Pochwalić deweloperów muszę za naprawdę solidny i bogaty RPG-owy pierwiastek! Bohatera opisuje szereg statystyk – od umiejętności posługiwania się bronią palną i białą, przez zdolności inżynieryjne, medyczne czy hakerskie, kończąc na perswazji, kłamstwie czy zastraszeniu (naturalnie to nie wszystkie). Do tego dochodzą talenty, czyli swoiste perki znane m.in. z serii Call of Duty, oferujące konkretne, jednorazowe bonusy po aktywowaniu. Oczywiście wszystkie cechy, które posiada protagonista (a także nasi towarzysze) mają realny wpływ na to, jak przejdziemy dany fragment – The Outer Worlds cechuje spora swoboda rozgrywki!
Chociaż nie mamy w nim do czynienia z tak popularnym ostatnimi czasy otwartym światem, wiele większych miejscówek oferuje różne sposoby dotarcia do np. konkretnego budynku lub nawet alternatywne przejścia w ich środku. Lokacje są większe i mniejsze (mamy tutaj system szybkiej podróży, co w momencie chęci wypełniania zadań pobocznych naprawdę ułatwia sprawę), ale zawsze zamknięte i przybierające raczej korytarzową formę (doliny i góry stanowią naturalne przeszkody). Aczkolwiek oko wprawnego gracza w trakcie przygody odnajdzie całą masę lepiej lub gorzej zakamuflowanych przejść, by omijać niekiedy całe partie danej miejscówki.
Wspomniana przeze mnie swoboda tyczy się nie tylko podróżowania, ale przede wszystkim samych zadań. Statystyki, którymi opisywana jest nasza postać, częstokroć pomagają nam w innym sposobie zakończenia misji – zestaw jest raczej klasyczny, czyli kłamstwem, zastraszeniem czy perswazją możemy przegadać/namówić/wystraszyć daną postać, aczkolwiek dochodzą jeszcze np. medycyna czy inżynieria. Wysoki ich współczynnik również może wpłynąć na przebieg questa.
The Outer Worlds finalnie okazało się niezwykle wciągającą, szalenie dopracowaną i sprawiającą przyjemność produkcją, która przyciąga. Przyciąga na długie, kilkugodzinne sesje – jestem tego żywym przykładem! Niewątpliwą zaletą jest oprawa artystyczna gry, która kusi od pierwszych screenshotów. W żadnym wypadku też element ten nie przyczynił się do artystycznego nieładu ani niespójności z dość poważną niekiedy (ale ze zdecydowaną nutką humoru) historią. Mam wrażenie, że mimo tych kontrastów wszystko zagrało wyśmienicie, dzięki czemu deweloperzy wypuścili – jak sami go określili – duchowego spadkobiercę Fallout: New Vegas w naprawdę wysokiej jakości.
Świetna |
Grafika: Unreal Engine 4 świetnie spełnił swoje zadanie, jeśli chodzi o technologię napędzającą The Outer Worlds. A projektanci odwalili kawał dobrej roboty, gdyż stworzenie tak szalonego - na pierwszy rzut oka - uniwersum pozostawiło mnie z ogromnym niedosytem i natychmiastową chęcią zobaczenia "dwójki". |
Dobry |
Dźwięk: Ścieżka dźwiękowa nie wyróżnia się tutaj specjalnie, zostawiając pole wizualnym doznaniom. |
Świetna |
Grywalność: Obsidian uniknął pułapki topornej rozgrywki. Choć strzelanie czy walka bronią białą nie są zrealizowane najlepiej pod słońcem (fani Soulsów lub czegokolwiek, co choć na chwilę pozwala poczuć, że pakujemy setki pocisków w żywe mięcho, będą czuć pewien niedosyt), to i tak nie ma na co narzekać. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Idea towarzysząca studiu Obsidian Entertainment w kreacji tak kontrastującego świata na papierze pewnie była totalnie pokręcona. Jednak projektantom udało się z tego wybrnąć obronną ręką, co finalnie zaprocentowało fantastycznymi doznaniami wizualnymi. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Gameplay jest nieliniowy - zarówno pod względem budowy świata jak i faktu, że bohatera opisuje szereg statystyk. |
Słowo na koniec: The Outer Worlds jest obecnie najmocniejszym kandydatem do tytułu Gry Roku, a już na pewno w kategorii RPG Roku. Nie wiem czy ktoś będzie w stanie zagrozić tytułowi Obisidian Entertainment. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler