Baldur's Gate (PC) - okladka

Baldur's Gate (PC)

Premiera:
23 grudnia 1998
Premiera PL:
24 maja 1999
Platformy:
Gatunek:
RPG
Język:
Polski
Producent:
Wydawca:
Dystrybutor:
Strona:

ObserwujMam (207)Gram (31)Ukończone (71)Kupię (8)

Opis Baldur's Gate (PC)
Redakcja MiastoGier.pl @ 02:00 14.06.2009

Śr. długość gry: 83h 28min

+ czaswięcej

Tej gry nie trzeba przedstawiać! Baldur`s Gate jest tym dla graczy, czym "Matrix" i "Obcy: Ósmy pasażer Nostromo" dla kinomanów, czyli zupełnym przełomem w branży gier komputerowych. Rozległa fabuła, ponad 200 godzin rozgrywki, wielki świat Forgotten Realms do zwiedzenia, czary, złoto, potężni przyjaciele i straszliwi wrogowie... O tym, że nie jest łatwo być bohaterem w świecie magii i miecza, przekonał się już niejeden gracz. Zadaniem bohatera gry, a więc i gracza, jest rozwikłanie tajemniczej śmierci swojego przybranego ojca. Wraz z rozwojem intrygi odsłaniane będą coraz poważniejsze sekrety i przerażająca wiedza na temat Zapomnianych Krain.

Cechy:
- Wspaniała gra fabularna - 200 godzin rozgrywki
- Znakomita polska wersja językowa - głosy podkładają m.in. Wiktor Zborowski, Piotr Fronczewski Jan Kobuszewski, Krzysztof Kowalewski, Marian Opania, Jan Piechociński, Gabriela Kownacka
- Możliwość gry wieloosobowej w sieci lub przez Internet
- Wspaniała grafika, utrzymana w klimacie fantasy
- Muzyka, wprowadzająca gracza w klimat mrocznej, wciągającej opowieści o bohaterach i potworach
- Mnóstwo informacji po grze i o dodatkach do niej na stronach wydawcy
- Bardzo duża rzesza fanów serii, tworzących poradniki do gry

PEGI: Od 12 latZawiera przemoc
Screeny z Baldur's Gate (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosmelman123   @   23:14, 17.01.2012
Dla mnie to diablo jest płytsze od pustego basenu. W gwoli ścisłości, powinieneś lubić Gothic w końcu jesteś z polski a tylko tutaj ludzie się nim "jarają" jak debile Uśmiech A innego gustu przecież mieć nie możesz Konsternacja Dodam że wiedźmin 2 za granicą także zbiera dobre oceny.
0 kudosiselor   @   00:02, 18.01.2012
Cytat: melman123
Dla mnie to diablo jest płytsze od pustego basenu.


To jest nieistotne dla ważności tej gry w historii komputerowej rozrywki i odbioru tej gry przez ogół.

Cytat: melman123
W gwoli ścisłości, powinieneś lubić Gothic w końcu jesteś z polski a tylko tutaj ludzie się nim "jarają" jak debile Uśmiech


Nie wszyscy. Tylko relatywnie duża liczba. Ale to nie oznacza że wszyscy.

Cytat: melman123
Dodam że wiedźmin 2 za granicą także zbiera dobre oceny.


Nie grałem w "dwójkę", tylko w "jedynkę". Swoją drogą "na bezrybiu i rak ryba". Przy gównie, które obecnie wychodzi Wiedźmin - zarówno 1 jak i 2 - faktycznie prezentuje się dobrze; przy tytułach sprzed 5 - 8 - 10 lat (i wcześniejszych) dosyć przeciętnie.
0 kudosLuksib   @   00:36, 18.01.2012
A ja proponuję byście skończyli. Każdy lubi gatunek taki, jaki mu się podoba. Ja lubię cRPG. Tak, Wiedźmin jest cRPG. I to świetnym. Gothic jest wspaniałym cRPG. Arcanum, Torment także. Baldur's Gate, którego ten temat dotyczy, także jest znakomitym cRPG. Koniec.
0 kudosAndziorka   @   04:08, 18.01.2012
Oj, ale wymiana zdań poszła. Nie chce mi się czytać całości, jednak część czytałam.
Luksib ma rację, bez sensu przekrzykiwać się co jest lepsze, kto wie więcej i ma większe pojęcie. Jeden lubi piwo, a drugi zboże. Każdy ma swoją rację popartą swoimi argumentami i powinniście te swoje racje szanować. Koniec kropka.
0 kudosArkanx   @   19:59, 19.01.2012
Pomijając już Waszą, całkiem ciekawą jakby nie było, dyskusję nie mogę zostawić bez komentarza pewnego stwierdzenia użytkownika Iselor:

"Pierwszy BG jest słaby"

No jakbym dostał obuchem w głowę. W tym samym komentarzu czytam dalej o grach "nie rewelacyjnych ale dobrych". Rozumiem że te rewelacyjne, to te wymienione wyżej. Tutaj się nie czepiam gdyż owe wymienione takie są. Nie czepiam się też tych gorszych ale też dobrych. Przyczepić się mogę do wrzucenia BG do koszyczka z nalepką "słabe", a takie np. Evil Island uznać za "dobre". Ja oczywiście rozumiem, że pewnie nie do końca miałeś to na myśli ale tak można wywnioskować z Twojej wypowiedzi.

Żeby jakoś nie wprowadzać chaosu i rzucać 15 tytułami zapytam tylko, w czym tak diametralnie lepsze jest Baldur's Gate 2 od pierwowzoru? Z powyższej dyskusji wnioskuje że jesteś oczytany i wiesz o czym piszesz, więc na pewno NIE masz na myśli strony technicznej gry. Przecież BG 2 to tylko trochę podrasowany Infinity Engine. Piszesz że Morrowind to arcydzieło, zgadzam się po całości. Ale czy Morrowind to nie ogromna mapa, historia w tle i swoboda działania. Rób co chcesz, bądź kim chcesz, podróżuj, zabijaj, ratuj - jednym słowem przygoda. W Baldur's Gate podobnie, tyle że w dużo mniejszej skali. Jest tam jakaś historia w tle, mamy dość dużą mapę, swobodę w podejmowaniu decyzji, gdzie chcemy podróżować, czy posuniemy fabułę do przodu zależy tylko do nas. Dodać do tego świetną mechanikę gry, powoli starzejącą się grafikę - arcydzieło jak byk.

Uwaga bo będą duże SPOILERY!!! odnośnie fabuły BG 1 i BG 2 Jeżeli ktoś nie grał a zamierza, nie czytać dalej.

W Baldur's Gate 2 zagrywałem się jak głupi za młodu. Teraz jednak twierdzę, że bardziej w moich klimatach jest cześć pierwsza. Sam przyznasz, że jaką taką swobodę mamy tylko w rozdziale 2 i 3, reszta to prowadzenie za rączkę, może nie aż tak narzucające się jak w Icewind Dale 2, ale mnie to razi....teraz. Za łebka mi to raczej nie przeszkadzało. Poza tym czy historia opowiedziana w dwójce nie była troszkę zbyt...hmm... nie wiem...sensacyjna (to z braku lepszego słowa). W pierwszej części mieliśmy Sarevoka który po prostu chciał wywołać jak największy rozlew krwi i używał do tego podstępu. Wynajął ludzi żeby zatruli dostawy żelaza, wynajął bandytów żeby napadali na bezbronne karawany (przecież nie mogli się bronić zardzewiałym orężem), jako znacząca postać w Żelaznym Tronie mógł wpływać na władców Wrót Baldura i dzięki dążył do wywołania wojny między nimi a Amnem. Wszystko miało oczywiście miało na celu zwiększenie rozlewu krwi, gdyż obłąkany Sarevok wierząc że był synem nieżyjącego Boga mordu mógł zająć jego miejsce. Część druga jest jednak zbyt...fantastyczna....te wszystkie magiczne budynki, lokacje, inne sfery, teleportujące się postacie, piekło na końcu. Sam Irenicus jest przesadzony na maxa. O Tronie Bhaala nawet nie mówie.

Także podsumowując - z całej czwórki (plus Icewind Dale 1 i 2) Baldur's Gate posiada najciekawszą, dojrzałą fabułę a także dużą swobodę działania...moim zdaniem oczywiście. Od strony technicznej wszystkie części to ten sam silnik więc nie ma co porównywać. Mechanika jest taka sama. Celowo pomijam Planscape: Torment gdyż ta gra-książka to dłuższy temat do rozmowy.

Ps. Evil Island przeszedłem całe lata temu - bardzo mi się podobało.
0 kudosiselor   @   20:45, 19.01.2012
Źle się wyraziłem pisząc że BG 1 jest słaby. Uważam że jest średni. Fabuła jest sztampowa, świat mały mimo wszystko, mechanika uboga, towarzysze nieciekawi. Kompletnie nie czułem klimatu tej gry a opowiedziana historia szczerze mówiąc wogóle mnie nie wciaga. Zawsze zaś będę powtarzał że pierwszy IWD jest lepszy niż pierwszy BG (ale także jest lepszy od IWD II).

BG 2 ma ciekawsze questy, większy świat, bohaterów paru nowych (ciekawych), w końcu gadają między sobą, fabuła jest znacznie bardziej rozwinięta, trochę lepsza mechanika i czuje w kocu klimat tej gry.
0 kudosCabe   @   20:58, 19.01.2012
Arkanx, jakkolwiek w ogólności się z Tobą zgadzam i rzucanie hasłami typu "był słaby" w stosunku do rewolucyjnego tytułu w swoim gatunku uważam za co najmniej nieuzasadnione, to już z Twoją argumentacją nie tak bardzo.
Mimo wszystko seria BG to heroic fantasy wyczerpujące wszystkie cechy gatunku, umieszczone w klasycznym świecie fantasy, którego jeden z głównych, jeżeli nie najważniejszy z fundamentów stanowi wszechobecna magia. Dlatego oskarżanie drugiej części o bycie nadmiernie fantastyczną jest trochę jak, dla przykładu, oskarżanie gry dwuwymiarowej o to, że jest zbyt mało trójwymiarowa. Fabularnie jest duża różnica w, za przeproszeniem, epickości między jedynką a dwójką, lecz nie zmienia to faktu, że ani scenariuszowi, ani postaciom nie można nic zarzucić, gdyż do środowiska Forgotten Realms zostały dopasowane doskonale. Jasne, subtelne, a jednocześnie dotkliwe intrygi polityczne z krwiożerczym psychotykiem w tle, jak zostało udowodnione, są możliwe, ale mimo wszystko jest to uniwersum stworzone do tego, aby przemierzać inne światy, walczyć z hordami wyszukanych przeciwników i żeby było eksplodująco, kolorowo, z chwilami (niekoniecznie) taniego dramatyzmu, jak również z humorem.
Z porównywaniem BG i IWD też byłbym bardzo ostrożny, bo wrzucanie ich do jednego worka to zabieg, choćby ze względu na zastosowany styl rozgrywki i proporcje między rozbudowaniem fabularnym a walką, co najmniej wątpliwy.
0 kudosArkanx   @   22:09, 19.01.2012
Cabe, na samym początku zaznaczę, że jestem zwolennikiem skromnego systematycznego dawkowania przyjemności. A jeżeli chodzi o gry, zawsze lubiłem i dalej lubię tytuły, w których największym atutem jest swoboda działania, swobodne podróżowanie. Kilka miesięcy z mojego życia ostatnio wyrwały tytułu pokroju Red Dead Redemption i Fallout New Vegas. Właśnie w takich grach bardziej cenię wizję stworzonego świata niż samą główną oś fabularną.

Podejrzewałem że ktoś mi wytknie argument o zasadach rządzących Zapomnianymi Krainami ale przecież świat BG 1 również umiejscowiony jest w Forgotten Realms, i ta "fantastyczność" i magia nie wpycha się drzwiami i oknami. To był moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Oczywiście zgadzam się z tym co napisałeś. Nie chciałem też żeby mój komentarz był zbyt stronniczy. Także nie chcę odwrócić kota ogonem i stwierdzić że BG 2 to gra "słaba", BG 1 to gra rewelacyjna.......a Evil Island tylko dobra Uśmiech . Powiedzmy że gdybym miał oceniać to dwójka na pewno dostała by oczko mniej.

W nawiązaniu do pierwszych zdań komentarza napomknę jeszcze tylko, że niesamowicie podoba mi się polityka BioWare przy tworzeniu Dragon Age'a. Stworzony świat Thedas jest niesamowicie realistyczny. Jak na dobre fantasy przystało mamy też magię ale jest ona bardzo skrupulatnie wyjaśniona. Kto i dlaczego może jej używać, w jaki sposób to robi itd., bzdurna teleportacja jest niemożliwa. Bez zbytniego narzucania, pomału, po kawałku BioWare odsłania tajemnice świata Thedas. Jestem jak najbardziej za. Jedyny minus to oczywiście brak większej swobody podróżowania ale realizm oraz ciekawy świat to wynagradzają.

Iselor, zgodzę się na pewno z Tobą w kwestii ciekawości (lub nieciekawości) postaci. Bardziej "rozwinięci" są w części drugiej, fabuła - oczywiście że była już gdzieś podobna (czy w literaturze cz w filmie) ale czy aż tak drastycznie motyw ten został wyeksploatowany że można go nazwać sztampowym? Hmm temat do szerszej dyskusji. Mechanika jest w ogólnym szerokim pojęciu taka sama, w dwójce jest trochę usprawniona (ach ten alt) no ale to w końcu kontynuacja. Co do wielkości świata - tutaj się nie mogę zgodzić. Świat BG1 jest wyraźnie większy, jest więcej lokacji oraz co najważniejsze, przypomnij sobie, że każda jest ogromna.

Na koniec napisze tylko że wypada mi się cieszyć że nie nazywasz już BG 1 grą słabą.
0 kudosCabe   @   22:46, 19.01.2012
W porządku, rozumiem o co Ci chodzi. Mnie z kolei mimo wszystko "fantastyczność", jakkolwiek daleko byłaby posunięta w uniwersach pokroju FR tak bardzo nie przeszkadza, co więcej, właśnie gdyby występował szerszy realizm raziłoby mnie to dużo bardziej. Jasne, seria Dragon Age jest spójna i konsekwentna w tłumaczeniu mechaniki magii, ale to też kwestia odmiennego świata, tak więc właściwie mówimy tutaj o osobistych upodobaniach do systemów magii zastosowanych w danych światach i poziomu jej obecności (vide teleportacja, z którą jak mniemam zbytnio się nie lubisz, a która mnie dla odmiany absolutnie nie przeszkadza), a ponieważ de gustibus non est disputandum, to może tutaj ten wątek skończę.
0 kudosNafter   @   16:38, 17.10.2012
Lata się właśną postaćią walczysz z ruznimi koleśiami.
0 kudosPabloMG   @   15:52, 09.09.2014
Baldur's Gate jest jednym lepszych crpg jakie wyszło na Pc, posiada wciągającą fabułę, duży świat gry, ciekawych bohaterów, przejrzysty system walki / magi, szkoda że obecnie nie robi się już takich gier.
0 kudosurban1212   @   18:13, 12.08.2017
Zakładam,że gra nie obsługuję teraźniejszych rozdzielczości..i moje pytanie czy są jakieś mody na rozdzielczość,czy coś?
0 kudosTheCerbis   @   19:28, 12.08.2017
Cytat: urban1212
Zakładam,że gra nie obsługuję teraźniejszych rozdzielczości..i moje pytanie czy są jakieś mody na rozdzielczość,czy coś?
Enhanced Edition.
0 kudossebogothic   @   20:26, 12.08.2017
Są też mody, dzięki którym można dostosować klasyki do współczesnych standardów, a nawet połączyć "jedynkę" i "dwójkę" w jedną dużą grę. O ile wiem to wtedy część pierwsza przejmuje mechanikę BG2. Na przykład tutaj jest opisane jak to zrobić: https://yetio(...)e-1-i-2/
Nawet robiłem to kilkukrotnie, ale w gry nie grałem jeszcze. Uśmiech Czekały na dysku, teraz po zmianie kompa będę musiał zrobić to jeszcze raz, ale tym razem zrobię to wtedy kiedy naprawdę będę mieć ochotę na klasycznego erpega. Dumny
0 kudossebogothic   @   11:53, 28.10.2020
A mata! Czytajta! XD

Zawsze chciałem ukończyć legendarne Baldursy o których swego czasu sporo się słyszało. Potem temat ucichł i jeśli już ktoś wspominał serię BG to głównie z naciskiem na część drugą. Ostatnio o serii znowu zrobiło się głośno za sprawą zapowiedzi trzeciej części tworzonej przez studio Larian znane z serii Divinity. Kupę lat temu zakupiłem Sagę Baldur's Gate, ale po tym jak odbiłem się raz, drugi, trzeci i odłożyłem grę na półkę. Jednak cały czas z tyłu głowy miałem tą markę, dobrze byłoby mieć ją na koncie wśród pozycji ukończonych. Słyszałem, że przepaść między częścią pierwszą a drugą jest kolosalna i lepiej zacząć od BG2. Jednak nie chciałem tego robić. Lubię robić wszystko po bożemu, po kolei. Poza tym granie w BG1 po ukończeniu "dwójki" byłoby jeszcze boleśniejsze ze świadomością o miodności BG2. W międzyczasie ukończyłem Planscape: Torment czy pierwszego Fallouta i pomyślałem, że może winą, iż nie mogę przebrnąć przez BG nie jest to, że lamię, ale charakterystyczna mechanika opierająca się w dużej mierze na losowości? Wreszcie ten czas nadszedł i ukończyłem legendarne Wrota Baldura.

Już na wstępie mogę rzecz, że pierwszy Baldur nie wytrzymał próby czasu. I nie jest dla mnie problemem jego wiekowość. Zdarza mi się sięgać po tytuły tak samo stare albo nawet starsze, takie jak Tomb Raider z 1996, Fallout z 1997 , Might & Magic VII (1999) i VIII (2000) czy Planescape: Torment (1999). I nie są to gry do których wracam z sentymentu tylko gram w nie po raz pierwszy kilkanaście albo nawet ponad dwadzieścia lat po ich premierze. Często nadgryzione zębem czasu, z niedzisiejszymi rozwiązaniami, ale mają w sobie magię charakterystyczną dla tytułów z przełomu wieków. Potrafią wessać tak bardzo, że zapomina się o otaczającym świecie. Są tytuły, które zestarzały się niczym dobre wino jak Fallout, są i takie przez które ciężko dziś przebrnąć. Baldur należy do drugiej kategorii. Nie wiekowość jest jego problemem, lecz głównie niezbyt czytelna mechanika i problemy z którymi gracz boryka się od początku do końca. Potrafię docenić pewną ideę jaka za nim stała: przeniesienie mechaniki AD&D, danie sporej swobody i wolności w przemierzaniu świata, oparcie całej przygody na niskopoziomowych postaciach, ale spodziewałem się czegoś zgoła odmiennego. Liczyłem na to z czego zasłynął BioWare z późniejszych gier: wyrazisty wątek główny, rozbudowane zadania poboczne, bogate relacje z towarzyszami, mniej zabójczy balans rozgrywki, gdzie od początku, trzymając się wątku głównego dostajemy łomot. To wszystko dostanę chyba dopiero w wychwalanym zgodnie BG2.

Zaznaczę, że nie grałem w EE, a klasyczną odsłonę. Nie instalowałem też żadnych modów znacząco zmieniających mechanikę czy zawartość jak np. BG Trilogy, chociaż kiedyś i tak zmodowanego Baldura próbowałem przejść. Nawet innych modów usprawniających działanie na nowszych systemach nie instalowałem jak np. mod na rozdzielczość, bo coś nie chciało działać jak trzeba. Baldur jest trudny w kilku pierwszych godzinach rozgrywki. Gdzie nie pójdziemy dostajemy łomot, nawet jeśli trzymamy się lokacji powiązanych z głównym wątkiem. Pierwszy wilk spotkany w lesie spuszcza nam łomot, mag przed Gospodą Pod Pomocną Dłonią spuszcza nam łomot, idąc w stronę wioski Nashkel nie raz i nie dwa zginąłem trafiony zbłąkaną strzałą jakiegoś bandyty. Rozumiem, że gramy słabiakami, początkującymi młokosami, ale jaka satysfakcja jest z tego, że ginie się nie dlatego, iż popełniło się błąd, ale dlatego bo tak potoczyły się wirtualne kości? Inną sprawą jest to, że niskolevelową ekipą gramy do końca. W Baldurze ciężko o jakąkolwiek taktykę. Po prostu klikamy na przeciwnika i modlimy się by nasza postać trafiła zanim przeciwnik trafi ją. Czasem można rzucić jakiś czar, choć te lepiej oszczędzać, bo są jednorazowe i odnawiają się jedynie przy odpoczynku. Są też i zwoje, których całkiem sporo odnajdujemy w świecie gry. Drużyna często się tłoczy nie potrafiąc odnaleźć ścieżki do przeciwnika. W ciaśniejszych lokacjach takich jak kopalnie czy inne tunele to już w ogóle idiocieją i się gubią. Wydajesz magowi polecenie by rzucił kulę ognia to ten miota się jak pajac próbując obejść przeciwników przez ścianę zamiast rzucić tą przeklętą kulę! Patrząc na liczbę wrogów w niektórych lokacjach musiałem zerkać na tytuł czy aby na pewno odpaliłem Baldur's Gate a nie Diablo. Nie dość, że przeciwników jest masa to potrafią się oni respawnować nie tylko kiedy odpoczniemy, ale i wtedy gdy odejdziemy trochę dalej. Mogą też pojawić się za naszymi plecami. Jest kilka rzeczy jakie nienawidzę w grach. To jest jedna z nich. Gra w BG to zwykły festyn save&load, gdzie od gracza zależy niewiele. Jak mam walczyć z potężniejszymi przeciwnikami skoro drużyna ma problem z wejściem przez drzwi albo gubi ścieżkę na prostej drodze? Jak mam zapobiec śmierci postaci od strzały wysłanej przez łucznika, który sekundę wcześniej pojawił się na odsłoniętej mapie?

Tutejsi magowie to totalne overpower. Ograniczenia i limity nie interesują ich, mogą robić z nami co tylko chcą. Starcia z magami to totalna porażka, gdzie jednym czarem potrafią rozłożyć naszą drużynę na łopatki. Walka z takim magiem polega na nieustannym wczytywaniu i modleniu się by za którymś razem nie skorzystał ze swych najpotężniejszych czarów, może za setnym razem uda się go pokonać. Pokonanie to jedna sprawa, ale trzeba liczyć na tak idealne przejście by pokonać przeciwnika bez utraty członka drużyny. Taki Davaeorn na przykład, podchodziłem do niego z 20 razy, może i więcej. Korzystałem z czarów, wspomagałem się miksturkami, pozakładalem najlepsze strzały z magicznymi efektami (strzelali Minsc, Imoen i Khalid), ale gość w kółko się teleportuje korzystając z zaklęcia Drzwi przez wymiary, wypuszczając też dość potężne zaklęcia jak na przykład pocisk odbijający się od ścian, który kosił moją drużynę. Aż trafiłem na taki moment gdzie nie wypuścił tego zaklęcia, tylko ciągle się teleportował. Wreszcie go pokonałem i to bez poważnego uszczerbku na zdrowiu. Po prostu kwestia szczęścia i prawdopodobieństwa, a nie zmyślnej taktyki zastosowanej przez gracza. Satysfakcja z pokonania go? Zerowa. Gdyby był jakiś kod nieśmiertelności to używałbym go często. A tak musiałem zadowolić się obniżeniem poziomu trudności na najniższy co i tak nie zmieniało faktu, że niektórzy przeciwnicy niszczyli mnie doszczętnie nim cokolwiek zdołałem zrobić. Najgorsze jest to, że w ogóle nie miałem poczucia, iż moje poczynania mają jakikolwiek wpływ. Z tych dziesiątek prób czasami takie w których szedłem na żywioł okazywały się dużo skuteczniejsze niż takie w których przygotowywałem się pijąc miksturki odporności, przygotowując zwoje z zaklęciami, starając się jakoś rozstawić drużynę, a na koniec wystarczy jeden czar "fiuuu bziuuu" i cała drużyna leży. A już najbardziej lubię kiedy magowie rzucali czary odbierające nam kontrolę nad praktycznie całą drużyną. Równie dobrze można by rzucać 10 kostkami do momentu, aż na wszystkich jednocześnie wypadnie szóstka. Fascynujące. Nawet dialogiem nie da się wykpić od walki, więc niezależnie co powiemy i tak kiedy ma dojść do bitwy wtedy do niej dojdzie.

Awansowanie i rozwój postaci nie daje tutaj jakiejś dużej satysfakcji. W większości przypadków klikamy dwa przyciski: "awans" i "akceptuj". Od święta możemy przydzielić jakiś punkcik do umiejętności, jednak gdy już to możemy zrobić to najczęściej okazuje się, że nie mogę go przydzielić do umiejętności walki bronią w której dana postać się specjalizuje, nie mogę go zostawić na później, więc inwestuję w coś z czego zapewne nie skorzystam. Najczęściej mogłem przyznać punkty Imoen w umiejętnościach złodziejskich. A tak trzeba się zadowolić tym, że awansując dostajemy bierne bonusy: co poziom zwiększa się liczba punktów zdrowia, dostajemy kolejny slot na zaklęcie dla maga, a paladyn i druid otrzymują nowe moce oraz dodatkowe użycie danej mocy czy zaklęcia. Na forach wielokrotnie czytałem, że warto przeczytać instrukcję i faktycznie. Plik pdf (niestety, chociaż mam grę w pudełku to była to jakaś popremierowa edycja light, gdzie cała papierologia została zapakowana do pdf) liczy ponad 150 stron i daje sporo przydatnych informacji zarówno o świecie by sobie nieco przyklimacić, jak i najważniejszym - mechanice walki i prawami rządzącymi starciami. Co nieco rozjaśniło to sytuację, ale i tak system ten jest niezbyt przyjazny i intuicyjny. Dalej jesteśmy skazani na to jak potoczą się rzuty wirtualnymi kośćmi. Maksymalny poziom jaki możemy tu osiągnąć to 8-10 (w zależności od klasy postaci), co jest śmiesznie małą liczbą i nawet na koniec gry nie będziemy wystarczająco potężni by czerpać większą satysfakcję z gry.

O fabule mogę napisać tylko tyle, że jest. Nie porywa, nie zapada zbytnio w pamięć. Jest mocno pretekstowa i pompatyczna, pisana na kolanie. Nie jest to historia, którą zapamięta się na długo, a raczej coś co ktoś wymyślał na poczekaniu. Ot, łazimy od miejscówki do miejscówki i z listów znalezionych przy zabitym przeciwniku dowiadujemy się co robić dalej. A miejscami to zwykły bełkot, jak chociażby sny, które ma po skończeniu każdego rozdziału bohater. O towarzyszach najwięcej możemy się dowiedzieć z ich opisów, nie ma tutaj dialogów z nimi do czego przyzwyczaiły nas kolejne produkcje BioWare. Chciałem grać taką kanoniczną drużyną miałem więc Imoen,Jaheirę, Khalida, Minsca i Dynaheir. Eksploracja do ciekawych nie należy. Nie bez kozery mówi się o pierwszym BG: symulator chodzenia po łące i lesie. Tak w istocie wygląda spora część lokacji, gdzie jest trochę przeciwników, kilka postaci, może jeden quest. Największą satysfakcję sprawiało mi czyszczenie mapek z mgły wojny tak by nie został tam piksel czarnego pola, choć nie we wszystkich lokacjach było to możliwe. Wciąż można docenić ręcznie rysowane tła, mimo, że grałem bez moda na rozdzielczość to wyglądało to ładnie jak na rok produkcji. Spora różnorodność jeśli chodzi o roślinność i jak wcześniej wspominałem, że spora część świata gry to łąki i lasy, tak każda taka mapka wygląda inaczej, nie czuć tutaj kopiuj-wklej. Sytuacja poprawia się zarówno pod względem fabularnym, jak i eksploracji kiedy wreszcie trafiamy do tytułowych Wrót Baldura. Duże miasto podzielone na 9 dzielnic jest czymś odświeżającym po dziesiątkach godzin tułania się po dziczy i może wręcz przytłaczać. Jest też całkiem sporo zadań pobocznych jak na standardy BG1. Musiałem sobie ponotować co ważniejsze informacje na kartce by co chwila nie szukać informacji w dzienniku. Swoją drogą szkoda, że dziennik nie jest lepiej wykonany, a i na mapach ważniejsze miejscówki jak gospody czy sklepy mogłyby być podpisane. Swego czasu wiele się słyszało o wybitnym polskim dubbingu Baldursów, jedyne co mogę o nim powiedzieć, że jest ok. Obsada jest przednia to fakt, lecz trudno w ogóle oceniać dubbing jako taki, bo jest on szczątkowy. Jedynie w pełni ugłosowiona jest narracja czytana przez Fronczewskiego i Kobuszewskiego między rozdziałami. Dziwił mnie natomiast rosyjski akcent niektórych kobiecych postaci jak np. Imoen czy Dynaheir.

Wreszcie wymęczyłem tego Baldura, choć bez satysfakcjii, za to cieszę się już na kolejną przygodę w Baldur's Gate 2. Ktoś mógłby napisać: "skoro gra jest taka zła to po co się z nią męczyłeś?". A właśnie po to by móc z czystym sumieniem wyrazić zdanie o tej grze, bo gdybym zrobił to po godzinie, dwóch spędzonych z nią to pojawiałyby się głosy: "nie przeszedłeś, nie masz prawa o niej pisać!". Zatem przechodząc pierwszego Baldura wywalczyłem sobie prawo by móc wyrazić o niej opinię. Poza tym głupio bym się czuł zaczynając BG2 nie ukończywszy wcześniej BG1. Nie uważam też, że BG1 jest grą złą. To tytuł, który przecierał szlaki nieznane dotąd w erpegach, jednak nie poleciłbym tej gry komuś kto chciałby zagrać w klasykę. To tak samo jak z pierwszą Mafią czy pierwszym Hitmanem, są niewątpliwie klasyką gier, ale zestarzały się koszmarnie, dzisiaj są totalnie niegrywalne i jedynie frustrują. Z kolei taki Hitman 2: Silent Assassin to już miód i orzeszki. Liczę, że z serią Baldur's Gate będzie podobnie. 6/10 to max co mogę dać pierwszej części. Zbyt dużo frustracji i nerwów mnie ta gra kosztowała i już do niej na pewno nie wrócę. Gdyby nie frustracja związana z walką i nieskończoną ilością powtórzeń konkretnych potyczek (głównie tych z udziałem magów) to dałbym oczko wyżej, bo wtedy problemem byłaby jedynie nudna i mało porywająca fabuła. Żeby przynajmniej ta frustracja była okupiona poznawaniem fajnej, ciekawej i wciągającej historii to jakoś można by to było przełknąć. Zdecydowanie lepiej mi się grało w młodszych duchowych spadkobierców Baldura: Dragon Age: Origins czy niemieckie Drakensagi. W tych grach czułem, że mam większą kontrolę nad drużyną w czasie walki, że jak ginę to ze swojej winy, a i rozwój postaci był ciekawszy. Nie omieszkam też w przyszłości ograć Pillarsów, Tyranny, nowego Tormenta. A z klasyków, które sam ograłem, nowym graczom niemającym styczności z grami z tamtego okresu, poleciłbym Planescape: Torment i pierwszego Fallouta, które chociaż też się zestarzały to nie straciły nic ze swojej pierwotnej miodności. Co do dodatku Opowieści z Wybrzeża Mieczy to sam nie wiem czy będę go przechodził. Próbowałem na początku 7. rozdziału, ale już w tej lodowej jaskini byłem zmuszony walczyć z magami, ehh... Widziałem, że jest gotowy zapis, więc może na nim spróbuję przejść dodatek. Teraz mam dylemat w jakiego klasyka zagrać w najbliższym czasie. Czy iść za ciosem i ograć BG2, które ma opinię o wiele lepszej produkcji od "jedynki"? Czy może sięgnąć po Fallouta 2 albo Arcanum? Z ciekawości odpaliłem sobie na chwilę BG2 i skok jakościowy widać już w pierwszych minutach rozgrywki, jak i w dialogach. Gra działa szybciej, pierwsza miejscówka budzi na myśl krzyżówkę Tormenta z Falloutem. Chyba więc kontynuował będę swoją przygodę w świecie Faerun.
Dodaj Odpowiedź