Jeśli chodzi o tryby zabawy, mamy do czynienia z klasykami pokroju Zespołowego Deathmatchu, wariacji Capture the Flag (w której biegamy z gołębiem), Podboju oraz Szturmu, ale jest też jeden całkiem nowy: Operacje. Stanowi on połączenie Podboju oraz Dominacji. Musimy w nim przejmować punkty kontrolne, bezustannie nacierając na linie wroga, albo bronić się przed szturmem. Ciekawostką jest fakt, że pole bitwy cały czas się zmienia, a trwające nawet godzinę sesje dzięki temu po prostu się nie nudzą. Szarża w blasku słońca, może zakończyć się rzeźnią w obliczu gęstej niczym mleko mgły, a ostrzał artylerii niszczy budynki i zostawia kratery. Nie walczymy też cały czas na jednej mapce, przesuwamy się bezustannie do przodu, widząc np. w oddali zostawione wcześniej tereny. Zabawa w operacjach jest naprawdę wyjątkowa i osobiście czasem ciężko było mi się oderwać. Syndrom jeszcze jednego meczyku zdecydowanie zauważalny.
Duży plus twórcy otrzymują też za projekty map. Poprzednia odsłona Battlefield, czyli Hardline, nie oferowała zbyt ciekawych lokacji. Nie porwały mnie też za bardzo miejscówki w Battlefield 4 – były po prostu mało charakterne i mocno liniowe. Tym razem mapki są rozleglejsze, a pomiędzy kluczowymi obszarami i zwężeniami do campienia (te nadal są) jest najczęściej kilka różnych ścieżek do wyboru. Czyni to zabawę bardziej emocjonującą. Nigdy nie wiadomo bowiem czego się spodziewać. Mnie osobiście najmocniej porwały lokacje pośród miejskich ruin oraz leśnej gęstwiny. Każda to nie tylko świetna realizacja, jeśli chodzi o gameplay, ale także najwyższy poziom pod względem wizualnym.
Battlefield 1 działa na najnowszej wersji silnika Frostbite. Twórcy wzięli sobie do serca zarzuty dotyczące odsłon poprzednich i poświęcili sporo czasu na dopieszczenie narzędzia, a także jego należytą optymalizację. Rezultat jest naprawdę imponujący. Wspaniałych widoków nie brakuje, animacje i modele postaci są bardzo wysokiej jakości, a otoczenie pełne detali. Wszędzie widać zniszczenia, druty kolczaste, krew, wraki pojazdów, zwłoki oraz inne świetnie prezentujące się elementy. Co istotne, produkcja śmiga płynnie, nawet kiedy na ekranie dzieje się bardzo dużo. Drobne spadki płynności się pojawiają, są one jednak wyjątkowo rzadkie i nie bardzo jest co wytykać programistom.
Dźwiękowo gra to oczywiście poezja, choć muszę przyznać, że tylko podczas korzystania z oryginalnego dubbingu. Polska wersja językowa nie jest zła, ale brzmi mocno kiczowato. Mnie osobiście się nie spodobała i dlatego pozostałem przy głosach angielskich. Jeśli chodzi o efekty specjalne oraz muzykę (czasem przesadnie pompatyczną) nie mam zastrzeżeń. Jest dokładnie tak, jak być powinno. Każdy wybuch, wystrzał, a nawet spadająca na podłogę czołgu łuska brzmią niebywale sugestywnie i realistycznie – szczególnie na dobrych słuchawkach albo markowym zestawie głośników.
Podsumowując, Battlefield 1 to jedna z najlepszych odsłon w historii serii i zdecydowanie najlepsza od kilku lat. Twórcy postawili na ciekawe realia historyczne, dzięki czemu udał się zarówno tryb dla jednego gracza, jak i potyczki wieloosobowe. Całość uzupełnia solidna oprawa audio-wizualna oraz mnóstwo zawartości do odblokowania. Zdecydowanie polecam. Nawet jeśli nie byliście usatysfakcjonowani z Battlefield 4 oraz Hardline, jest spora szansa, że tym razem poczujecie się kontent. DICE jest w wysokiej formie.
Świetna |
Grafika: Jedna z ładniejszych strzelanek ostatnich lat. Nie zwala z nóg, ale jest naprawdę solidnie. |
Świetny |
Dźwięk: Polski dubbing jest mało przekonujący, ale zagraniczny to pełen profesjonalizm. Brak zarzutów do efektów specjalnych oraz muzyki. |
Świetna |
Grywalność: Singiel jest solidny, ale to multiplayer sprawia najwięcej przyjemności. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Przeniesienie gry w czasy pierwszej wojny światowej okazało się strzałem w dziesiątkę. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Silnik Frostbite sprawia, że pole bitwy ciągle się zmienia, a fizyka jest rozbudowana. |
Słowo na koniec: Battlefield 1 to jedna z najlepszych odsłon serii. Twórcy przygotowali dużo zawartości, jednocześnie dopieszczając ją prawie do perfekcji. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler