RetroStrefa - Jack Orlando: A Cinematic Adventure


Zidan @ 11:28 17.05.2012

W tym tygodniu porzucimy stare zagraniczne hity i powrócimy do naszego rodzimego kraju. W końcu i my mamy klasyki, którymi śmiało możemy się pochwalić! Mam aż małe wyrzuty sumienia, że do tej pory nie poświęciliśmy w RetroStrefie miejsca na ani jedną polską produkcję.

W tym tygodniu porzucimy stare zagraniczne hity i powrócimy do naszego rodzimego kraju. W końcu i my mamy klasyki, którymi śmiało możemy się pochwalić!

Mam aż małe wyrzuty sumienia, że do tej pory nie poświęciliśmy w RetroStrefie miejsca na ani jedną polską produkcję. W końcu to wcale nie jest tak, że w przeszłości nie produkowaliśmy nic godnego uwagi – absolutnie nie. Ale fakt pozostaje faktem, że dopiero od niedawna możemy być dumni z projektów ze światowej półki i starsze, narodowe tytuły mogły gdzieś w między czasie umknąć. Tym razem przedstawiamy więc tytuł kojarzony pewnie przez wielu z Was, a jest nim fantastyczne, cudowne i genialne Jack Orlando: A Cinematic Adventure.



Jack Orlando to klasyczna gra przygodowa typu point & click stworzona w 1998 roku przez polskie studio TopWare. Akcja produkcji przenosi gracza do Stanów Zjednoczonych, w okresie lat '30 – zaraz po zniesieniu prohibicji. Wcielamy się w postać nieco podstarzałego już detektywa Jacka Orlando. Jest on książkowym przykładem człowieka, któremu zniesienie prohibicji raczej się nie przysłużyło – przywykł on bowiem do spoglądania w dno kieliszka i wieczornego przesiadywania w knajpie, gdzie często upijał się średniej jakości whiskey. Niestety, w jego przypadku alkohol okazał się wyjątkowo szkodliwy. Po jednej z libacji nie obudził się we własnym mieszkaniu, a odzyskał przytomność w jakimś zaułku, nieopodal nieznanego mu, martwego faceta, który, na domiar złego, okazał się ważnym wojskowym. Rzecz jasna, natychmiastowo zostaje oskarżony o zbrodnię, aresztowany, a tylko jego znajomości z władzami sprawiają, że ta postanawia mu dać 48 godzin na oczyszczenie się z zarzutów. No i tu zaczyna się nasza przygoda w pełnym zbrodni gangsterskim świecie!



Scenariusz jest naprawdę bardzo, ale to bardzo dobry. Mamy grę wielowątkową, złożoną i zarazem zaskakującą, niczym prawdziwy kryminał osadzony w realiach lat '30. To jedna z najmocniejszych stron produkcji, a to dopiero początek jej plusów - sama fabuła byłaby bowiem niczym, gdyby nie podkreślono jej fenomenalnym klimatem, na który znowu składają się kolejne czynniki. Przede wszystkim, TopWare zadbało o przygotowanie bardzo ładnych, dopracowanych scenerii. Na Jack Orlando składa się blisko 200 ręcznie malowanych plansz, fantastycznie oddających atmosferę tamtejszych czasów oraz wykreowanych z dbałością o niemal każdy detal. Odwiedzimy więc amerykańskie uliczki, mieszkania, charakterystyczne bary, hotele, port, jakieś warsztaty samochodowe, kasyna, gorzelnie, a nawet bazę wojskową. Jest tego naprawdę dużo i mimo, że upłynęło niemal 15 lat od wydania gry, lokacje wciąż robią wrażenie i wcale nie czuć w nich powiewu starości.

Sprawdź także:

Jack Orlando A Cinematic Adventure: Director's Cut

Premiera: 30 listopada 2001
PC

Jack Orlando A Cinematic Adventure to gra przygodowa stworzona i wydana przez polską firmę TopWare. Ekipa odpowiedzialna za produkcję postarała się by nie odstawała ona z...

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosSavatin   @   13:42, 17.05.2012
Gra z dzieciństwa, nie wiem czy istnieje dla mnie lepsza przygodówka od tej
0 kudosAndziorka   @   14:08, 17.05.2012
Jedna z najlepszych przygodówek dawnych czasów Szczęśliwy
0 kudosBlackAlbum   @   16:28, 17.05.2012
Ach, ta gra przypomina mi dzieciństwo, gdy graliśmy w to razem ze starszym kolegą. To były czasy! Memory remains...
0 kudosbat2008kam   @   17:28, 17.05.2012
Świetna, niezwykle klimatyczna gra, która z zupełnie dla mnie niezrozumiałych powodów, nie spodobała się zachodnim recenzentom. Grałem w nią będąc szczylem i niestety, nigdy nie udało mi się jej ukończyć, ale póki z nią przesiadywałem, bawiłem się kapitalnie. Oprócz wspaniałego klimatu (budowanego przez oprawę audio-wizualną), wyróżniłbym przemyślaną mechanikę rozgrywki. Jack Orlando nie był kolejną przygodówką z serii, w której należało ''połączyć komputer z kaktusem i użyć go na parapecie, by otworzyć drzwi''. Wśród spotykanych przedmiotów trafiała się masa wszelakiego śmiecia i od inteligencji gracza zależało, który spośród itemów posłuży mu do wykonania zadania.

Gdzieś chyba mam jeszcze płytkę z jakiegoś pisma. W sam raz na długie, ''pomaturalne'' wakacje.