Jak to w newsie napisano przytaczając przykład STEAM'a - takie coś powinno być tylko dla ochotników. Jaki wpływ na tworzenie kolejnych gier ma to, że mam na dysku MS Office, Thurderbirda czy FRAPS'a? Albo trylion zdjęć z wesela? Rozumiem, że chodzi o reklamodawców, ale ci najwyraźniej nie potrafią zrozumieć, że nachalna reklama wywiera skutek całkowicie odwrotny do zamierzonego. Cieszę się z reakcji po stronie niemieckiej. Mam nadzieję, że w innych krajach stanie się podobnie. Owszem, nie należy popadać w paranoję, ale jednocześnie pamiętajmy o znanym, mądrym przysłowiu - daj komuś palec, a utnie ci całą rękę.