Recenzja gracza - Mass Effect: Andromeda (PC)
Szczerze powiem, że Andromeda, to specyficzny tytuł, którego najpierw się nienawidzi, by potem pokochać pełnym sercem. Miałem z nią duży problem. Andromeda była mocno wyczekiwaną grą, na którą liczyłem. Chłonąłem z zapartym tchem wszelkie pojawiające się informacje na jej temat. Intrygująca fabuła i miejsce akcji od samego początku, gdy pojawiły się pierwsze zapowiedzi, powodowały spore dyskusje wśród fanów. Chyba większość z nas zadawało sobie pytanie: Mass Effect - bez Sheparda?
Szczerze powiem, że Andromeda, to specyficzny tytuł, którego najpierw się nienawidzi, by potem pokochać pełnym sercem. Miałem z nią duży problem.
Andromeda była mocno wyczekiwaną grą, na którą liczyłem. Chłonąłem z zapartym tchem wszelkie pojawiające się informacje na jej temat. Intrygująca fabuła i miejsce akcji od samego początku, gdy pojawiły się pierwsze zapowiedzi, powodowały spore dyskusje wśród fanów. Chyba większość z nas zadawało sobie pytanie: Mass Effect - bez Sheparda?
Mimo wszystko mogę powiedzieć z czystym sumieniem – Udało się!
Andromeda zaliczyła pewnego rodzaju falstart. Wielkim echem odbiła się sprawa "fatalnych" animacji postaci. Co prawda osobiście nie miałem podobnych odczuć, ale prawdą jest, że pewne modele postaci, jak choći Asari i Kroganie są bardzo nierówne. Czasem zachwycają, by za chwilę wyglądać gorzej, niż te z kanonicznej jedynki.
Gra w dniu premiery posiadała pewne błędy - to prawda. Wydaje się, iż w dzisiejszych czasach, przy tak wielkich produkcjach, nie sposób tego uniknąć. To my - gracze, w ramię z inwestorami ponaglamy i nie zgadzamy się przecież na kolejne opóźnienia premiery. Na szczęście w dość krótkim czasie większe niedociągnięcia zostały przez twórców poprawione.
Ja natomiast z Andromedą miałem inny problem: problem w rozegraniem się i wciągnięciem w wir akcji. Do gry podchodziłem dwukrotnie. Za pierwszym razem po 30 godzinach rozgrywki porzuciłem ją, by wrócić ponownie dopiero po 1,5 roku.
Myślę, że największym mankamentem Andromedy jest początkowy chaos i mnogość opcji, miejsc, wydarzeń, zadań i wszelkich aktywności. To przez tą mnogość czułem się zagubiony i wiecznie odciągany od wątku głównego. Ten fakt uniemożliwiał mi poczucie klimatu i wciągnięcie się w gameplay. Na siłę starałem się zajrzeć wszędzie, zrobić wszystko już, teraz, zaraz.
Na szczęście przy drugim podejściu znalazłem idealne rozwiązanie, które każdemu graczowi polecam:
PAMIETAJ: Nie staraj się rozmawiać z każdym, nie zaglądaj w każdą dziurę na mapie, nie eksploruj w pełni każdej planety od razu. Odpuść sobie próbę poznania i zrozumienia wszystkich funkcji Tempesta, sposobu rozwoju postaci, Nexusa, badań i produkcji.
SKUP SIĘ głównie na wątku głównym, a zobaczysz, że niedługo później Andromeda pochłonie Cię bez reszty!
Gdy już połknąłem bakcyla, i ostatecznie, po ponad 80 godzinach ukończyłem grę mogę powiedzieć jedno: Mass Effect Andromeda jest godnym następcą trylogii i chcę by historia miała ciąg dalszy.
Wiele elementów, o które się obawiałem udało się twórcom stworzyć tak samo dobrze jak w trylogii, a czasem nawet lepiej:
Ryder to nie charyzmatyczny Shepard, to uczący się dopiero nowicjusz (tak jak my uczymy się i poznajemy niuanse gry). I to jest spory plus. BioWare nie stworzyło kolejnego wielkiego bohatera. Zamiast tego stworzyło postać, która musi wpierw zasłużyć sobie na szacunek i akceptację. Dzięki takiemu podejściu jest to postać prawdziwa, z którą łatwo było mi się utożsamić. Pomogło również stworzenie własnego "avatara", gdyż oryginalny męski Ryder, moim zdaniem, pozostawia wiele do życzenia.
Nasi towarzysze - są niezwykle ciekawi, interesujący, zagadkowi. Aż nie sposób nie rozmawiać z nimi przy każdej sposobności. Wielką frajdą było dobieranie za każdym razem inaczej drużyny, która towarzyszyła mi w misjach, z uwagi na to, że co rusz wchodzą ze sobą w słowne interakcje, przekomarzając się, kłócąc, polemizując.
Andromeda posiada wciągającą historię, z zaskakującym przebiegiem i zwrotami. Niektóre obroty spraw nas zaskoczą, zaintrygują. Aż chce się brnąć dalej, by dowiedzieć się więcej.
Mało jest zadań pobocznych, które są typowym zbieractwem. Istnieje spora grupa misji niezwiązanych z głównym wątkiem, a pomimo to będących wciągającymi i ciekawymi, skłaniającymi do zagłębiania się w temat i do pozyskiwania dodatkowych informacji.
Nawet po ukończeniu wątku głównego nie odczuwamy urwania akcji - gra nadal żyje i skłania do dalszej aktywności.
Gra ma spory potencjał na przyszłość. Wiele spraw pozostało otwartych. Ja osobiście bardzo liczę na kolejną część.
Nie wszystko jednak wyszło twórcom idealnie:
Muzyka: moim zdaniem to bardzo ważny element gry, dodatkowa ilustracja. Soundtrack choć ciekawy, nie jest tak porywający jak w trylogii, do którego często wracam.
Czasami da się wyczuć, że niektóre wątki zostały porzucone lub okrojone, zapewne z powodu braku czasu przed premierą. Mimo wszystko dzięki temu BioWare może w przyszłości popuścić wodze fantazji, by rozwinąć i dopowiedzieć to, czego nie rozwinięto w Andromedzie.
Są też inne plusy, które są nie mniej ważne w grze:
Eksploracja światów: rzeczywiście możesz poczuć się jak pionier, odkrywca, Marco Polo nowej ery.
Planety: każda jest inna, świetnie wykonana, niektóre widoki zapierają dech w piersiach. Aż chce się przystanąć i podziwiać. Zwiedzanie ich przy użyciu Nomada to czysta przyjemność.
Interakcje z towarzyszami i osobami niezależnymi, bogate linie dialogowe - to spory atut gry.
Nawiązanie do wydarzeń z Drogi Mlecznej - autorom udało się świetnie spiąć te dwa światy / dwie galaktyk. Nadal czujemy więź z Shepardem i wydarzeniami z Drogi Mlecznej. Wielkim atutem są retrospekcje Rydera.
Sposób w jaki wyjaśniono cel misji i lot do Andromedy jest satysfakcjonujący i ciekawy.
Rewelacje jakie podsuwa nam fabuła w końcowej fazie gry są nie gorsze niż w samej trylogii (skrojone odpowiednio do nowej rzeczywistości).
Pomysł z rodzeństwem i przenikanie się tych dwóch postaci, wspólne interakcje między nimi - to był dobry ruch ze strony twórców.
Dobry balans rozgrywki. Nawet pod koniec gry, przy osiągnięciu 60 poziomu rozwoju naszej postaci przeciwnicy potrafią nas zmęczyć i być wyzwaniem.
Świetny system walki, bardzo satysfakcjonujący i dający wiele frajdy.
Zakończenie i ostatnie misje - to się BioWare udało.
Podsumowując:
Mass Effect Andromeda, to godny następca trylogii, to ciekawa i wciągająca opowieść, w której warto wziąć udział. Znów czułem się emocjonalnie związany z towarzyszami i członkiem inicjatywy. Andromeda do reszty mnie pochłonęła, dlatego też nie mogło być inaczej - gra trafiła do mojego osobistego Top 10.
Szczerze polecam: Bądź cierpliwy i daj się wciągnąć!
Genialna |
Grafika: Przymykam oko na niesławne animacje postaci. Projekt planet, wyposażenie, Tempest, Nomad, nasi towarzysze są naprawdę genialnie wykonani. |
Świetny |
Dźwięk: Udźwiękowienie gdy stoi na wysokim poziomie choć jak pisałem soundtrack nie jest tak genialny jak w trylogii. |
Genialna |
Grywalność: Pomimo początkowych trudności później pochłonęło mnie bez reszty. Trudno było się oderwać. Nie czułem znużenia, za to często dopadał mnie syndrom... "jeszcze jednej misji" :) |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler