Poradnik do Hitman: Blood Money (PC)
Ogidogi @ 00:43 28.09.2006
Komputery oraz gry interesują mnie od wielu lat. Nie mam konkretnych upodobań co do gatunków gier, jednak są tytuły których nie jestem w stanie strawić.
Jerzy "Ogidogi" Kościelny
Jest 22 września 2005 roku, lecę właśnie w samolocie i otrzymałem bardzo ważne zlecenie. Okazało się, że życie prezydenta jest zagrożone, a to za sprawą jego zastępcy oraz Marka Parchezziego III. Panowie Ci, postanowili się ich pozbyć. Misja ta będzie szczególnie trudna, gdyż w białym domu roi się od marines, FBI, CIA oraz Secret Service. Na misję tą, oprócz wyposażenia standardowego biorę snajperkę W2000.
Misja: XXV Poprawka
Cel: Mark Parchezzi III
Daniel Morris
Lokacja: Biały Dom
Ekwipunek: Wyposażenie standardowe oraz W2000
Do białego domu przyjechałem wraz ze zwiedzającą grupą turystów. Na wejściu oddany zostałem rutynowej kontroli, a moją walizkę położyłem na taśmie. Oczywiście ochrona nic nie znalazła, dlatego wziąłem swoją własność i poszedłem do toalety, przy której stał jeden z marines. Poczekałem w środku stojąc za drzwiami. Po chwili, do pomieszczenia wszedł jeden z pracowników, którego od razu potraktowałem dawką środka usypiającego.
Przebrałem się za niego, a jego ciało ułożyłem tak, aby było ukryte za drzwiami. Opuściłem pomieszczenie i wszedłem w drzwi naprzeciwko. Później skręciłem w lewo i skierowałem się na podwórko. Tam wolnym krokiem, swój patrol odbywał jeden z żołnierzy. Zaszedłem go po cichu i jego również uśpiłem.
Przebrany za marines, byłem nie do poznania w tej części budynku. Poszedłem więc do pokoju ochrony, gdzie z biurka zabrałem kartę, która pozwalała mi na przejście do następnego skrzydła.
Również wziąłem kasetę z sprzętu nagrywającego obraz z kamer, aby w ten sposób mieć swobodę działań. Wyszedłem z pomieszczenie i szedłem cały czas przed siebie. Mijałem po drodze wielu strażników, aż wreszcie dotarłem do celu. Skręciłem w pierwsze drzwi po prawej i znalazłem się w olbrzymim korytarzu. Poczekałem, aż Morris będzie wychodził z pieskiem i wtedy włamałem się do drzwi najbardziej po prawej. Zrobiłem to tak, aby żaden ze strażników mnie nie zauważył. W pokoju w którym się znalazłem, stał fortepian oraz skrzynia. Otworzyłem ją i przeszedłem do pomieszczenia obok. Było to biuro zastępcy prezydenta i to właśnie tu, postawiłem na chwilę moją walizkę. Stanąłem przy drzwiach znajdujących się bliżej skrzyni i czekałem na swoją ofiarę. Kiedy Daniel przeszedł przez drzwi, wbiłem mu strzykawkę z trucizną i zabrałem od niego kartę do kolejnego skrzydła. Jego ciało zawlokłem do pojemnika, który później zamknąłem.
Następnie wyszedłem szybkim krokiem na korytarz i skierowałem się w lewo. Mijając po drodze wielu ludzi, dotarłem wreszcie do podwórka, na które wyprowadzany był pies. Wyszedłem po kratce na dach i udałem się do jego końca. Koło owalnego daszku postawiłem swoją walizkę i czekałem aż pojawi się agent SS. Kiedy przyszedł, szybko użyłem karty na czytniku i po chwili, byłem już w środku. Poczekałem aż z pomieszczenia po lewej, wyjdzie jeden z gości i szybko tam wszedłem. Ponieważ panowie w czerni byli odwróceni i nie zwracali uwagi na drzwi, skradając się, przeszedłem przez te po lewej i korzystając z ubrania leżącego na stole, przebrałem się za agenta. Wyszedłem i dostałem się do pokoju owalnego, w którym już na mnie czekał pan Parchezzi. Kiedy drań wysadził drzwi za mną, adrenalina skoczyła mi do góry. W głębi duszy powiedziałem sobie, że dorwę drania choćby się waliło i paliło. Poleciałem na dach i rozłożyłem swoją snajperkę. Mark był na drugim końcu dachu. Nie oszukując się, wiedziałem że gość nie ma szans ze swoim pistolecikiem. Przymierzyłem przez celownik w głowę i wystrzeliłem najcenniejszą w moim życiu kulę. Mark padł, a ja schowałem broń i skierowałem się do ubikacji, w której na początku zostawiłem garnitur. Przebrałem się z powrotem i spokojnym krokiem opuściłem miejsce akcji.
Ahhh to już było moje ostatnie zlecenie. Kiedy czyściłem sobie broń, nagle nieoczekiwanie odwiedziła mnie Diana, która wręczyła mi jakieś papiery dotyczące misji. Nie podejrzewając jej, odwróciłem się do niej tyłem i wtedy to, ta mała, zdradliwa suka wbiła mi strzykawkę z jakimś środkiem. Jak mogłem być tak naiwny- nie wiem. Wszystko jednak dobrze się skończyło gdyż dokładnie ta sama kobieta, dała mi na własnym pogrzebie moje berrety. Oj wiedziała co robi, stara poczciwa Diana........
Tu pamiętnik się urywa. Mam nadzieję, że wielu z wam pomoże on nieco i od tej pory, zawód płatnego zabójcy nie będzie miał dla was żadnych tajemnic. Cóż, pozostaje mi tylko życzyć powodzenia w misji bonusowej.poprzedni rozdział
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler