Recenzja filmu Pogromcy Duchów: Dziedzictwo - sentymentalna podróż, choć nie tylko!


bigboy177 @ 13:06 21.11.2021
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Pogromcy Duchów: Dziedzictwo to kolejne podejście do tej kultowej marki. Wygląda na to, że tym razem się udało, a w efekcie liczę na więcej. Szczegóły w poniższej recenzji.

Pogromcy Duchów: Dziedzictwo to kolejna część słynnej serii filmów, której początki sięgają lat 80. poprzedniego stulecia. W przypadku Dziedzictwa mamy do czynienia z czwartym rozdziałem opowieści, a jeśli całkowicie wymażemy z pamięci mocno przeciętną „trójkę”, to numeracja nam się delikatnie zmienia i to tym razem mamy do czynienia z „trójką”. Jakkolwiek by nie było, jestem po seansie i z czystym sumieniem mogę go polecić innym. Dlaczego? Więcej na ten temat w naszej recenzji.

W Pogromcy Duchów: Dziedzictwo mamy do czynienia z całkiem nowymi bohaterami (choć Ci starzy także się pojawiają). Na początku opowieści widzimy młodą matkę, która zostaje eksmitowana ze swojego mieszkania z dwójką dzieciaków, a w efekcie musi się wyprowadzić do niewielkiego miasteczka zwanego Summerville. Zmarły dziadek pozostawia im tam zrujnowaną posiadłość, w której nasza trójka postanawia zamieszkać. Na miejscu sytuacja oczywiście szybko się komplikuje. Bohaterowie natrafiają na rozmaite dziwne urządzenia, a ponadto w okolicy zaczynają się pojawiać duchy.

Więcej na temat wątku fabularnego oczywiście nie będę zdradzał, bo zdecydowanie warto poznać go na własną rękę. Wiedzcie tylko tyle, że opowieść wyśmienicie wkomponowano w dotychczasową linię czasu uniwersum, co nie powinno w sumie nikogo dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że reżyserii i scenariusza podjął się Jason Raitman, syn Igora Raitmana odpowiedzialnego za pierwsze dwie – kultowe – odsłony Pogromców Duchów. Widać panowie dobrze czują te klimaty, bo Igor przygotował obraz idealny dla swojego pokolenia, a Jason wyśmienicie połączył to starsze z tym młodszym. W kinie byłem z 12-letnią córką, która była bardzo zadowolona z seansu, co wcale nie jest regułą w jej przypadku. Wybredna z niej kobietka.

Główne role w Pogromcy Duchów: Dziedzictwo powierzono kilku całkiem znanym aktorom, choć nie ma mowy o jakiś ogromnych gwiazdach. W roli matki widzimy Carrie Coon, która bardzo podobała mi się na przykład w serialu Grzesznica, który można obejrzeć m.in. na HBO. Dzieciaki to Finn Wolfhard znany z serialu Stranger Things, a także urocza Mckenna Grace, którą moglibyście kojarzyć m.in. za sprawą serialu Nawiedzony dom na wzgórzu. Obsadę uzupełnia zdecydowanie najbardziej doświadczony Paul Rudd, którego powinniście kojarzyć z wielu filmów i seriali, w tym np. z cyklu Ant-Man oraz serialu Przyjaciele, w którym grał Mike’a Hannigana. Wszyscy aktorzy spisali się wyśmienicie. Czuć, że każdy dobrze wpasował się w swoją rolę, a w efekcie kolejne sceny ogląda się bardzo dobrze. Jest chemia, a tego często w filmach brakuje.

Jako że mamy do czynienia z filmem akcji z elementami komedii, nie brakuje tu rozmaitych „rozluźniaczy” atmosfery. Chodzi o to, że co jakiś czas jesteśmy raczeni żartem (najlepsze są te w wykonaniu Phoebe), albo jakąś scenką, mającą wywołać uśmiech na twarzy. Żadna tego typu sekwencja nie wywołuje na szczęście zażenowania. Wpisują się idealnie w scenariusz, a dzięki temu od początku do końca opowieść ogląda się lekko i przyjemnie. Seans trwał mniej więcej 2 godziny, a w tym czasie ani przez chwilę się nie nudziłem. Ciągle się coś dzieje, bezustannie otrzymujemy nowe informacje – jest naprawdę świetnie. Co ważne, jest tu też sporo sentymentalnych wycieczek, ale każdą wpasowano bardzo dobrze w ogólną opowieść.

Pogromcy Duchów: Dziedzictwo to oczywiście obraz pełen efektownych scen akcji. Mimo że pogoni za duchami nie ma jakoś przesadnie dużo, to kilka efektownych pościgów jest. Każdemu towarzyszą bardzo porządnie zrealizowane efekty specjalne – jak na produkcję Columbia Pictures przystało. Wszystkie duchy wykonano bardzo ciekawie i z pomysłem, a protonowe plecaki jeszcze nigdy nie były tak potężne. Nie sposób się tu do czegokolwiek przyczepić, naprawdę jest bardzo dobrze. Szczególnie fajnie przygotowano scenę, w której dzieciaki pędzą słynnym Ecto-1 ulicami Summerville, próbując złapać pewną żarłoczną zjawę. Wyszło to naprawdę wyśmienicie.

Podsumowując, Pogromcy Duchów: Dzeidzictwo to bardzo dobre kino dla wszystkich... mógłbym nawet napisać, że familijne. Czuć tu klimat oryginalnych Pogromców Duchów – przez moment nawet dosłownie – a sam seans to kupa dobrej zabawy. Zarówno ja, jak i moja córka, bawiliśmy się wyśmienicie, dlatego szczerze polecam. Jeśli macie ochotę się wybrać do kina, to Dziedzictwo będzie świetnym pretekstem. Film dostępny jest z polskimi napisami albo z dubbingiem, jeśli preferujecie taką opcję. Ja zdecydowałem się na dialogi oryginalne.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?