki”, powodujące zacieranie się własnej tożsamości i skierowanie się ku klonowi GTA. „Jedynka” i „dwójka” przedstawiały losy typowe dla hollywoodzkich dzieł, a więc od zera do bohatera – ze wszystkimi zaletami i wadami takiego rozwiązania. Jednak z zachowaniem pewnych norm. „Trójka”, obym się mylił, pozwoli na dużo więcej w temacie popularnej gangsterki, co mogliśmy obejrzeć na rzeczonym wcześniej gameplayu – granatnik, mnóstwo przeciwników i eksplodujące po dwóch kulach auta.
Czasy się zmieniają. Najwidoczniej razem z nimi ewoluuje też i mafia. Zarówno ta wirtualna, jak i prawdziwa.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler