RetroStrefa - Sudeki
Przemierzając kolorowe, a także mroczne krainy, natkniemy się na różnego rodzaju potworności. Na natychmiastową eksterminację czekają chociażby wilki, kręcące się w kółko strachy na wróble (serio!), pochodzące z innego wymiaru cienie, a od czasu do czasu także wielkie monstra, których pokonanie wymaga opracowania specjalnej taktyki, ot chociażby wielki ogr czy mechaniczny pająk. Należy jednak wspomnieć, iż walka z takową bestią jest raczej nudna, a dzieje się tak ze względu na przymus powtarzania w kółko tej samej czynności. Aż przypominają się stare czasy slasherów, w których klepanie bossa zajmowało pół godziny.
Lokacje, mimo iż są zróżnicowane, po pewnym czasie przyprawiają o mdłości. Genialni twórcy wpadli na niesamowity pomysł, zmuszając graczy do przemierzania tych samych miejscówek kilkakrotnie, przy okazji wykonywania kolejnych zadań. Mało tego, bestie atakują nas zawsze w tych samych miejscach, tak więc zapomnijcie o jakimkolwiek elemencie zaskoczenia. Pomimo moich narzekań, developerów należy pochwalić za dość dużą różnorodność odwiedzanych miejscówek. Królestwo Illuminy zachwyca sielankowym klimatem. Wiecie, trawka się zieleni, kwiatki sobie rosną, ptaszki ćwierkają i takie tam sprawy. Chwilę później wpadamy do mrocznych, przerażających i ogólnie nieprzyjemnych pustkowi świata Cieni, by kilka kroków dalej podziwiać steampunkową siedzibę naukowców – Transetię. Znajdzie się także miejsce na skute lodem zamczysko, skrywające swoje mroczne tajemnice za masywną bramą.
Na grafikę nie ma co narzekać, jeśli weźmie się pod uwagę datę wydania gry – Sudeki powstało całe sześć lat temu, mimo to nadal potrafi zachwycić. No dobra, może nie zachwyca, ale z pewnością nie przeraża swoją brzydotą, a to w zasadzie można potraktować jak zachwyt. Ukontentowani będą natomiast amatorzy golizny w japońskim wydaniu. Skąpo odzianych dziewoi ci tu dostatek, a kolejne zdobywane pancerze jeszcze bardziej odkrywają to, co z zasady winno być zakryte.
Sudeki, choć liniowe do bólu, potrafi przykuć do monitora na ładnych kilka godzin. Historia wystarcza mniej więcej na 12 pełnych obrotów zegara, co jest wynikiem wystarczającym. A i fabuła, choć wydaje się infantylna, zainteresuje niejednego gracza. Warto dać tej produkcji szansę, ja bawiłem się całkiem dobrze.
Kolejna RetroStrefa już za tydzień, a konkretnie w przyszły czwartek, zapraszamy!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler