Nie przesadzajcie. Owszem, oprawa to największa zaleta serii, ale oprócz tego, ma ona także wiele innych elementów zasługujących na uwagę. Przede wszystkim duże i otwarte mapy, swobodę działań, możliwość przechodzenia gry metodą ”na Rambo” lub po cichu, pojazdy, fajne bronie i oryginalny, ciekawy nanokombinezon. Fabuła – choć niezbyt porywająca – też trzyma się kupy i jest na tyle wielowątkowa i rozbudowana, że do jej opowiedzenia potrzeba było aż czterech gier. Samo strzelanie do kosmitów czy ludzi także dawało sporo satysfakcji.
Ogólnie jednak nie jestem jakimś wielkim fanem cyklu. Dwójka mi się podobała, pozostałe części już nie do końca, ale nie mam zamiaru jakoś szczególnie na serię narzekać. Rozumiem ludzi, którzy są w niej zakochani, choć sam uważam, że Crysis nie ma nawet startu do Far Cry z 2004 roku.
Jeżeli miałbym oceniać Kryzysy jako serię, dałbym jej 7/10. Można zagrać i czerpać z tego przyjemność, ale przysłowiowej dupy nie urywa.