Wiedźmin 3: Dziki Gon - już graliśmy (PC)

Mniej więcej dwa tygodnie temu miałem przyjemność podjechać do studia CD Projekt RED i zagrać w najnowszą odsłonę serii Wiedźmin. Tytuł ten jest wyczekiwany przez wielu graczy, w tym także przeze mnie, rad zatem byłem, gdy otrzymałem zaproszenie. Deweloperzy bez zbytniego przeciągania usadowili nas przy wybranych platformach, a w rezultacie mieliśmy okazję poszarpać ponad 3 godziny, zaznajamiając się z wieloma elementami projektu. Po tym czasie jestem względnie spokojny o jego finalną jakość. Myślę, że tegoroczny maj zostanie zdominowany przez Geralta!
Na początek trochę pomarudzę. Kiedy zapisywałem się do testów, zdeklarowałem bowiem, że chciałbym zagrać na PlayStation 4. Niestety konsol było zbyt mało, w wyniku czego wylądowałem przy komputerze. Nie żebym był strasznie zawiedziony, ale chciałem po prostu porównać oprawę wizualną poszczególnych platform. Szybko jednak okazało się, że niezależnie od platformy, byłoby to niemożliwe. Twórcy odgórnie zdefiniowali detale na komputerach, najprawdopodobniej po to, abyśmy – jako dziennikarze – nie byli w stanie dostrzec różnic pomiędzy PeCetem, a Xboksem One i PlayStation 4. Mnie osobiście decyzja wydaje się lekko kontrowersyjna, ale cóż zrobić. Wygląda to trochę tak, jakby CD Projekt RED chciało coś ukryć. Tylko co?
Przechodząc do samej gry, testowanie rozpoczęliśmy od samego początku. Twórcy nie chcieli serwować żadnych spoilerów i dlatego grałem pierwsze trzy i pół godziny wątku fabularnego, zamiast wskakiwać do zabawy gdzieś dalej. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to znacznych rozmiarów świat. Twórcy obiecywali, że mamy do czynienia z sandboxem i faktycznie w tej kwestii dostarczają. Mapa podzielona jest na wiele różnych obszarów, w których zmienia się nie tylko stylistyka, ale także zagrożenia, struktury, rasy, postaci niezależne itd. Całość jest, w teorii, od początku dostępna, niemniej jednak, w praktyce, nie da się swobodnie wędrować po wszystkich lokacjach. W wielu z nich występują przeciwnicy, których pokonanie na początku jest niemożliwe. Geralt nie dysponuje umiejętnościami, pozwalającymi mu stawić czoła tymże oponentom.
Wycinek, po którym biegałem składał się z terenów zalesionych, bagnistych oraz kilku pomniejszych wiosek. Był też oczywiście jakieś ruiny i inne takie, wszak przecież nie może takowych zabraknąć. Jeśli chodzi o stylistykę, to wszystko jest skrojone w należyty sposób, nawiązujący do odsłon poprzednich. Jednocześnie, czuć że to produkcja stworzona przez Polaków, jest w niej jakaś taka słowiańska atmosfera, co mnie osobiście niebywale raduje.
Jako że nie będę się skupiał na fragmentach głównego wątku fabularnego, słów kilka na temat tego, jak wyglądają zadania. Twórcy starali się o to, aby questy nie były zbudowane na zasadzie kopiuj/wklej. W jednym – dla przykładu – musiałem poszukać skradzionych narzędzi kowala. W innym, ktoś poprosił mnie o to, abym pomógł mu zdobyć przedmioty, leżące w pobliżu rozbitego wozu. Wozu, który został napadnięty i wpadł do pobliskiego bagna. Co ciekawe, już przy takich drobnych zleceniach do głosu dochodzi wybór. Na podstawie zgromadzonych dowodów (po przeprowadzonym śledztwie, z wykorzystaniem zmysłów wiedźmińskich Geralta) można bowiem dojść do wniosku, że osoba prosząca o pomoc, najzwyczajniej w świecie kłamie. Podczas konfrontacji decydujemy jak chcemy ją rozegrać, co mnie osobiście bardzo się podobało. Tego typu rozwiązania są przeważnie domeną głównym misji, a nie pobocznych.

Co ważne, nie wszystkie zadania są jakieś strasznie skomplikowane. Trafiają się też misje kurierskie. Np. jedna staruszka poprosiła mnie o to, abym dostał się do środka jakiegoś domostwa i odzyskał jej patelnię. Kiedy wszedłem do chaty okazało się, że patelnia została wykorzystana w dość niecodzienny sposób. Zdrapano z niej sadzę, aby sporządzić krótki list, prowadzący do lekko zaskakujących wniosków. Jakich? Tego nie zdradzę, nie jest moim celem psuć komukolwiek przyjemności z dochodzenia do tego samodzielnie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler