125 h. Tyle zajął mi Wiedźmin 3 ukończony na prawie 100% - zostały raptem 2 znaki zapytania i questy związane z Gwintem, ale to przez moją osobistą awersję do karcianek.
Poza tym ostała się jeszcze poboczna misja z poszukiwaniami schematów podstawowego Rynsztunku Szkoły Wilka, choć akurat zbugowała się i nie sposób jej ukończyć.
Ta błahostka w żadnym razie nie umniejsza wielkości tej fantastycznej gry. Wiedźmin 3 pokazuje, że cykl ewoluuje i Redzi stworzyli swoje magnum opus, które jak chce rozstawia po kątach światową konkurencję. Oczywiście nam te słowiańskie realia są bliższe, ale Wiedźmin pokazuje, że to tylko dekoracja - to współczesny świat z jego polityką, konfliktami na tle rasowym, wyznaniowym, czy nawet nauką. Tutaj nawet malutki poboczny quest może dawać do myślenia. Przykład? Geralt spotyka myśliwego, którego mieszkańcy wsi mają za potwora. Zmienia się w wilkołaka czy inne licho? Nie. Po prostu jest homoseksualistą... Albo sytuacja, w której stajemy w obronie elfki atakowanej przez ludzi - wytyka bohaterowi, że robi z własnej, próżnej potrzeby bycia uważanym za szlachetnego, ale tak naprawdę wcale nie pomaga, bo przegoni niemilców tylko na chwilę...
I właśnie szarością oraz wybieraniem mniejszego zła stoi świat Wiedźmina. Dobre chęci i uczciwość nie zawsze prowadzą do najkorzystniejszego finału, tym bardziej, że teraz poczynania Geralta realnie wpływają na sytuację całej Północy, najechanej przez Cesarstwo Nilfgaardu. Mający się lepszego, bardziej cywilizowanego okupant to prawdziwa pułapka ideologiczna. Z jednej strony wszystko za nim przemawia: zaprowadza porządek, rozwija naukę, walczy z zabobonami. Jak tu w takim razie walczyć o wolną Północ, która momentami wydaje się warta tylko zrównania z ziemią, gdzie ludzie są zawistni i tylko czekają, by okantować nawet Geralta…? Dopiero po dłuższej chwili gracz przekonuje się, że to, co miał za krzewienie cywilizacji, tak naprawdę ociera się o faszyzm. I tylko Skellige pełne porywczych, aczkolwiek dumnych i honorowych ludzi, jawi się jako ostatnia ostoja jakiej-takiej normalności,
O Wiedźminie 3 będę pamiętać długo, nawet po przejściu dodatków. Dialogi, fabuła, kreacje postaci, grafika, walki – wszystko jest na światowym poziomie i ma swoje miejsce. Jednym bohaterom się kibicuje, innym współczuje, a często stajemy między młotem i kowadłem, rozważając, jaką decyzję podjąć, bo nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. Na dodatek, podjęte decyzję mogą mieć dalekosiężne, nieoczywiste skutki, co wspaniale wpisuje się w klimat świata.
Na Xboksie One nie ma co oczekiwać pecetowych detali ultra, ale i tak nie brakuje krajobrazów do podziwiania. Na dodatek, mimo iż to teoretycznie słabsza konsola od PS4, tylko Novigrad dawał się we znaki ze względu na zagęszczenie budynków i mieszkańców, a i tak płynność animacji pozostawała na akceptowalnym poziomie.
Teraz pozostaje już tylko zakupić Serca z Kamienia i czekać na premierę drugiego DLC. Coś czuję, że ponownie się nie zawiodę.