The Blind Prophet to klasyczna przygodówka point & click od francuskiego studia Ars Goetia. Fundusze na produkcję tej nietypowej – z całą pewnością pod względem klimatu – gry, deweloper zdobył dzięki crowdfundingowej zbiórce na platformie Kickstarter. Tytuł w końcu debiutuje w pełnej wersji i dzięki temu mam nadzieję, że na kolejną grę studio będzie miało dużo solidniejszy budżet i wsparcie większego od siebie wydawcy, bo bez wątpienia na to zasługuje!

W The Blind Prophet miałem okazję zagrać już w grudniu zeszłego roku – udostępniono mi „kickstarterowe”, godzinne demo, prezentujące ogólny zarys tego, czym ma być pełna wersja. Mogłem tam zobaczyć przekrój tego, co w dniu premiery dostaną wszyscy nabywcy gry – zarówno gęsty klimat (na pograniczu horroru i gore), jak i pokaz łamigłówek oraz minigierek (bardzo zróżnicowanych i moim zdaniem nie najgorszych). Już wtedy orzekłem, że „pełniak” może przynieść mi bez mała zabawy, a także pokazać przygodówki w nieco innym, lecz to nie znaczy, że gorszym, świetle. I nie pomyliłem się!

The Blind Prophet skończyłem praktycznie za jednym zamachem, w jeden dzień – nie dlatego, że musiałem, bo miałem wystarczająco czasu, a dlatego, że to wciągająca opowieść z niebanalnym zakończeniem! W grze wcielamy się w postać jednego z apostołów, Bartłomieja. Historia kręci się w mocno alternatywnej rzeczywistości, w której uczniowie Jezusa dbają o równowagę między złem a dobrem. I robią to zarówno na Ziemi, jak i w piekle oraz niebie. Jako Bartłomiej trafiamy właśnie na Ziemię, do nadmorskiego miasteczka Rotbork – wykryto w nim nadmiarową aktywność sił nieczystych, stąd nasza interwencja, która po kilku pierwszych chwilach przeradza się w dużo poważniejsze śledztwo.

Produkcja studia Ars Goetia od pierwszych chwil rzuca w gracza ciężkim klimatem – nie szczędząc brutalności oraz przemocy. Dość powiedzieć, że jedna z pierwszych scen prezentuje całkiem szczegółowe odcięcie przedramienia, a sama gra rozpoczyna się próbą gwałtu! W ten sposób poznajemy naszą przyszłą „współpracowniczkę” (dziewczyna „służy” w późniejszych etapach jako element narracyjny – bohater co jakiś czas trafia do jej studia tatuażu i opowiada o minionych wydarzeniach, prawdopodobnie by gracz nie czuł się zagubiony i nadążył za tempem akcji, które momentami potrafi być naprawdę dynamiczne). Sprawcą całego zamieszania okazała się być osoba pod wpływem jednego z demonów. Opętania, moce piekielne wszelkiego rodzaju, rozpusta, zepsucie, brud – szykujcie się na kilka godzin solidnej dawki tej mieszanki.