MGS V wygląda na uczciwą, dobrą skradankę, choć szczerze mówiąc ten fragment nie zaskoczył mnie żadną mechaniką i bardzo mocno przypominał mi to, co już znam ze Splinter Cellów, aczkolwiek dobrze wiem, kto tu się od kogo uczył.
Jeśli chodzi o poziom trudności, to ja akurat odniosłem przeciwne wrażenie - dla mnie nie wydawał się on wygórowany, bo w skradankach największą cnotą jest cierpliwość i dobry plan. Tutaj wystarczyło bacznie obserwować otoczenie, by uratować VIP-a nie stawiając całej bazy wroga na nogi.