Oprócz ostrej jak brzytwa kosy 4A Games przygotowało całkiem pokaźny arsenał – znajdziemy tu klasyczne karabiny maszynowe, shotguny, pistolety czy snajperki. Pukawi te nie są jednak pierwszej nowości – spora część sprzętu najlepsze lata ma dawno za sobą, jeszcze inne narzędzia zagłady powstały przy skleceniu wszystkiego, co na dany moment leżało pod ręką rzemieślnika. Jak w niemal każdej strzelance, bojowy ekwipunek uzupełniają granaty, a czasami skorzystamy z przeciwpiechotnych min. Artem jednocześnie może nosić przy sobie do trzech różnych spluw, co pozwala odpowiednio się przygotować przed wyruszeniem w dalszą drogę.
Za obowiązującą w świecie Last Light walutę, czyli napomnianą wcześniej amunicję lepszej jakości, wykupimy rozmaite ulepszenia do większości broni u lokalnych rzemieślników, takie jak szczerbinka, tłumik czy nawet celownik noktowizyjny. Naboje te można wykorzystać ponadto do walki, gdzie zadają większe obrażenia od zwykłej amunicji, ale nie ma to większego sensu – lepiej wyjdziemy wydając je na modyfikacje posiadanych gnatów czy kupnie zapasu zwykłych pocisków. Walutę zdobywamy z zabitych ludzi, ale znajdziemy ją też w porozrzucanych dość gęsto po pokojach skrzynkach. Przy czym odniosłem wrażenie, że kolekcjonuje się ją łatwiej, niż w Metro 2033. Tam co chwile brakowało mi "grosza", tutaj w późniejszych etapach miałem go pod dostatkiem.
Pokaźnych modyfikacji doczekał się system strzelania. W poprzedniej części był on wyprany z satysfakcji, a prucie ołowiem w stronę wielkich bestii pozbawione jakichkolwiek emocji. Last Light nadal dalekie jest pod tym względem od ideału, ale teraz chociaż można poczuć, że kogoś / coś trafiliśmy. Okupowane jest to jednak pewnymi ułatwieniami – dodano strzałki, pokazujące obrażenia zadane oponentowi, a także zmniejszono odrzut broni, co już niekoniecznie zasługuje na oklaski.
To zresztą nie jedyna wada nowego Metro. Irytujące potrafi być AI, które, wzorem pierwowzoru, nie zachowuje się naturalnie. O ile do głupoty mutantów czepiać się nie wypada (w końcu to bezmyślne istoty), to nie sposób przymrużyć oko na momentami kretyńskie zachowanie ludzi. Korzystanie z zasłon nie jest im obce, ale logika przy wykonywaniu wspomnianej czynności to inna sprawa. Co z tego, że wróg sprytnie ukryje się za pobliską skrzynką, skoro wystaje zza niej połowa jego tyłka? Podobnych przykładów jest więcej – przechadzający się wartownik potrafi nie dostrzec, że przemykamy tuż obok jego nogi po metalowym podłożu, mimo że w słuchawkach wyraźnie słychać odgłos kroków Artema, a przed strażnikiem pojawia się jego cień.
Występuje do tego garść błędów technicznych – kilkukrotnie nie chciał mi "wskoczyć' skrypt, którego zadziałanie było niezbędne do kontynuacji misji. Przeważnie pomogło oddalenie się od punktu i ustawienie pod innym kątem, ale raz musiałem powrócić do ostatniego checkpointu, bo gra za nic nie reagowała na użycie klawisza funkcyjnego. Osoby wyczulone na szczegóły na pewno zauważą przenikające przez siebie obiekty. Zjawisko to nie występuje nad wyraz często, ale w pamięci została mi jedna z cutscenek z początkowych etapów gry, gdy głowa naszego, leżącego na ziemi towarzysza, do połowy zanurzyła się w litej, płaskiej skale. Sądzę jednak, że są to niedociągnięcia możliwe do załatania w kolejnych patchach.
Metro: Last Light zachwyca za to oprawą wizualną. Autorski silnik 4A Engine pozwolił wykreować bardzo klimatyczne oraz – co ważne - bogate w detale lokacje. Dzisiaj tytuł nie wywołuje tak piorunującego wrażenia, jak wydany trzy lata temu pierwowzór, ale wciąż jest na czym zawiesić oko, a projekty niektórych miejscówek zasługują na największe oklaski. W pamięci zostaną mi na pewno wizyty na zniszczonej przez nuklearną wojnę i czas powierzchni, gdzie razem z bohaterem zachwycałem się blaskiem przebijających się gdzieś w tle przez zrujnowaną wieżę promieni słonecznych. Zapamiętam jednak także pokraczne animacje ruchu postaci, po prostu odbiegające od tego co widzimy w największych hiciorach od Ubisoftu czy Electronic Arts. Nie wykluczone, że na porządną sesję motion-capture ukraińskiemu studiu zabrakło pieniędzy.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler