Valve wkracza na salony - przybliżamy temat SteamOS, Steam Machines i nowego kontrolera.
Zeszły tydzień branża elektronicznej rozrywki, ale też związanego z nią sprzętu, zapamięta głównie jako serię trzech prezentacji przygotowanych przez Valve. Firma w dość głośny sposób zapowiedziała 3 nowe elementy, mogące istnieć osobno, ale też stanowić jedną całość. Mowa tu o systemie SteamOS, komputerach Steam Machines oraz innowacyjnym padzie, Steam Controller. O tak - Valve chce wkroczyć do naszych salonów i zaoferować sprzęt, który położymy tuż pod telewizorem, obok PlayStation 4 czy Xbox One. W tym miejscu wypada postawić jednak pytanie – czy nowy wymysł twórców platformy Steam będzie w stanie konkurować z produktami Sony i Microsoftu, po których stronie stoi wyrobiona marka i miliony oddanych zwolenników?
Zacznijmy od serca, czyli SteamOS. W rzeczywistości nie jest to zupełnie nowy wytwór, ale mocno zmodyfikowany Debian (Linux). Valve oparło się na jednej z popularnych dystrybucji "Pingwina", dostosowując go tak, by oferował możliwie najwięcej rzeczy przydatnych graczom, jednocześnie pozbawiając systemu zbędnych, z punktu widzenia firmy, elementów. Z miejsca otrzymujemy więc komplet sterowników pod karty graficzne i dźwiękowe, rozmaite peryferia związane z graniem, ale także intuicyjny interfejs, czcionki i autorskie kodery/dekodery audio-wideo. Znajdziemy tu ponadto odtwarzacz plików multimedialnych i przeglądarkę internetową (mamy otrzymać możliwość wyboru, z której chcemy korzystać), czyli większość zasobów, niezbędnych graczowi.
Pojawi się też opcja streamowania danych w obrębie domowej sieci. Dzięki temu, mając w domu mocny komputer, radzący sobie bez problemu z większością gier, na telewizorze znajdującym się w sypialni dwa piętra wyżej, pod który podpięte będzie słabiutkie urządzenie ze SteamOS, zagramy bez zmartwień w najnowsze hity. Korzystając zaś z funkcji Family Sharing będziemy mogli współdzielić się posiadanymi grami z rodziną lub znajomymi. Całość rzecz jasna świetnie współpracuje z platformą Steam, stanowiącą główne centrum dowodzenia.
Gabe Newell stworzył swój system, bowiem, jak sam przyznał kilka miesięcy temu, "Windows 8 to katastrofa". Wówczas szef Valve wspomniał także o swoich ambitnych planach - "Damy z siebie wszystko, aby 2500 gier na platformie Steam mogło działać także na Linuksie.". I to właśnie główny problem, z jakim może borykać się SteamOS. Do premiery systemu pozostało jeszcze trochę czasu, ale na ten moment liczba pracujących na Linuksie gier z oferty Steam jest bardzo uboga i wynosi – o ile nie okłamuje mnie licznik – 312 tytułów. Mało, a nawet bardzo mało, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że spora część z tego to produkcje indie, a dużych tytułów kategorii AAA można tu szukać z szansą powodzenia porównywalną do odnalezienia igły w stogu siana.
Osobiście nie mam zielonego pojęcia, w jaki sposób Valve ma zamiar nagle udostępnić tak ogromną liczbę gier, które działałyby pod mającym linuksowe korzenie SteamOS. System, aby cieszył się zainteresowaniem, musi posiadać wsparcie ze strony producentów oprogramowania, a dobrze wiemy jak wygląda granie na Linuksie. Podobne obawy podziela Randy Pitchford, prezes Gearbox Software, który widzi potencjał w nowej platformie, ale jednocześnie zaznacza, że wolałby aby Valve zajęło się produkcją Half-Life 3, a nie w nieskończoność dłubało przy sprzęcie. Ciekawie na temat systemu wypowiadają się przedstawiciele Paradox Interactive. Wydawca ten zdecydował się, aby jego kolejne produkcje natywnie wspierały SteamOS.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler