
Novum całego cyklu jest możliwość cichego poruszania się B.J.-a. Tak zwane skradanie się zostało stworzone z kapitalnym wyczuciem, nie narzucając graczowi swojej racji, a dopasowując się do taktyki samego zainteresowanego. W nowym Wolfie wiele jest momentów, kiedy warto niepostrzeżenie zakraść się za plecy oponentów i zlikwidować ich efektowną egzekucją (lub rzucając nożem/korzystając z pistoletu z tłumikiem). Zwłaszcza, gdy może dojść do wzniecenia alarmu oraz przyzwania posiłków – rozprawianie się z hitlerowcami na wyższym poziomie trudności to nie lada problem. Takie chwile poprzedza pojawienie się w prawym górnym rogu informacji z enigmatycznym napisem „wykryto sygnał” – oznacza to, iż w danej sekwencji mamy do czynienia z dowódcą, który w razie zagrożenia zabije w dzwon po posiłki. Wtedy najłatwiej i najkorzystniej jest zakraść się i pozbyć zagrożenia.
Technicznie, Wolfenstein: The New Order cierpi na niemal identyczne bolączki, jakie trapiły poprzednią grę napędzaną przez silnik grafiki id Tech 5, RAGE – doczytywanie tekstur „w biegu”, czyli tzw. „pop-up”. Szybko obracając kamerą widzimy wyraźne pojawianie się mniejszych, czasami większych połaci obrazu, a dodatkowo produkcja działa bardzo nierówno pod względem płynności. Raz podczas intensywnych scen nie przycina ani na moment, a na innym etapie płynność spada poniżej 30 klatek na sekundę podczas względnego spokoju. Przymykając oko na kilka technicznych baboli, śmiało można rzec, że tytuł Machine Games ma całkiem przyjemną oprawę graficzną, choć technologicznie nie wyglądającą na „next-gena”. Tekstury są ostre, detali jest sporo, modele postaci szczegółowe - napisałbym standard. Gra nadrabia natomiast lekko klimatem i artyzmem.
Świetnie działa tutaj też udźwiękowienie. Muzyka w tej odsłonie serii to naprawdę kapitalna sprawa! Niech przemówi fakt, iż do zamówień przedpremierowych w paru sklepach dołączano soundtrack jako oddzielne, fizyczne wydanie, co już stanowi nie lada komplement. Naturalnie mam na myśli kawałki skomponowane na modłę kilku klasyków z lat 60 XX stulecia – np. luźna wariacja przeboju Beatlesów w wersji niemieckiej sprawia niemal tyle samo frajdy, co zniszczenie całego oddziału zmechanizowanych hitlerowców. Oczywiście, pozostałe, stricte instrumentalne utwory również rewelacyjnie brzmią i stanowią genialne uzupełnienie wydarzeń na ekranie (moim faworytem jest podkład pod pewien podpalony budynek, kiedy szukając przyjaciół eliminujemy oponentów pośród płomieni).
Wolfenstein: The New Order na samym początku nie jawiło się jako coś, na co można będzie zwrócić większą uwagę. Pogląd ten skutecznie modyfikowały kolejne zwiastuny, wypuszczane przez wydawcę oraz włodarza praw do marki, firmę Bethesda. Z filmu na film nabierałem coraz większej ochoty na świeży twór studia Machine Games, aż finalnie gra zawitała na moim dysku twardym (40 GB to wcale nie jest tak mało!). I wtedy stało się to – 3 dni rozgrywki, czternaście i pół godziny podzielone na kilka sesji oraz kilka filiżanek kawy wypite podczas kolejnej próby rozwalenia znacznej, nazistowskiej gromadki żołnierzy.
The New Order jest przystępne dla zupełnych laików (dwa pierwsze poziomy trudności) oraz trudne (znacie ten ból podczas 10 powtarzania jednego poziomu, prawda?) dla weteranów (dwa kolejne ustawienia). Z niepozornie wyglądającego kaszalota, tytuł wyrósł na solidnego kandydata do FPS-a roku oraz indywidualną statuetkę dedykowaną Williamowi B.J. Blazkowiczowi za pierwszoplanową rolę męską (rodem z rozdania Oscarów, a co). Jak to mówi się w kuluarach – nowy Wolf to iście miodna produkcja!
Świetna |
Grafika: Technologicznie nie jest to pierwsza liga, ale stylistycznie owszem - bardzo podobał mi się quasi-industrialny projekt The New Order. |
Genialny |
Dźwięk: Udźwiękowienie - zarówno instrumentalne fragmenty, jak i niemieckojęzyczne wersje kilku ówczesnych przebojów - bardzo mi się podobało, budowało klimat. |
Genialna |
Grywalność: Grywalnością przygniata wszelkie części Call of Duty oraz Battlefield - i choć nie posiada rozgrywki wieloosobowej, to pozwala bawić się równie dobrze. |
Genialne |
Pomysł i założenia: Studio Machine Games w doskonały sposób przywróciło świetność oraz blask marce Wolfenstein! |
Genialna |
Interakcja i fizyka: Interakcja jest rozległa, jak nigdzie indziej - niszczymy nie tylko skrzynki, beczki, ale także tworzymy sobie dziury w płotach i wentylacji dzięki specjalnemu urządzeniu! |
Słowo na koniec: Wolfenstein: The New Order może nie zgarnie statuetki dla gry A.D. 2014, ale z pewnością jest solidnym kandydatem do tytułu FPS-a roku! |

PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler