IL-2 Sturmovik: Battle of Stalingrad; Ilya Muromets - wrażenia z prezentacji 1C Company


Zidan @ 15:28 11.08.2014


Nie mieliśmy okazji pograć w tryb fabularny, a jedynie w klasyczne, „szybkie misje”. Te dały nam możliwość albo podjęcia swobodnego lotu, albo wzięcia udziału w powietrznych potyczkach – czy to w układzie 1:1, czy też w innych kombinacjach. Przed początkiem zabawy mogliśmy wybrać trochę ustawień takich, jak siła wiatru, odczuwalność turbulencji, czy nawet pora dnia (przygotowano pełny, 24 godzinny cykl). W końcu wybrałem jeden z kilku samolotów (dostępny jest też oczywiście IL-2) o różnych gabarytach (myśliwce, bombowce) następnie malowanie kokpitu, itp. Tego typu ustawień jest dość dużo i nikt nie powinien tu narzekać. Trochę żałowałem tylko, że do dyspozycji oddano ledwie dwie, do tego dość podobne, mapy. Twórcy wprawdzie uspokajają, że są odpowiednio duże, ale nie do końca dałem się przekonać. Wyglądały raczej jednolicie. Cechowały się „zimową” porą roku, a w końcu – same w sobie nie były jakoś nadzwyczaj zróżnicowane (niby wiadomo, że Rosja to nie tropiki, ale tak jakoś wkradała się monotonia…). Mówiono też, że gracze, dzięki udostępnionym w przyszłości narzędziom, sami będą mogli konstruować swoje plansze, ale chyba nie do końca o to chodzi. Już na starcie chciałoby się mieć gdzie i czym polatać.



Sama rozgrywka, jak się okazuje, była dla nas (dziennikarzy) dość dużym wyzwaniem. Nie wiem nawet czy nie przesadnie dużym. Przede wszystkim miałem (i nie tylko ja) ogromny problem ze sterownością zaimplementowanych maszyn. Sam nie wiem, czy przeważył tu autentycznie wysoki poziom realizmu (a latanie samolotem to naprawdę nieziemsko trudny orzech do zgryzienia), czy sterowanie było mocno niedopracowane i mało funkcjonalne. Samoloty często zachowywały się nieprzewidywalnie, z niewiadomych przyczyn nie mogłem ustawiać ich w pożądanym przeze mnie kierunku, nagle zaczynały spadać… Poza tym pojawiły się drobne błędy, w postaci np. złego działania klawiszy (chociażby moc silnika zwiększałem minusem, a zmniejszałem plusem). Utrzymanie się w powietrzu już samo w sobie było naprawdę niełatwym zadaniem, nie mówiąc już nawet o zestrzeleniu jakiegokolwiek oponenta: trafienie wrogiego samolotu graniczyło z cudem, a zniszczenie go… uh, brak słów. Jeśli „tak miało być”, to chyba ostatecznie nie jest to dobre podejście. Tym bardziej, że przecież grałem na ustawieniach ograniczających realizm. Jak by nie było, twórcy muszą dopieścić ten element przed premierą, bo w chwili obecnej rozgrywka może okazać się mocno frustrująca.



A bez wątpienia warto doszlifować tego typu elementy, bo Battle of Stalingrad ma swoje zdecydowanie mocne strony. Zadbano o szczegółowe i atrakcyjne odzwierciedlenie kokpitów samolotów, o fajny i przekonujący dźwięk, nasza machina przyjemnie też „drży” i trzęsie się przy wystrzałach czy turbulencjach. Ogólnie, gdy już lecimy i nie spadamy, produkcja potrafi rzeczywiście dostarczać pozytywnych emocji. Co też warte dodania, mieliśmy okazję testować Sturmovika na Oculus Rift, co w połączeniu właśnie ze szczegółowo wykonanym kokpitem dało naprawdę fajny efekt. Jeśli więc twórcy, do czasu premiery, dadzą radę z implementacją szeregu poprawek, Battle of Stalingrad będzie mogło być uznane za zupełnie fajny symulator. Sterowanie musi jednak zostać diametralnie udoskonalone: bez tego ani rusz. Za kilka miesięcy poznamy odpowiedź, czy twórcy faktycznie podołali zadaniu.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?