Braki można dostrzec też w ogólnej jakości oprawy wizualnej tytułu. O genialnej mimice wspomniałem wcześniej, jednak napiszę to jeszcze raz – jest naprawdę fantastyczna. Nie mam także zastrzeżeń do animacji – są całkiem naturalne. Plus należy się deweloperom również za efekty specjalne, szczególnie wolumetryczne oświetlenie; oraz całkiem nieźle przygotowane cienie. Nie bardzo jest się do czego przyczepić, jeśli chodzi o samochody (choć refleksy na karoserii dalekie są od ideałów). Modeli jest dużo, a wszystkie przygotowano estetycznie.
O pomstę do nieba wołają natomiast tekstury. Niektóre są naprawdę okropne i wyglądają, jakby wyjęto je z czasów PlayStation 2. Paskudnie przygotowano chmury oraz wodę – w obu przypadkach mamy do czynienia z jakąś dziwnie rozmytą mazią, falującą pod łódką lub przemieszczającą ponad naszą głową. Ciężko powiedzieć czy to jakieś błędy czy takie było zamierzenie projektantów, ale nie wygląda to szczególnie atrakcyjnie. Kiepsko prezentuje się również tło, a konkretniej obszar rysowany w dalszej perspektywie. Budynki wyłaniają się z czegoś w rodzaju smogu. Nie wygląda to tragicznie, ale mało przekonująco. Ograniczenie obszaru renderowania miasta można jednak zrozumieć. Zostało ono podyktowane przez optymalizację, a ta na szczęście na konsolach jest całkiem niezła.
Tego samego nie da się powiedzieć niestety o rozlicznych bugach i glitchach. Lewitujący przeciwnicy, powykręcani w dziwnych pozach; wbite w ziemię samochody; przenikające się obiekty; postaci przelatujące przez powierzchnię mapy i wiele innych niedociągnięć to chleb powszedni. Raz czy dwa razy zdarzyło mi się też restartować grę po crashu, ale na szczęście problem stabilności nie jest tak dokuczliwy, jak w przypadku recenzowanego przeze mnie niedawno BioShock: The Collection, w którym pierwsza część trylogii zawieszała się regularnie co kilkadziesiąt minut. Błędów, ogólnie rzecz biorąc, nie brakuje i mam nadzieję, że projektanci w pocie czoła pracują nad patchami.
Zbliżając się powoli ku końcowi, słów kilka poświęcę jeszcze muzyce. Tę oczywiście opracowano na podstawie wykonawców oraz utworów charakterystycznych dla czasów oraz terenów, w których toczy się akcja gry. Mamy więc do czynienia ze sporą dawką bluesa, jazzu oraz rock’n’rolla. Mnie osobiście taki zestaw odpowiada w stu procentach i myślę, że deweloperzy oddali w tym przypadku strzał w dziesiątkę. To samo zresztą napisać można w kwestii dialogów oraz efektów specjalnych – pełen profesjonalizm. I uznanie.
Mafia III to jednocześnie niesamowita oraz jedynie dobra gra. Z jednej strony, mamy świetnie rozpisaną fabułę, genialnie przygotowane postaci oraz solidnie zrealizowane miasto, w którym zwiedzić można naprawdę dużo rzeczy. Z drugiej strasznie powtarzalne, wykonane na jedno kopyto misje, wyglądające jakby ktoś zwyczajnie kopiował założenia i wklejał je w różne miejsca na mapie. Nie mówię, że zabawa nie sprawia przyjemności. Sprawia, naprawdę! Ale na dłuższą metę robi się nudna. Myślę, że deweloperzy musieliby posiedzieć nad nią jeszcze przynajmniej z rok, abyśmy otrzymali zadania choćby połowicznie tak zróżnicowane, jak w niedoścignionym Wiedźminie 3 albo udanym Deus Ex: Rozłam Ludzkości. Czyżby syndrom sandboxa? Oby nie. Oby to była wpadka, a nie trend. Niedługo w sklepach Watch_Dogs 2 – trzymamy kciuki, aby tym razem wszystko zagrało należycie.
Dobra |
Grafika: Zależy na co spojrzymy. W jednym kącie jest świetnie, w innym bardzo przeciętnie. |
Świetny |
Dźwięk: Muzyka na plus, efekty specjalne i dialogi również. |
Przeciętna |
Grywalność: Prolog jest wspaniały... środek to mozolne grindowanie... końcówka znowu jest emocjonująca. |
Przeciętne |
Pomysł i założenia: Nie mam pojęcia kto wpadł na pomysł, aby 90% misji w grze powstało na zasadzie kopiuj-wklej. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Fizyka jest raczej ograniczona. Postaci są natomiast wyjątkowo naturalne i wiarygodne. |
Słowo na koniec: Mafia III nie jest grą złą, ale nie jest też niczym wyjątkowym. Dobry, przyjemny produkt, a nie tego raczej oczekiwaliśmy, prawda? |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler