@remik: 24 klatki/s to prędkość, z jaką emitowane są filmy w kinach, stąd wielu ludzi postrzega ją jako "profesjonalną", taką, z jaką powinno się kręcić i wyświetlać filmy - może brzmi to śmiesznie, ale amatorskie kamery nie oferujące takiej prędkości sprzedawały się gorzej. A te 24 klatki wzięły się stąd, że to najniższa możliwa prędkość rejestracji materiału na taśmie celuloidowej, przy której dźwięk nie rozjeżdżał się z obrazem. Ludzie mieli mnóstwo czasu, by się do tego przyzwyczaić, zaś gry wideo to przy kinie nowe medium, a możliwość grania ze znacznie wyższą prędkością animacji to już w ogóle. Zresztą od dłuższego czasu producenci telewizorów, jak i operatorzy sieci kablowych itd. stosują różne sztuczki, by zwiększyć płynność ruchu obrazu na ekranie - zwłaszcza teraz, w dobie telewizji cyfrowej. Wystarczy wspomnieć choćby o fakcie, że mecze na kanałach sportowych HD są płynniejsze, niż takie "N jak nienawiść". Także w technice kręcenia kinowych hitów mogą nastąpić zmiany, bo już eksperymentowano z 48 FPS w "Hobbicie". Tym niemniej dużo ludzi narzekało, że oglądaniu towarzyszy wrażenie nienaturalności i szczerze mówiąc podzielam te odczucia, co spycham właśnie na karb ponad 20 lat przyzwyczajenia oraz tego, że świadomie i podświadomie nie kojarzę tak nieinteraktywnego medium z koniecznością wyświetlania obrazu z takimi prędkościami. Gry wideo to jednak coś totalnie innego i tutaj widzę miejsce dla 60 FPS-ów, choć tradycyjnie na pierwszym miejscu stawiam głębsze wartości, niż technologię.