William B.J. Blazkowicz powraca! Po blisko pięciu latach znów pokazuje nazistom środkowy palec – tylu popleczników hitlerowskiej ideologii przyjdzie wyzionąć ducha pod batem demokracji i wolności, że już nawet sam bohater stracił rachubę. Wolfenstein: The New Order składa hołd swojemu pierwowzorowi, jednocześnie mieszając elementy wyjęte wprost z poprzedniego wieku oraz kilka nowoczesnych sztuczek. Efekt jest piorunujący!
Wśród czytelników MG nie ma chyba osoby, która nie widziałaby obrazu Quentina Tarantino pt. „Bękarty Wojny”. Film stworzony został przez niesamowicie pokręconego reżysera (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), który swoim bezpardonowym oraz karykaturalnym stylem niszczy ogólny pogląd na podejmowany temat. Nic dziwnego, że jest on wyraźną inspiracją dla produkcji studia Machine Games, wszak nowy Wolf również swobodnie interpretuje wydarzenia II Wojny Światowej – na szczęście z własną, niepowtarzalną koncepcją, bez zbędnego kopiowania wspomnianego filmu.
W tym przedstawieniu pierwszoplanową rolę gra William B.J. Blazkowicz – żołnierz armii Stanów Zjednoczonych, patriota i legendarny pogromca hitlerowców. Historia prezentuje graczom alternatywne zakończenie największego konfliktu zbrojnego w dziejach ludzkości: III Rzesza wygrywa, reszta świata podporządkowuje się nowemu dyktatorowi i posłusznie kapituluje. Niemcy kontrolują 75% możliwych do zamieszkania terenów Ziemi, prowadzą jawny terroryzm, zaś polityką władz w Berlinie jest klasyczny totalitaryzm. Jednak B.J. wkracza na scenę nieco wcześniej – właściwa akcja rozpoczyna się w roku 1960, zaś poczynaniami protagonisty kierujemy już w 1946, kiedy jego jednostka przeprowadza szturm na główną siedzibę generała Trupią Główkę, głównego antagonisty. Misja kończy się niepowodzeniem i B.J. znika ze świata żywych (albo lepiej – ze świata ludzi pełnych władz umysłowych) na 14 lat.
Scenariusz, choć nie jest przesadnie skomplikowany, to niesamowicie filmowy – elementy stricte z rozgrywki bardzo często (i płynnie) przeplatają się z charakterystycznie reżyserowanymi wstawkami filmowymi, co dodatkowo potęguje uczucie oglądania „Bękartów Wojny 2”. Mimo iż wizja Machine Games jest ciut odległa od tej zaprezentowanej przez Tarantino, to jest jeden wspólny element dla obu produkcji – masowa eksterminacja nazistów i hektolitry krwi (z przewagą, oczywiście, kinowego obrazu).
Fabuła pozwala rozegrać 16 rozdziałów kampanii na dwa sposoby – ścieżką Fergusa oraz Wyatta. Są one silnie związane z początkowymi sekwencjami oraz kompanami bohatera (oraz – oczywiście – naszą decyzją), stąd moja powściągliwość w zdradzaniu historii. Wybranie jednego z zaproponowanych wariantów ukaże kilka wydarzeń w nieco innym świetle, lekko je modyfikując. Deweloperzy tym samym jawnie zachęcają nas do ponownego przejścia 15-godzinnej gry. Jestem w stu procentach przekonany, że wielu graczy z tego zaproszenia skorzysta, wszak tytuł broni się doskonale.
Bardzo dobra recenzja, sam gierkę oceniam na 8 może naciągane 8,5. Ze względu na Słabsze AI szczególnie które kuleje przy skradaniu. No i za jeden aspekt wątku fabularnego, mianowicie SPOILER
14 lat niewładu ciała a przy tym nie postarzenia się
. Ogólnie było to takie naciągane i sztuczne, ale tak nie było by się do czego przyczepić.
Wolfenstein: New Order to według mnie udany powrót po średnim Wolfensteinie z 2009 roku, do tego te polskie akcenty i nie tylko, super Come back i tyle w temacie.
15godzin to zależy jak odebrać, to zależy jak kto gra.
Może to być 15 godzin na najtrudniejszym poziomie trudności bez zbierania znajdziek. A równie dobrze może to być średni poziom trudności ze zbieraniem znajdziek.
Jakby tak brać pod uwagę mnie przejście gry zajęło 14H z hakiem, zbierałem tyle ile się dało znajdziek itp:, podwoić ten czas na przejście gry drugi raz = 28H gry.
Dla mnie gierka bardzo fajna też oceniam ją ok 8 może nawet naciągana 9 A to za sprawą Polskich dialogów i wstawek na terytorium Naszego kraju. Wg mnie fajnie im to wyszło.
Dużo dobrego juz słyszałem o tej grze, a recenzja jeszcze mnie nakręciła ;] Cenie sobie powrót do korzeni i wrzucenie paska zdrowia. Chyba faktycznie najciekawszy FPS na singla w tym roku.
Miałem okazję zagrać i moim zdaniem jest... uch naprawdę dobra.Nie wiem czym kierowali się chłopaki od scenariusza(czytaj: nie wiem co brali albo palili) ale wyszło nieziemsko.1960 rok i roboty nazistowskie ze swastykami oraz kampfhundy...Mało wątroba ze śmiechu mi nie pękła Jedyne zastrzerzenie mamsiatek do tego,że niekiedy za dużo jest łażenia i szukania oraz sporadyczne bugi ale ogólnie gierka wymiata
Zapomniałbym o fizyce i zniszczeniach.Tutaj gra troszkę kuleje bo za dużo tego nie ma.Oprócz nielicznych miejsc takich jak filary do zniszczenia czy siatki do przecięcia fizyka praktycznie nie istnieje ale ten silnik to nie Frosbite więc można spokojnie sobie podarować.Gra godna polecenia.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler