RetroStrefa - Day of the Tentacle
LucasArts zaserwowało nam doprawdy niebanalną, przemyślaną i niezwykle intrygującą opowieść, oczywiście nienastawioną na jakąś poważną konwencję, a całkowicie humorystyczną – która rzecz jasna nie miałaby racji bytu, gdyby nie wplecione w nią całe masy różnorodnych gagów. DotT świetnie poradziło sobie i na tej linii, serwując graczowi niezliczoną wręcz ilość zabawnych scenek, przepełnionych pomysłowością i absurdem. Owy nieprzeciętny humor towarzyszy nam praktycznie od samego początku przygody, aż do napisów końcowych i jest bez wątpienia jednym z istotniejszych czynników napędzających grę.
Day of the Tentacle zasłynął także jako posiadacz całej masy skomplikowanych łamigłówek. Przede wszystkim, akcja DotT każdorazowo rozgrywa się na zupełnie dużej przestrzeni, złożonej nawet z kilkunastu połączonych ze sobą lokacji. Co ściśle się z tym wiąże, przeczesywanie tych wszystkich miejsc – zarówno w poszukiwaniu potrzebnych nam elementów ekwipunku, jak i ich wykorzystywanie „w terenie” – jest zajęciem nieprostym i wymagającym sporej cierpliwości. Co też charakterystyczne dla przygodówek lat 90’, autorzy przygotowali dla naszego bohatera zestaw różnorakich zachowań, które – dobierając z listy – będziemy musieli dopasować do zaistniałej w grze sytuacji. W oczywisty sposób utrudnia to rozgrywkę, zmusza do jeszcze większego kombinowania i myślenia (szczególnie myślenia abstrakcyjnego, bowiem przygotowane przez twórców zagadki zaliczają się do tych zdecydowanie absurdalnych – w pozytywnym tego słowa znaczeniu).
Wszystko to, co powyżej opisałem nie miałoby racji bytu, gdyby nie wręcz rewelacyjna oprawa audio-wizualna. Przede wszystkim, na pierwszy plan rzuca się absolutnie niepowtarzalna i humorystyczna kreskówkowa stylizacja gry. Całkowicie przerysowani bohaterowie, wspaniale zaprojektowane lokacje i atrakcyjna animacja w ogromnej mierze dodają produkcji smaku. Dopełnieniem tego wszystkiego jest fenomenalnie skomponowany dźwięk, zarówno w warstwie muzycznej jak i tej nie-muzycznej. Rewelacyjne kompozycje niemal przebijane są fantastycznie nagranym dubbingiem, idealnie wpasowującym się w panującą tu atmosferę.
Grając w takie cudeńka jak Day of the Tentacle naprawdę można żałować, że przygodówki tego typu stały się produkcjami niszowymi i niezmiernie rzadko wydawanymi. Nie sądzę też, aby wszelcy amatorzy klasycznych point & clicków nie mieli wcześniej styczności z prezentowanym tu tytułem, ale – jeśli przypadkiem w DotT nie graliście, to zdecydowanie polecam tę zaległość nadrobić. Tudzież ją sobie po prostu przypomnieć – nawet dzisiaj gra gwarantuje maksimum frajdy!
Kolejna RetroStrefa już za tydzień... Co tym razem dla Was przygotujemy? No cóż, odwiedzajcie nas regularnie, a się przekonacie!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler