Gdy podstawowa edycja gry to za mało - czyli jak wydusić z graczy więcej pieniędzy?
Wydawcy gier znajdują rozmaite sposoby na wydobycie pieniędzy z portfelów graczy. Choć zarobki w naszym kraju zmierzają ku górze, większość osób zgodzi się ze mną, że granie to na dłuższą metę naprawdę drogie hobby. Świetnym potwierdzeniem jest tegoroczna, obfita w świetne premiery jesień. Policzcie sobie, ile kasy musielibyście wydać żeby zakupić wszystkie interesujące Was tytuły, które wyszły/wyjdą w przeciągu ostatnich miesięcy. U mnie kwota ta zamknęła się w okolicach 500 złotych w przypadku gier, które chciałbym przejść jak najszybciej. Dużo, a gdybym był graczem konsolowym, to musiałbym ten wynik pomnożyć mniej więcej przez 2. Wydać w ciągu 3 miesięcy około 1000 zł na gry?!
Podstawowa wersja danej produkcji to jednak nie wszystko, co do zaoferowania mają wydawcy. Już przed premierą ogłaszają więc zawartość wydań kolekcjonerskich, których cel jest prosty – zaoferować to samo (czyli płytę z grą), ale w lepszej oprawie. I przy okazji wydusić z graczy dodatkową kasę. Sposób na wciśnięcie kolekcjonerek jest prosty i opiera się na dobrej reklamie i ciekawej zawartości. Efektowne fotki/filmiki prezentujące bonusy ekskluzywnego wydania, czy w końcu hasła reklamowe, które wręcz nakazują nam zakupić droższe wydanie, a ich przesłanie sprowadza się do - ”Jesteś prawdziwym fanem naszej gry? To pokaż to i zakup edycję kolekcjonerską!”. W pewnym momencie można poczuć, że nabywając zwykłą wersję upragnionego tytułu tak naprawdę nie wynagradzamy w pełni wydawcy i producenta, a standardowe pudełko z grą i instrukcją (choć i tych niekiedy brakuje) przeznaczone jest raczej dla plebsu, niż prawdziwego fana.
Wydania gier można ogólnie podzielić na trzy najczęściej występujące kategorie – standardowe, specjalne/limitowane i kolekcjonerskie (są jeszcze cyfrowe, ale one rządzą się własnymi prawami). Te pierwsze, oczywiście najtańsze, stanowią w większości przypadków główny zysk wydawcy, ale skoro można wydusić dodatkową kasę, to czemu by tego nie zrobić i nie zaoferować mniej dostępnych, ale droższych i teoretycznie ciekawszych edycji? Są nimi przedstawiciele drugiego gatunku. Przeważnie w wydaniu specjalnym twórcy kuszą nas dodatkowymi bonusami do samej gry, jak kodami DLC czy zawartością niedostępną dla nabywców standardowego pakietu. Czasami dostaniemy coś szybciej przed innymi, w innym przypadku nie będziemy musieli w przyszłości płacić za dodatek, który będzie odpłatnie dostępny już po premierze gry (np. Back to Karkand dla Battlefield 3). Najdroższe i zarazem najbardziej efektowne są naturalnie kolekcjonerki. To właśnie tutaj marketingowcy popuszczają wodzę fantazji, czego efektem są naprawdę ciekawie przygotowane zestawy. Typowymi dodatkami do płytki z grą są tutaj rozmaite artbooki, mapy, finezyjne opakowania czy niemałych rozmiarów figurki/popiersia. Jeszcze ciekawiej robi się gdy znajdziemy jakiś gadżet bezpośrednio związany z daną szpilą. Świetnym przykładem jest tutaj noktowizor znany z edycji kolekcjonerskiej Call of Duty: Modern Warfare 2, czy chociażby efektowna winylowa płyta ze ścieżką dźwiękową zawarta w kolekcjonerce BioShock 2.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler