
Względem kultowego już Wolfensteina 3D, całkowitą przemianę przeszedł sam B.J. Blazkowicz. Z tępej maszyny do zabijania, kompletnie wypranej z jakichkolwiek uczuć, stał się człowiekiem z krwi i kości, który pała miłością do pewnej uroczej Polki. Ma marzenia, obawy oraz wspomina trudne okresy swojego życia. Oprócz tego, że otrzymał zupełnie nową osobowość, dostał również własny głos. Wszystko to idealnie współgra z opowieścią wykreowaną przez deweloperów, czyniąc The New Order jedną z najbardziej przystępnych strzelanin tego roku!
Wolfenstein: The New Order stanowi bardzo dobre wymieszanie „starego i nowego”. Sam pomysł na rozgrywkę jest banalnie prosty. Powiedziałbym nawet, iż utrzymany jest w bardzo lekkim stylu serii Call of Duty. Mając do dyspozycji relatywnie szeroki garnitur pukawek, które mimo wszystko zamykają się w kilku sztywnych ramach, naszym głównym zadaniem jest pokonanie generała Trupia Główka. Misja jest tym trudniejsza, iż droga wiedzie przez zastępy przeciwników. Likwidujemy je w dosyć oldskulowym stylu, życie uzupełniając klasycznymi apteczkami, mozolnie zbierając kompletną kamizelkę oraz podnosząc z ziemi amunicję. Oprócz tego możemy jednocześnie strzelać z dwóch takich samych giwer, doczepiać do poszczególnych pukawek nowe ulepszenia, które znajdujemy poukrywane na poszczególnych mapach; a także korzystać z granatów. Blazkowicz jest też w stanie zdobywać nowe umiejętności. Cały system sprowadza się do intuicyjnej rozgrywki znanej z serii Elder Scrolls: mając określony punkt (np. zabij 10 oponentów granatem) i wypełniając go, odblokowujemy np. większą torbę na owe granaty. Mechanizm został połączony z osiągnięciami.

Stylizacja świata w nowym Wolfie zdaje egzamin na piątkę – mamy nie tylko charakterystyczne miejsca, ciekawie zaprojektowane uzbrojenie, ale także – a może przede wszystkim – różnorodnych wrogów! Mimo iż nie ma ich specjalnie dużo (wyraźnie widać bardziej szczegółowe projekty, z wieloma detalami – twórcy wybrali jakość, a nie ilość), to spełniają swoją rolę idealnie: jako mięso armatnie. Co by nie mówić o sztucznej inteligencji, ta jest dosyć upośledzona, aczkolwiek nie na tyle, by raziła swą niekompetencją. Przeciwnicy chowają się za osłonami, rzucają nawet granaty, ale poruszają zbyt ślamazarnie by zaskoczyć zawsze czujnego „Blazko”.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler