The Evil Within 2 (PS4)

ObserwujMam (6)Gram (1)Ukończone (5)Kupię (5)

The Evil Within 2 (PS4) - recenzja gry


@ 24.10.2017, 15:46
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Nie tylko Szpik oferuje jednak bardziej liniowe doznania. Takowe pojawiają się np. kiedy Sebastian pochwyci jakiś kluczowy przedmiot. Jeden z nich to Dziennik Kobiety. Po jego podniesieniu widzimy jak meble samodzielnie zaczynają się przemieszczać, a następnie okazuje się, że okolica nawiedzona jest przez jakiegoś upiora. Wszystko dookoła zaczyna się zmieniać, a protagonista musi spróbować uciec przed mogącą przenikać ściany zjawą. Podobne sekwencje budują wręcz fantastyczny klimat i sprawiają, że nigdy do końca nie jesteśmy pewni co stanie się za moment.

Na szczęście Castellanos nie jest całkiem bezbronny w obliczu napotkanych poczwar (choćczasem jest ich zdecydowanie zbyt dużo, co lekko męczy). Niedługo po rozpoczęciu zabawy w nasze ręce wpada nóż, a potem także pistolet. Uważne zwiedzanie świata pozwala nam znaleźć kolejne rodzaje oręża, w tym lepsze pistolety, strzelbę, snajperkę, a nawet kuszę, do której da się zamontować wiele różnych rodzajów bełtów, a która pozwala nam w miarę bezszelestnie eliminować pokraki. To ostatnie jest o tyle istotne, że przeciwnicy potrafią szybko się zgrupować i ruszyć na nas całą, trudną do powstrzymania, hordą.

Broń, za pomocą specjalnych komponentów, da się modernizować. Możliwe jest podniesienie zadawanych przez nią obrażeń, zwiększenie pojemności magazynku, a także poprawienie szybkostrzelności. Modyfikacje naprawdę ułatwiają eliminowanie przeciwników, ale nie liczcie na to, że szybko i sprawnie podrasujecie wszystko, czym dysponujecie. Części do broni jest niewiele, a ich znalezienie wymaga wejścia w praktycznie każdą dziurę – co oczywiście związane jest z ryzykiem. Bez ryzyka można zgarnąć podzespoły na strzelnicy w Pokoju Sebastiana.

Shinji Mikami:
Twórcą cyklu The Evil Within jest ojciec serii Resident Evil. W branży od prawie 30 lat!

Wspomniany Pokój Sebastiana to swoisty hub. Dostajemy się do niego przy pomocy luster, a w środku znajdujemy m.in. warsztat (służący do modernizowania broni), urządzenie do zapisywania stanu rozgrywki, projektor do przeglądania slajdów (kluczowych dla fabuły) oraz wózek inwalidzki. Ostatni z wymienionych przedmiotów jest o tyle ważny, że dzięki niemu trafiamy do pokoju pielęgniarki – tej, z którą obcowaliśmy w pierwszym The Evil Within. Na miejscu możemy otwierać specjalnymi kluczami skrytki z cennymi przedmiotami, a ponadto rozwijać umiejętności głównego bohatera.

Progresja protagonisty jest równie ważna, co modernizowanie broni. Co z tego, że mamy pistolet zadający maksymalne obrażenia, skoro ledwie potrafimy go trzymać stabilnie i wycelować w idącego w naszą stronę przeciwnika. Równie ważna jest krzepa, umiejętność cichego skradania się i inne takie. Castellanos pozyskuje nowe umiejętności dzięki tzw. żelowi. Występuje on w dwóch odmianach – zielonej i czerwonej – a odpowiednie wykorzystanie każdego słoja oraz  pozostałego po pokonanym wrogu „depozytu” jest ważne by przetrwać. Nie wiem jak wyglądałaby sytuacja w przypadku nierozwijania protagonisty, ale przypuszczam, że z trudniejszymi oponentami wygrać byłoby bardzo trudno.

Twórcy The Evil Within 2 świetnie budują klimat swojego projektu – rzekłbym, że to jego największa zaleta. Nie starają się oni bowiem straszyć nas wyłącznie krwią i flakami, ale także poruszającymi obrazami (na przykład tymi wykonanymi przez szaleńca z aparatem, uchwytującego ruchome ujęcia w trójwymiarze) oraz mocno pokręconymi potworami. Niektóre kreatury wyglądają, jak wyjęte wprost z najgorszych koszmarów, ale jednocześnie widać, że ktoś miał na nie pomysł. Nie są chaotycznym zlepkiem, budzącym śmiech politowania, miast krzyk przerażenia.


Screeny z The Evil Within 2 (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?