Dungeon Siege 3 - beta test (PC)

To jednak nie wszystko, co deweloper zdecydował się uprościć. Wiele zmian widać też w systemie rozwoju głównego bohatera. Akurat w tym przypadku ciężko jest mi określić czy są one na lepsze, czy gorsze, ale osoby lubiące grzebać w statystykach nie znajdą tu zbyt wiele dla siebie. Przeskakując na kolejny poziom doświadczenia nie otrzymujemy punktów do rozdysponowania pomiędzy siłę, zręczność, witalność itd. Dostajemy natomiast kilka innych rodzajów punktów, które przydzielamy odpowiednio: do jednej z dziewięciu najważniejszych zdolności danej postaci, zaklęć lub umiejętności oraz talentów. W sumie nie ma tego zbyt wiele. Dziewięć zdolności, o których wspomniałem to po prostu najważniejsze bitewne cechy, jakimi dysponuje nasz protagonista. Cechy te są następnie podzielone na dwie ścieżki progresji, modyfikujące rzucane zaklęcie. Dla przykładu, moja faworytka, Anjali potrafi rzucić czar tworzący dookoła niej ognistą barierę. Pole działania owej bariery możemy modyfikować. Jedna droga rozwoju sprawi, że będzie ona leczyć nas oraz sojuszników, a druga uczyni ją bardziej zabójczą dla oponentów. Prócz tego są jeszcze talenty, o których nadmieniłem nieco wyżej. Są to zdolności bierne, decydujące o tym jaką mamy szansę na obrażenia krytyczny, albo na to, że dostając kopniaka w tyłek tak naprawdę otrzymamy trochę energii życiowej zamiast ją stracić. Nowe podejście do rozwoju bohatera jest na pewno znacznie okrojone. Nie wiem natomiast czy to źle, czy dobrze, bo w sumie nie grałem na tyle długo by cokolwiek wymaksować. Jeśli progresję producent skonstruuje tak, że do końca zabawy będzie możliwość zdobywania nowych cech, to myślę, że będzie w porządku. Oby tylko w pewnym momencie nie zaczęło zalatywać nudą.
Powoli kończąc, słów kilka na temat dropów. Jak na porządne action-RPG przystało, żelastwa wszelkiego jest co niemiara. Z każdego zatłuczonego oponenta, rozbitej beczki czy otwartej skrzyni wylatuje broń, pancerze oraz błyskotki. Zabrakło jednak eliksirów, scrolli, run i podobnych gratów. Nie ma też żadnego craftingu, a przynajmniej takowego nie zauważyłem w dostarczonej wersji gry. Są za to kupcy, u których upłynniamy niepotrzebne graty i kupujemy to, co może się ewentualnie przydać. Przedmiotów jest sporo. Są zwykłe, magiczne, unikatowe, komplety itd. Zbieracze na pewno znajdą coś dla siebie.
Zgrzytów nie zauważyłem też w oprawie wizualnej. Gra śmiga całkiem nieźle. Grafika jest szczegółowa, lokacje zróżnicowane, modele postaci całkiem ładnie animowane i łatwo odróżnić posiadany przez nie oręż. Oprawę dopieszczono mnóstwem efektów w specjalnych, co w rezultacie sprawia, że przemierzając Ehb doceniamy piękno jego krain. Gdy jesteśmy w lesie, drzewa pną się do góry, są mostki zawieszone ponad przepaściami, a okolicę rozświetlają jakieś dziwne świetliki. W jaskiniach wszystko jest odpowiednio zaciemnione, widać tylko kontury zwiedzanych miejsc. Wygląda na to, że będzie na co spojrzeć.
Nieco słabiej sytuacja wygląda z dźwiękiem. Wiadomo, że nie mamy do czynienia z finalną wersją gry, a więc jeszcze sporo może ulec zmianie, niemniej jednak, kwestie wypowiadane przez niektórych bohaterów brzmią tak, jakby aktorzy je recytowali w szkole. Efekty specjalne i muzyka zdają się być natomiast ok.
Podsumowując, Dungeon Siege III na pewno nie powali konkurencji na kolana, ale wygląda też na to, że producent wcale nie miał takiego celu. Obsidian Entertainment stworzyło grę po swojemu i, mimo iż zawiera ona sporo uproszczeń, może się spodobać. Pamiętajcie tylko aby przed premierą zakupić porządnego pada, na klawiaturze to nie zabawa, tylko mordęga. Chyba że producent faktycznie doda w finalnej wersji możliwość zmiany klawiszy, którymi wykonujemy poszczególne funkcje. Wtedy będzie zacnie.
Wygląda na to, że Dungeon Siege III odchodzi nieco od schematów pielęgnowanych w częściach poprzednich. Nie jest to oczywiście niczym złym pod warunkiem, że fabuła będzie w porządku, a rozwój postaci oraz dropy zapewnią nowe wrażenia aż do końca zabawy.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler