Gry dla dorosłych - czyli kryzys wieku dojrzewania
Z opublikowanych w ostatnim czasie gier jeszcze dwie przemówiły do mojego kryzysu. Pierwsza to Dying Light, drugą jest natomiast Torment: Tides of Numenera. Wielu uważa, że w dziele Techlandu jest przeciętna fabuła oraz słabo nakreślone postaci. Mnie się natomiast podobało. Po wkroczeniu do Haran czułem dziwny pośpiech, nerwowość… Wiedziałem, że na każdym kroku czyha krwiożercza bestia i nie chciałem, aby mojemu bohaterowi się coś stało. Ponadto zżyłem się z postaciami pobocznymi i choć fabularne zwroty akcji były przewidywalne, czasem potrafiły zrobić na mnie wrażenie. To samo mogę zresztą napisać na temat rozlicznych notek, zostawionych przez mieszkańców. Część z nich potrafiła złapać za gardło, jeśli oczywiście się w nie wczytywaliśmy, a nie traktowaliśmy gry jak symulatora masakrowania umarlaków. Właśnie za to polubiłem projekt Wrocławian. Nie był idealny, ale dziwnie autentyczny. Dzieciaki nie byłyby w stanie docenić pełni tego, co oferował. Myślę, że jak kiedyś powstanie dwójka, będzie jeszcze bardziej zakręcona i porywająca.
Druga z wymienionych gier, Tides of Numenera, nie sprawiła, że zżyłem się z bohaterem, bo nie takie było jej zadanie. Zmusiła mnie natomiast do myślenia. Mamy w niej bowiem do czynienia z tzw. Panem Wcieleń – osobą, która znalazła sposób na nieśmiertelność. Tworzy sobie ona bowiem co rusz nowe ciała, a następnie przenosi do nich swoją świadomość. Opuszczone ciała pozostawia natomiast na pastwę losu. Bez wspomnień, pochłonięte przez głęboką amnezję, plątają się po wirtualnym świecie i nie bardzo wiedzą co robić. Pan Wcieleń przypomina w tym scenariuszu Boga, Opuszczony to natomiast istota pozbawiona Boga. Ale czy na pewno? Może chodzi w tym przypadku o to, że Pan Wcieleń daje swoim „podwładnym” cel w życiu. Bez niego cel wymyka im się z rąk. Jakkolwiek by nie było, deweloperzy ze studia inXile nie traktują gracza jak dzieciaka. Chcą, aby myślał, aby stanął przez chwilę i zastanowił się nad tym czy jego życie, jako jednostki ma sens. Czy może lepiej być w „kupie”, jak Opuszczeni. Do mnie, osobiście, takie pytania przemówiły i chciałbym więcej gier, które są w stanie zmusić mnie do myślenia. Gier dla dorosłych, po prostu.
Niestety nic nie wskazuje na to, aby obecnie panujący trend miał nagle ulec zmianie. Przeważają tytuły lekkie, w których przemoc, poważne tematy i emocje traktowane są bardzo powierzchownie. Nie mówię, że to coś złego, bo Horizon: Zero Dawn, Final Fantasy XV czy np. Uncharted to wyśmienite projekty, potrafiące pochłonąć grającego na wiele godzin. Częściej chciałbym jednak zagrać w coś bardziej dojrzałego. W dorobku kina co rusz trafiają się tego typu perełki, w przypadku gier są one jednak rzadkością. Czy winni są w tym przypadku deweloperzy bez pomysłów, wydawcy niewierzący w sukces tego typu dzieł, czy gracze, niechętnie skupiający się na wirtualnych opowieściach. Pozostaje nadzieja, że choćby raz na jakiś czas, my, dojrzali gracze, będziemy w stanie wyciągnąć rękę po takiego BioShocka, Wiedźmina czy innego This War of Mine (o którym wypada tutaj również wspomnieć). Tego Wam i sobie szczerze życzę!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler