Crysis 3 - wrażenia z wersji Alpha trybu multiplayer (PC)
Dirian @ 10:13 09.11.2012
Chwalmy Słońce!
Adam "Dirian" Weber
Przez ostatnie kilka dni miałem możliwość sprawdzania trybu sieciowego Crysis 3, dzięki udostępnionym przez Electronic Arts testom Alpha, przeznaczonym dla grona osób, którym udało zdobyć się kod. Jak widać, mi się poszczęściło, choć nie jestem przekonany, czy to do końca trafne określenie w tym wypadku.
Przez ostatnie kilka dni miałem możliwość sprawdzania trybu sieciowego Crysis 3, dzięki udostępnionym przez Electronic Arts testom Alpha, przeznaczonym dla grona osób, którym udało zdobyć się kod. Jak widać, mi się poszczęściło, choć nie jestem przekonany, czy to do końca trafne określenie w tym wypadku.
Zacznę od tego, że nie grałem zbyt dużo w sieci w poprzedniego Crysisa, ale kilkanaście meczyków udało mi się kiedyś tam zaliczyć. Nawet mój wszechobecny brak doświadczenia i znajomości tego wariantu na wylot nie przeszkodził w tym, by już po kilkunastu minutach zabawy nie ogarnęło mnie poczucie deja vu. Crytek przygotował dla testerów bowiem niemal to samo, co ostatnim razem i gdyby ktoś nie grał w "dwójkę", to niemalże na pewno nie przyszłoby mu na myśl, iż ma do czynienia z Crysis 3.
Twórcy udostępnili w Alphie jedną lokację. Akcja toczy się na mapie Muzeum, której centrum jest zrujnowany budynek tytułowej instytucji, porośnięty przez dżunglę. Zniszczony Nowy Jork, zawładnięty przez gęstą roślinność to bowiem temat przewodni najnowszego Crysisa. Sama plansza jest przeciętnych rozmiarów, tak samo, jak większość lokacji z poprzedniej odsłony. Znajdziemy tu liczne korytarze, drobne przesmyki pomiędzy muzealnymi salami, ale też kilka pięter, dzięki czemu można wejść ponad wszystkich, przyczaić się i przez moment zyskać przewagę, zdejmując biegających poniżej przeciwników. Jest gdzie biegać, można się też schować i na chwilę przycupnąć, czy to w celu odzyskania energii, czy przeładowania broni.
Dostępny tryb zabawy to Crash Site, ten sam, który bawił nas w Crysis 2. Zasady są proste – na mapie, co jakiś czas, lądują zrzucane kapsuły Cepidów, a naszym zadaniem jest przejęcie nad nimi kontroli i utrzymanie ich, co wiąże się z odpieraniem ataków drużyny przeciwnej, której wytyczne są jednakowe. Co pewien okres czasu na placu boju pojawia się wielki mech, po którego opanowaniu jeden z teamów może zyskać chwilową przewagę, o ile sterująca osoba będzie potrafiła skorzystać z dobrodziejstw blaszanej bestii. Nie jest ona rzecz jasna niezniszczalna, wystarczy odrobina współpracy, a żelastwo dość szybko idzie w rozsypkę.
Do zabawy przystępujemy po wybraniu jednej z czterech klas postaci – Assault (szturmowiec), Scout (zwiadowca), Sniper (ten, no... snajper!) i Gunner (coś na styl żołnierza wsparcia). Każda ze specjalizacji niesie ze sobą szereg odmiennych pukawek i wyposażenia dodatkowego, co przekłada się na różnorodność funkcji i możliwości działania na polu walki. Szturmowiec biega z klasycznym karabinem, gdzie mamy możliwość podczepienia dodatkowych zabawek, np. granatnika. Ponadto do pasa ma przypięty ręczny granat, przydatny do wykurzenia wroga z zakamarków czy narobienia zamieszania. Zwiadowca to postać do walki na bliskie dystanse, a to dlatego, że jego podstawową bronią jest strzelba, zupełnie nieskuteczna przy pruciu na odległość. Tutaj mamy też granat błyskowy, choć w przypadku mocno otwartej mapy Muzeum ta klasa się praktycznie w ogóle nie sprawdza. Ciasne, korytarzowe lokacje – to jej żywioł. Snajper, prócz karabinu wyborowego, ma w swoim zanadrzu ładunki C4, przydatne np. przy wysadzaniu mechów, czy zastawianiu pułapek. Ostatnią klasą jest Gunner, trzymający w łapskach CKM, zamienny z rakietnicą. Rzecz jasna jest z czego wybierać, a wraz z rozwojem postaci otrzymamy nowe pukawki i gadżety, czyniące nasz arsenał jeszcze pokaźniejszym.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler