RetroStrefa - Golden Sun


Toddziak @ 16:33 31.05.2012
Alicja "Toddziak" Wojciechowska

Gameboy Advance to już dzisiaj konsolka, o której pamiętają tylko takie stare zgredy, jak ja. Szkoda, że zaginęła w pomroce dziejów, gdyż wyszło na nią całkiem sporo naprawdę świetnych produkcji.

Gameboy Advance to już dzisiaj konsolka, o której pamiętają tylko takie stare zgredy, jak ja. Szkoda, że zaginęła w pomroce dziejów, gdyż wyszło na nią całkiem sporo naprawdę świetnych produkcji. Jedną z takich perełek jest Golden Sun, doskonały jRPG, który mógł poszczycić się wieloma ciekawymi i oryginalnymi rozwiązaniami, a przy tym taką oprawą dźwiękową i graficzną, że klękajcie narody i kontynenty. Przekonajcie się sami, dlaczego tak wiele dinozaurów wspomina Golden Suna z łezką w oku. Zapraszam do lektury!



Jak mawiał Hitchcock, film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi. Wprawdzie o grach mistrz nie wspominał, ale spokojnie możemy zaadaptować to powiedzenie do naszych branżowych potrzeb. Golden Sun nie zaczyna się może aż tak spektakularnie, ale niewiele mu brakuje. Małą wioskę Vale zamieszkałą przez Adeptów, czyli ludzi potrafiących używać Psynergii, nawiedza kataklizm, który kosztuje życie między innymi ojca głównego bohatera, Isaaca. Okazuje się, że katastrofę wywołały działania dwójki złych i potężnych Adeptów. Isaac i przyjaciele próbują stanąć z nimi do walki, lecz wynik tego starcia jest łatwy do przewidzenia. Mijają trzy lata, wioska podnosi się z gruzów, a bohaterowie dorastają. Isaac wraz z dwójką przyjaciół - Garetem i Jenną oraz mędrcem Kradenem udają się w góry na nauki związane z Psynergią. Na skutek pewnych wydarzeń trafiają do zakazanego sanktuarium, gdzie po raz kolejny stają oko w oko ze znanymi już złymi Adeptami. W rezultacie Jenna i Kraden zostają porwani, a świat staje na krawędzi zagłady. Isaac i Garet ruszają na ratunek, zbierając po drodze drużynę oraz rosnąc w siłę. W końcu losy planety oraz przyjaciół spoczywają na ich barkach, więc muszą się przyłożyć.



Patrząc po tym wstępie, nie ma co nastawiać się na historię pełną zapierających dech w piersiach zwrotów akcji, głęboką jak Rów Mariański oraz trącającą najczulsze struny naszej duszy. Nie jest to jednak w żadnym razie wada, gdyż mimo wszystko fabuła Golden Suna jest na tyle ciekawa i wciągająca, że potrafi utrzymać nas z nosem przy ekraniku na długie godziny. Dłuugie, gdyż jej przejście zajmuje minimum dwadzieścia pięć godzin z hakiem, co stanowi niezły wynik.

Golden Sun to, jak już wspomniałam, jRPG, więc nikogo nie powinno tu dziwić podróżowanie małym ludkiem po wielkiej mapie, walczenie w turach z materializującymi się z powietrza potworami oraz sterowanie grupką nastolatków zbawiających wszechświat. Gra jednak odróżnia się od całej reszty klonów Final Fantasy przynajmniej kilkoma rzeczami: możliwością zrobienia save'a w prawie dowolnym momencie (i chwała jej za to!), Psynergią oraz systemem Djinni.

Sprawdź także:

Golden Sun

Premiera: 11 listopada 2001
GBA, DS

Golden Sun opowiada historię dzielnego młodzieniaszka, który podejmuje się długiej wyprawy po skradziony z jego rodzimej wioski artefakt. Robi to, ponieważ może być zagro...

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosroxa175   @   17:52, 31.05.2012
W tą grę nie miałam okazji zagrać, ale w następnej retrosferze z chęcią przeczytałabym o takiej fajnej grze z moich dawnych czasów, która nie jestem pewna, ale nazywała się chyba: Harvest moon Dumny
0 kudoswimblus   @   18:03, 31.05.2012
Genialna, wspaniała i cudowna. Jedna z najlepszych gier w jakie grałem, bez podziału na konsole Uśmiech
0 kudosdenilson   @   15:30, 07.06.2012
Obecnie GBA wraz z kilkoma grami tak stoi cenowo jak PSP. Zawsze chciałem pograć, albo mieć własne GBA ale ceny i dostępność tytułów w Polsce nie była najlepsza - wtedy to ja miałem z 10-11 lat. Widziałem relacje z oficjalnej premiery w Japonii i nie mogłem uwierzyć, że ludzie mogą przesiedzieć całą noc żeby dostać swoją konsolkę. Obecnie wiem, że jest to możliwe i chyba zaczną się rozglądać za GBA.