Alan Wake II (PC)

ObserwujMam (4)Gram (1)Ukończone (2)Kupię (3)

Alan Wake II (PC) - recenzja gry


@ 03.11.2023, 00:35
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Alan Wake II to kontynuacja jednego z najlepszych survival horrorów w historii branży gier video. Czy drugi rozdział przygód słynnego pisarza jest równie dobry, jak pierwowzór? A może deweloperzy przygotowali coś jeszcze lepszego? O tym dowiecie się z naszej recenzji.

Pierwszą część serii Alan Wake pamiętam, jak przez mgłę. Ogólny zarys fabuły kojarzę, ale bardziej szczegółowych wątków już niestety nie. Nie miałem czasu odświeżyć sobie „jedynki” przed przystąpieniem do Alan Wake II, ale z radością raportuję, że nie jest to w żadnym razie problemem. Po pierwsze, studio Remedy Entertainment opublikowało materiał filmowy, który w skrócie wyjaśnia co miało miejsce wcześniej, a po drugie, wystarczy jako-takie pojęcie w temacie, by czerpać przyjemność z rozgrywki. Przyjemność, która jest autentycznie unikatowa i niezrównana. Nie pamiętam już kiedy poprzednio aż tak wyśmienicie bawiłem się w horrorze… Rzekłbym nawet, że z Alan Wake II równać może się tylko jeden inny projekt: genialny, klimatyczny i niedościgniony Silent Hill 2.

Wracając do dzieła Remedy Entertainment, jego akcja toczy się mniej więcej 13 lat po wydarzeniach, z jakimi mieliśmy do czynienia w pierwszej części Alan Wake oraz w dwóch dodatkach, których zdaniem było rozwinięcie wątków fabularnych podstawki. Jak zapewne wiecie z rozmaitych zwiastunów oraz całego mnóstwa wiadomości dotyczących Alan Wake II, w kontynuacji mamy do czynienia z dwójką bohaterów. Pierwszym jest tytułowy Alan Wake, a drugim agentka FBI o imieniu Saga Anderson. Każdy z protagonistów został potraktowany mniej więcej w taki sam sposób, a w rezultacie obojgiem przechodzimy mniej więcej połowę całej (z naciskiem na Alana) opracowanej na potrzeby gry opowieści.

Jeśli chodzi o Alana Wake’a, wątki fabularne z nim związane są dość nietypowe, psychodeliczne i trudne do rozszyfrowania. Znany wszystkim fanom cyklu pisarz porusza się w miejscu zwanym Leżem Mroku. Z pozoru mamy do czynienia z Nowym Jorkiem, ale szybko okazuje się, że nie jest to metropolia, którą znamy i lubimy. Miejsce to pełne jest mrocznych postaci, a w dodatku ciągle zmienia się jego kształt. Czy to za sprawą naszej działalności, czy ze względu na poczynania głównego antagonisty, którego tożsamości oczywiście Wam nie zdradzę.

Eksplorując koszmarny Nowy Jork staramy się powoli odkrywać kolejne fragmenty opowieści, jednocześnie kształtując rzeczywistość. Alan posiada w swoim arsenale m.in. przedmiot zwany Pstrykaczem. Dzięki niemu jesteśmy w stanie rozświetlać wybrane obszary, ewentualnie pozbywać się z nich światła. Zmiany nie są jednak wyłącznie estetyczne, a strukturalne. Rozświetlenie jakiegoś miejsca może odkryć wcześniej niedostępną ścieżkę, którą następnie będziemy musieli podążać, by poznawać kolejne rozdziały historii. Żeby było ciekawiej, co jakiś czas musimy też zmienić otoczenie pisząc. Gdy pozyskamy jakieś kluczowe wskazówki dotyczące danego miejsca, możemy je zmodyfikować, dopisując co nieco do tworzonego przez Wake’a literackiego dzieła. Odpowiednie manipulowanie wszystkimi wskazówkami oraz światłem i mrokiem kluczowe jest do tego, by popychać historię do przodu.

Mimo że spora część wątku fabularnego związanego z Alanem kręci się dookoła rozwiązywania rozmaitych łamigłówek, nie jest też tak, że tylko na tym oparto zabawę. Nasz pisarz w pewnym momencie pozyskuje bowiem dwa charakterystyczne elementy wyposażenia, a chodzi o pistolet (potem arsenał się nieco rozszerza) oraz latarkę. Oba przedmioty są kluczowe do tego, by walczyć z pojawiającymi się przeciwnikami. Najpierw musimy skorzystać z latarki, by obedrzeć wroga z mroku, a dopiero gdy to zrobimy i odkryjemy jego fizyczną postać, jesteśmy w stanie zadać faktyczne obrażenia i wyeliminować oponenta. Starcia początkowo są dość proste, ale w miarę upływu czasu stają się coraz bardziej wymagające. Musimy korzystać z uników, wyprowadzać ataki bezpośrednie i bezustannie kontrolować zasoby amunicji oraz baterii, bez których nie jesteśmy w stanie zwyciężyć.

Jak wspomniałem, arsenał naszego bohatera z czasem się rozrasta i nie chodzi mi tu wyłącznie o to, że w pewnym momencie dostajemy nową broń. Istotny jest też rozwój Alana, który odbywa się za sprawą specjalnych „słów mocy”. To dziwne, zapisane w okręgach, słowa, którym musimy się przyjrzeć latarką, a gdy to zrobimy, jesteśmy w stanie poprawić niektóre umiejętności. Dzięki słowom mocy dostaniemy np. bonus do punktów życia, szansę na odzyskanie ładunku w latarce, czy boost w ilości zadawanych obrażeń, gdy w komorze pistoletu znajduje się ostatni pocisk. Wszystkie tego typu bonusy rozwiązano bardzo w porządku i pasują idealnie do rozgrywki.

Fantastycznie w Alan Wake II opracowano też wygląd oraz klimat Leża Mroku. Miejsce to jest autentycznie wyjątkowe. W żadnej innej grze – a trochę ich widziałem – nie było czegoś podobnego. Niby mamy do czynienia z Nowym Jorkiem, niby spacerujemy po zwykłych ulicach, tudzież tunelach metra, ale jednocześnie ciągle czuć, że coś jest nie tak. Klimat zaszczucia i ciągłego strachu budują odpowiednio przygotowane oświetlenie, posępne udźwiękowienie oraz wszechobecne zjawy, które bezustannie nawołują naszego bohatera. Zjawy w większości przypadków nie są dla nas niebezpieczne i możemy swobodnie się obok nich poruszać, ale co jakiś czas zjawa ni stąd ni zowąd zaatakuje, a my musimy być na to gotowi. Czasem są też tzw. „jump scary”, ale na szczęście deweloperzy z ich ilością nie przesadzili. Mają nas one czasem lekko wyprowadzić z równowagi, ale nie są najważniejszym czynnikiem budującym klimat. Na pierwszy plan wysuwa się genialna oprawa audio-wizualna, świetnie poprowadzona narracja oraz wyjątkowo angażująca opowieść.


Screeny z Alan Wake II (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?