
Nie kojarzę też niczego, co przypominałoby system walki w Deliverance. Jak wcześniej pisałem, wszystkiego trzeba się nauczyć, a nie jest to łatwe. Zaczynając grę nie potrafimy wyprowadzić nawet kilku celnych ciosów. W miarę postępów uczymy się jednak kombosów, wyrabiamy sobie refleks i spostrzegawczość. Przyzwyczajamy się także do braku celownika podczas strzelania z łuku. Wygrywanie staje się ogólnie łatwiejsze, ale nigdy nie jest tak, że wskakujemy samodzielnie w grupę 10 bandziorów i wyrzynamy ich w pień. Walka z dwoma lub trzema jest już bardzo trudna, a co dopiero z tak znaczącą grupą.
Ze względu na to, że do przygotowania Kingdom Come: Deliverance wybrano silnik graficzny Cry Engine 3.0, całość prezentuje się bardzo dobrze, a okazyjnie wręcz wyśmienicie. Są gęste lasy, porośnięte krzewami pola, niewielkie wioski oraz nieco bardziej rozległe miasta. Wszystko zdaje się mieć odpowiednią skalę i pasuje do średniowiecznych realiów. Cieszy, że deweloperzy nie przesadzili, opracowując jakieś potężne warownie niczym z Warhammera.
Ogólnie cała oprawa audio-wizualna jest bardzo realistyczna i sugestywna. Na konsolach jest odrobinę słabiej (chodzi o grafikę) niż na komputerach osobistych, ale mimo wszystko jest na czym oko zawiesić. Całkiem nieźle prezentuje się cieniowanie (choć oświetlenie często jest statyczne), solidnie opracowane modele postaci oraz animacje, a środowisko to prawdziwa perełka, szczególnie kiedy przemierzamy gęstwinę leśną. Została ona wykonana na poziomie tej z trzeciego Wiedźmina, a na pewno lepiej niż np. w wychwalanym do dziś Skyrimie. Problemem, jeśli chodzi o grafikę, jest niestety optymalizacja. Czasem liczba wyświetlanych na ekranie klatek potrafi dość znacząco spaść i widać delikatne klatkowanie. Najczęściej płynność kuleje podczas większych bitew, ale są momenty, kiedy ciężko to wytłumaczyć. Oprawa nie jest bowiem tak dopieszczona, jak np. w Horizon: Zero Dawn.
Przyczepić do niczego nie mogę się natomiast w kwestii udźwiękowienia. Efekty specjalne, muzyka, dialogi – wszystko to przygotowano wyśmienicie. Dzięki temu łatwo dać się pochłonąć wirtualnemu światu, a ponadto nie sposób nie polubić Henry'ego – głównego bohatera przygody. Początkowo prawdziwa z niego fajtłapa, ale z czasem realnie się z nim – skubańcem – zżyłem. Rzadko widujemy tak dobrze wykreowanego bohatera – głównie za sprawą przerywników – jak w Kingdom Come: Deliverance.
Podsumowując, dzieło studia Warhorse ma szansę na status klasyka. Wszystko teraz w rękach deweloperów. Na pewno poprawić muszą wiele błędów i usprawnić zapisywanie. Chętnie zobaczyłbym też zmiany w interfejsie użytkownika, który jest mocno chaotyczny i nieco nieczytelny. Nie do tego stopnia, że uniemożliwia zabawę, ale czasem potrafi ją utrudnić. Jeśli cenicie sobie dobre gry RPG, kupujcie! Na pewno nie będziecie żałować!
Świetna |
Grafika: Skala oraz jakość wykonania gry potrafi oczarować. Szkoda, że z optymalizacją się nie udało. |
Świetny |
Dźwięk: Nie sposób cokolwiek zarzucić deweloperom. |
Genialna |
Grywalność: Pochłania bez reszty. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Realistyczne RPG, w którym trzeba się kąpać? To działa! |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Realizm sprawia, że zabawa strasznie angażuje. |
Słowo na koniec: Kingdom Come: Deliverance to jedno z najlepszych RPG ostatnich lat, mimo że bugów w nim nie brakuje. |

PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler