The Elder Scrolls Online - beta test PvE (PC)
Kiedy odnajdziemy już ów personę, musimy znów ruszyć na poszukiwania – tym razem enigmatycznej komnaty z zaklętym ciałem wspomnianego Proroka. Po drodze oczywiście siekając kolejne zastępy tępych kościotrupów, a także – gdzieniegdzie – spotykając innych żywych graczy. To właśnie w komnacie Proroka czeka na nas pierwsza walka z prawdziwym bossem, przedziwnym jaszczurko-ludziem, strzegącym bezwładnie bytujących narządów oraz tkanek Proroka. Pozostałe czynności zarzucę zasłoną milczenia, by nie psuć innym zabawy z organoleptycznego poznawania niuansów fabularnych gry. Warto wiedzieć, że nie tylko ten świat, ale też całe uniwersum bogate jest w mnóstwo meandrów, smaczków oraz ciekawostek, więc tym większa radocha, kiedy odkryjecie nieźle schowaną księgę z ciekawymi, pobocznymi, informacjami.
Testowany przeze mnie wycinek kodu pozwalał na zabawę do maksymalnie 20. poziomu doświadczenia i nie oferował walk pomiędzy innymi graczami. Mogłem jedynie zwiedzać, wykonywać questy, tworzyć przedmioty oraz walczyć z lokalnymi monstrami. Niemniej jednak już te elementy pokazały mi, że TESO może liczyć się w walce o atencję fanów MMO. Ale z drobną uwagą – nie, jeśli utrzymany zostanie model comiesięcznego abonamentu. Mam nieodparte wrażenie, że nowa produkcja Zenimax bardzo szybko skończy na śmietniku historii z taką formą finansowania – razem ze Star Wars: The Old Republic. Po przejściu na free to play, drugi z wymienionych tytułów, niesamowicie zyskał na popularności, co tylko pozytywnie odbiło się na społeczności, wszak mieli ulubiony produkt zupełnie za darmo. Nie chcę zapeszać, ale nie zdziwię się jeśli The Elder Scrolls Online czeka podobna przyszłość. A przynajmniej tak podejrzewam.
Na każdym kroku podkreślany jest fakt, iż to wczesna wersja gry. I wyraźnie tę "wczesność" widać. Doczytywanie się szczegółowych tekstur ubioru NPC-ów, brak niektórych dialogów, fatalna mimika twarzy postaci, a nawet czasowe zrywanie połączenia z serwerem, gdzie wina nie stała po stronie łącza. To wszystko złożyło się na kiepską warstwę techniczną, ale deweloperzy niejednokrotnie zwracali na to uwagę.
Pomimo tego oprawa graficzna stoi na wysokim poziomie. Grę napędza ten sam silnik, który generował fantastyczne widoczki przy okazji Skyrima, więc tutaj mamy powtórkę z rozrywki. Ale za to jakiej! Ponownie możemy podziwiać klimatyczne miejscówki ze świetnymi panoramami, bardzo sprawnie działającą grę świateł (przede wszystkim w podziemiach), a także dynamicznie zmieniające się pory dnia oraz pogodę. Mroźny wschód słońca na przepełnionej śniegiem polanie to jeden z tych momentów, kiedy na chwilę możesz olać panoszące się dookoła wilki.
Jeśli już jesteśmy przy temacie bestiariusza, to ten w The Elder Scrolls Online nie jest specjalnie wymyślny i stanowi raczej standardowy zestaw pokrak dla szanującego się fantasy. W lesie spotykamy wspomniane wilki, groźne i przerośnięte pająki, przy ruinach panoszą się kościotrupy itd. Zestaw oponentów zmienia się nieco z przejściem do kolejnych części świata – opisani przeciwnicy dominują w pierwszej lokacji. Dużo więcej wymyślnych wrogów spotykamy dalej, kiedy odwiedzamy kolejne sektory uniwersum Elder Scrolls.
Muzyka pozostała nieco w tle, nie wyróżnia się od tej zaprezentowanej w piątej części, ale nie jest to zły soundtrack. Ścieżka dźwiękowa to fantastyczny podkład pod heroiczną walkę z silniejszymi wrogami, a i dodaje klimatu podczas podziwiania urodziwych widoczków.
Nie wiem, czy stwierdzenie, że MMO od Zenimax to taki „Skyrim z żywymi graczami”, może okazać się krzywdzące. Tak czy owak, The Elder Scrolls Online z ręką na sercu zasługuje na tego typu przydomek, wszak widok z oczu bohatera i intuicyjny system walki powodują, że w ten tytuł po prostu bardzo łatwo się gra. I natychmiast kojarzy się go ze wspomnianą „piątką”. Czy to dobrze, czy źle, ocenią sami grający... własnymi portfelami.
PS. Niedługo nadarzy się okazja na przetestowanie m.in. trybu PvP – nie omieszkamy poinformować Was o naszych wrażeniach.
The Elder Scrolls Online ma wszystko, co pokochali fani Skyrima, a przenosi to na grunt trybu wieloosobowego. Klasyczne MMORPG z podziwianiem kapitalnych panoram świata Tamriel, rozwojem bohatera i tysiącami nieszablonowych zadań - szkoda, że wymaga płacenia abonamentu.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler