Mass Effect 3 (PC)

Garrus, Kaidan i już nie pamiętam kto ostatni (ale nie moja postać) lądują statkiem na jakiejś zalesionej planecie, kiedy to zniszczyłam całe życie syntetyczne?

Oczywiście wszystko rozbija się o teorię indoktrynacji. Pamiętacie 3-minutowe video na YT? To jest nic moi drodzy, bo jego autor pominął kilka kwestii. Jest inny, dużo obszerniejszy, ponad 20-minutowy materiał, w którym autor szczegółowo wyjaśnia swoją teorię na podstawie dowodów ze wszystkich części ME. I... ma to sens! Chcę wierzyć, że właśnie takie jest przesłanie zakończenia ME3, ba - już w to wierzę. ME2 od strony fabularnej stoi u mnie niżej niż jedynka (wow, od początku do końca 1 cel i jakaś tam póki co mało znacząca decyzyjka na koniec), trójka niby też ma jeden cel, ale fabuła posiada za to więcej ciekawszych wątków. Gdy oglądałem tę interpretację, aż przecierałem oczy ze zdumienia, że BioWare, do tej pory wykładające kawę na ławę i tłumaczące wszystko jak krowie na rowie, nagle daje wszystkim prztyczka w nos i sprawdza, jak bardzo gracze faktycznie wsiąknęli w wykreowaną przez nich historię. I strasznie mi się to podoba. Jeśli to nadchodzące DLC potwierdzi te przypuszczenia, to zakończenie ME3 na długo pozostanie mi w pamięci jako jeden z najmniej oczywistych i najlepszych finałów.

Jeśli nie indoktrynacja, to co? Przecież "gołe" zakończenia są tak durne i pełne nielogiczności, że BioWare nigdy nie pozostawiłoby ich w takiej formie. Wierzyć mi się w to nie chce.